Mateusz Żegota: Łukasz, kiedy wróciłeś do treningów?
Łukasz Zagdański: Tak na 100% wróciłem w poniedziałek do zajęć z zespołem. Wcześniej miałem treningi indywidualne, który wzmacniały moje mięśnie, więc w rytmie treningowym jestem od początku zeszłego tygodnia.
MŻ: W sobotę podczas meczu ze Świtem, truchtałeś wokół boiska. Żal było kiedy drużyna grała, a Ty nie mogłeś kopać piłki?
ŁZ: Bardzo chciałem. W rozmowie z trenerem powiedziałem, że chcę grać, ale fizjoterapeuta po konsultacji z trenerem zabronił mi wejść na boisko w sobotę. Stwierdziliśmy, że nie będziemy ryzykować i od poniedziałku zacząłem trenować normalnie.
MŻ: Czym spowodowane było to, że zagrałeś tylko w jednym meczu zimą?
ŁŻ: Ciężka sprawa. Mój uraz pojawił się jeszcze w trakcie rundy jesiennej, kiedy wskoczyłem do regularnej gry w pierwszym składzie. Jesienią grałem pięć meczów na środkach przeciwbólowych, a w grudniu indywidualnie pracowałem z fizjoterapeutą. Wydawało się, że wszystko będzie dobrze, ale po tygodniu znowu pojawił się ból i właśnie po tym sparingu stwierdziliśmy, że warto teraz zrobić zabieg, a w trakcie rundy rewanżowej być już w pełni zdrowy.
MŻ: Zadowolony byłeś z tego jednego sparingu?
ŁZ: Tak, fajnie się to zaczęło, że w moim pierwszym sparingu udało się strzelić bramkę, dodatkowo jak już pisaliście była to pierwsza bramka w nowym roku dla ŁKS-u, więc cieszę się z tego. Uważam, że w miarę dobrze się pokazałem, no ale był żal że nadeszła ta przerwa prawie trzytygodniowa. Zostały trzy tygodnie i muszę dać z siebie wszystko, żeby pokazać się trenerom jak najlepiej.
MŻ: Czy ta kontuzja może się odnowić?
ŁZ: Do tej pory lekko odczuwam mięśnie, ale na pewno nie aż tak, żeby przeszkadzało mi to w treningu i graniu. Na konsultacjach z lekarzami rozmawialiśmy o tym i powiedzieli, że mogę to jeszcze odczuwać, ale ból za jakiś czas powinien zniknąć.
MŻ: Jesteś już drugi okres przygotowawczy w ŁKS-ie i drugi nie w pewni przepracowałeś.
ŁZ: Latem ominąłem chyba dwa sparingi. Wtedy były takie delikatnie mikro urazy, które wykluczyły mnie na kilka dni i tamten przepracowałem w zdecydowanej większości. W tym ta przerwa była zdecydowanie dłuższa, ale już wszystko za mną. Wracam do treningów i walczę o skład!
MŻ: Nawiązuję do tego, że latem też było trzech napastników, a na początku miałeś problem znaleźć się w podstawowej jedenastce, a czasami nawet na ławce rezerwowych. Teraz zamiast Krystiana Pieczary, jest Rafał Kujawa. Czujesz, że będzie rywalizacja?
ŁZ: Żałuję bardzo, że ominęły mnie te trzy tygodnie, bo rywalizacja naprawdę jest duża i wiadomo, że chciałbym walczyć od początku o wyjściową jedenastkę. Klub się rozwija, rywalizacja się zwiększa to dobrze wpływa na cały zespół. Na początku tego sezonu musiałem się zaaklimatyzować, dlatego nie do końca pokazywałem to na co mnie stać. Później było już lepiej i udało mi się wywalczyć miejsce w składzie. Strzeliłem cztery bramki, co jak na ilość minut, które rozegrałem, uznaję za dobry wynik. Mam nadzieję, że w rundzie wiosennej przynajmniej powtórzę to osiągnięcie, a może uda się nawet poprawić ten wynik. Jestem przekonany, że jeżeli dostanę więcej minut, to dostarczę kibicom więcej bramek.
MŻ: W sobotę mecz z KKS-em Kalisz. Będziesz gotowy?
ŁZ: Tak, teraz jak już cały tydzień trenuję to na 99% zagram w sobotę.
MŻ: I takie pytanie na zakończenie. Co się zmieniło w drużynie od zakończenia rundy jesiennej?
ŁZ: Na pewno rywalizacja jest jeszcze większa. Okres przygotowawczy jest dłuższy niż latem, więc jest więcej czasu na pokazanie swoich umiejętności. Wydaję mi się, że w rundzie wiosennej będziemy bardziej pewni siebie, co musi przełożyć się na wynik sportowy na koniec sezonu. Mam nadzieję, że tak będzie!
MŻ: Dzięki, że poświęciłeś nam czas. Powodzenia.
ŁZ: Dzięki, do zobaczenia w sobotę!