Klub

ŁKS Łódź 1:1 Sokół Ostróda: Lider zremisował z rewelacją wiosny

30.04.2017

30.04.2017

ŁKS Łódź 1:1 Sokół Ostróda: Lider zremisował z rewelacją wiosny

Piłkarze ŁKS-u objęli prowadzenie w meczu z Sokołem po sprytnym strzale z rzutu wolnego Przemysława Kocota. Niestety, w drugiej połowie goście doprowadzili do wyrównania, a gospodarze pomimo ambitnej postawy nie zdołali wyprowadzić drugiego ciosu.

Pokrzepieni ostatnim zwycięstwem z depczącym po piętach łodzianom Finishparkietem, ale i bez najlepszego snajpera (Radionova zastąpił Szymański) przystąpili ełkaesiacy do meczu z rewelacyjnie spisującym się wiosną zespołem z Ostródy. Jakby mało było problemów wynikających z absencji napastnika, już po pierwszym kwadransie trener Marcin Pyrdoł zmuszony został wykorzystać pierwszą zmianę, bo urazu nabawił się Patryk Bryła.

Przejawiającego ogromną ochotę do gry pomocnika zastąpił Artur Golański i trzeba przyznać, że doświadczony piłkarz starał się godnie zastąpić kolegę. To on dwukrotnie popisał się znakomitymi strzałami z dystansu, po których Kamil Kotkowski z najwyższym trudem wybijał piłkę na rzut rożny. Wcześniej ŁKS zagroził bramce Sokoła tylko raz, w 10. minucie, gdy po podaniu Bryły (wcześniej on również odebrał piłkę na połowie rywala) w pole karne wpadł Patryk Szymański, ale naciskany przez defensora nie zdołał oddać celnego strzału.

Nie znaczy to bynajmniej, że goście jedynie asystowali na boisku. Wprost przeciwnie, po kwadransie to przyjezdni częściej utrzymywali się przy piłce, należy również zaznaczyć, że podopieczni trenera Karola Szwedy stworzyli trzy groźne sytuacje pod bramką ŁKS-u – dwukrotnie główkował tuż nad poprzeczką Robert Hirsz, a strzał Łukasza Suchockiego obronił czujny Michał Kołba.

Kiedy zanosiło się na to, że pierwsza połowa zakończy się bez goli, dwadzieścia pięć metrów przed bramką, w okolicach lewego narożnika, sfaulowany został Golański. Nie jesteśmy pewni, czy Przemysław Kocot posyłając piłkę na pole karne zamierzał strzelać czy dośrodkowywać, grunt, że futbolówka minęła wszystkich zawodników i zatrzymała się dopiero w siatce bramki bezradnego Kotkowskiego (1:0). ŁKS mógł do szatni zejść w jeszcze lepszych humorach, bo po kolejnym rzucie wolnym egzekwowanym przez Kocota sięgnął piłkę głową Kamil Juraszek, tym jednak razem futbolówka minęła cel.

Druga odsłona niedzielnego spotkania rozpoczęła się od groźnego, ale niecelnego uderzenia z ostrego kąta Suchockiego, na które ŁKS odpowiedział składną akcją i także niecelnym strzałem Golańskiego. Z minuty na minutę na boisku robiło się coraz bardziej nerwowo, puszczały nerwy zwłaszcza zawodnikom trenera Szwedy, a sędzia co rusz przerywał wskutek ostrych fauli grę.

Między 58. a 65. minutą gospodarze przeprowadzili trzy świetne kontry, po których przed szansą na podwyższenie wyniku stanęli m.in. Szymański i Golański, za każdym jednak razem ełkaesiakom brakowało precyzji. ŁKS w tym okresie spotkania prezentował się chyba najlepiej, szkoda więc, że właśnie wówczas stracił gola. Po jednej z nielicznych akcji Sokoła, dalekim wyrzucie z autu i strzale rezerwowego Smyta (zastąpił kilkadziesiąt sekund wcześniej Suchockiego), futbolówka wpadła do bramki obok rozpaczliwie interweniującego Michała Kołby (1:1).

W końcówce łodzianie ambitnie dążyli do zdobycia drugiego gola, bliski szczęścia był zwłaszcza dwukrotnie Damian Guzik (po jego kąśliwym strzale z dystansu piłka minęła słupek, a w doliczonym czasie gry poszybowała nad poprzeczką ), niestety żadna z prób nie przyniosła już zmiany wyniku i ŁKS w meczu z rewelacją rundy wiosennej zdobył koniec końców tylko jeden punkt.


25. kolejka III ligi
ŁKS Łódź – Sokół Ostróda 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Kocot 42, 1:1 Smyt 66.
Żółte kartki: Golański, Kopka, Kocot – Danilczyk.
Sędziował: Borkowski.

Składy:
ŁKS: Kołba – Pyciak, Rozwandowicz (75 Ślęzak), Juraszek, Rozmus, Kocot, Gamrot (71 Sarafiński) – Nowak (60 Guzik), Bryła (17 Golański), Kopka, Szymański.
Sokół: Kotkowski – Korzeniowski, Pluta, Mykytyn, Buczkowski, Danilczyk, Szczepański (66 Nowiński), Słowicki, Jankowski (46 Pączko), Suchocki (66 Smyt), Hirsz (80 Dmowski).

Remek Piotrowski
fot. Dziennik Łódzki