Jest nieźle, choć mogło być… jeszcze lepiej – tak w największym skrócie można opisać nastroje w szatni Łódzkiego Klubu Sportowego po dziewięciu pierwszoligowych spotkaniach. Z trenerem Kazimierzem Moskalem rozmawialiśmy także o niedawnym meczu w Niepołomicach i najbliższym wyjeździe do Bielska-Białej.
Za nami jedna czwarta sezonu ligowego. Jak możemy podsumować ten okres w wykonaniu ŁKS?
Myślę, że spokojnie mogliśmy mieć kilka punktów więcej. Zwłaszcza w meczach przed własną publicznością. A poza pierwszą połową spotkania z Bytovią, graliśmy u siebie dobre spotkania. Nie zapominajmy jednak, że jesteśmy beniaminkiem i cały czas jeszcze się tej pierwszej ligi uczymy. Musimy nabrać doświadczenia jako zespół, ale i indywidualnie. Czas pracuje jednak na naszą korzyść.
Druga połowa września to dla ŁKS-u bardzo intensywny okres. Początek maratonu okazał się jednak udany i w Niepołomicach drużyna wywalczyła komplet punktów. Już tak zupełnie na chłodno – jak ocenia pan spotkanie z Puszczą?
Nie był to łatwy mecz, bo Puszcza jest specyficznym zespołem, który gra specyficzną piłkę. Dlatego tym bardziej cieszą zdobyte punkty. Bardzo ważne, dodajmy, punkty, bo w tabeli jest bardzo ciasno i różnice między drużynami są minimalne. Pierwsza połowa nie układała się po naszej myśli, do czego przyczynił się nie tylko styl gry Puszczy, ale i ciężkie warunki atmosferyczne. W drugiej połowie wszystko zaczęło lepiej funkcjonować, czego efektem były dwa gole. Teraz przed nami ciąg dalszy maratonu. Musimy jeszcze uważniej monitorować wszystkich zawodników, bo niektórzy wolą grać częściej i mniej wtedy trenować, a inni mocniej odczuwają skutki rozgrywanych co trzy dni spotkań.
Przed meczem w Niepołomicach zespół miał możliwość spokojnego treningu przez dwa tygodnie. Patrząc na dyspozycję na zajęciach i w meczu z Puszczą, kto może okazać się największym wygranym tego okresu?
Na tę chwilę wygląda, że Lukas Bielak, który do tej pory nie był nawet w meczowej „18”, a teraz pojechał i rozegrał całe spotkanie. Wprawdzie na nieco nietypowej dla siebie pozycji, ale nie była to dla niego zupełna nowość, bo już wcześniej zdarzało mu się grywać w roli defensywnego pomocnika. Taka była jednak konieczność, bo ciągle mamy problem ze środkiem pola, gdyż z powodów zdrowotnych wypadli nam Bartek Kalinkowski i Wojtek Łuczak. Lukas podołał wyzwaniu, zagraliśmy na zero z tyłu i sami strzeliliśmy dwa gole, więc na pewno pomoże mu to pewnie poczuć się w zespole. Liczę, że jego przykład podziała budująco na innych, bo sezon jest długi i każdy z chłopaków dostanie szansę.
Ile jeszcze czasu potrzeba, abyśmy zobaczyli ŁKS zgodny z wizją gry Kazimierza Moskala?
Trudno powiedzieć. Słyszałem już zachwyty po niektórych meczach, a po innych komentarze były zgoła odmienne. Jestem do tego jednak przyzwyczajony, bo kibic zawsze będzie oceniał zespół po wyniku, a nie tylko po grze. Każdego interesują tylko zwycięstwa – obojętnie w jakiej lidze. Nie jest to jednak łatwe, bo na boisku zawsze stają jednak dwa zespoły i oba mają taki sam cel. My na budowę tego zespołu potrzebujemy jeszcze trochę czasu. Jeżeli ktoś w tym okresie się nie sprawdzi lub nie podoła obciążeniom, to będziemy szukać kogoś innego na jego miejsce. Taka jest brutalna prawda i nikt tu nikomu nie zagwarantuje miejsca ani w wyjściowej jedenastce, ani nawet w szerokiej kadrze.
A w którym z dotychczasowych meczów zespół był najbliższy tego założonego optimum?
Z pewnością pierwsza połowa w Niecieczy była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Szkoda, że nie udało nam się wtedy do przerwy zdobyć bramki, bo mecz mógłby się zakończyć zupełnie inaczej. Na poczynania chłopaków w Niecieczy patrzyłem naprawdę z dużą przyjemnością. Od tamtejszych trenerów także usłyszałem również, że graliśmy wówczas kapitalną piłkę. Uważam, że ze Stomilem też zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Mimo przegranej, pozytywnie oceniam też mecz z GKS-em Katowice. Nie miałem po nim wielu pretensji do zawodników, bo robili wszystko, co mogli: kontrolowali i prowadzili grę, a także stwarzali sytuacje. Niestety, taka jest piłka, że rywal czasem stwarza sobie jedną tylko okazję i potrafi ją wykorzystać. Nam zabrakło wtedy skuteczności.
No właśnie, w których aspektach sztab szkoleniowy widzi obecnie największe rezerwy u ełkaesiaków?
Potrzebujemy lepszej skuteczności – tak w ofensywie, jak i w defensywie. Niektóre bramki traciliśmy zdecydowanie zbyt łatwo, jak choćby z Garbarnią czy Bytovią, i to głównie z tego powodu nie mamy teraz kilku punktów więcej. Przy takim sposobie gry, który sobie założyliśmy, musimy być bardzo skoncentrowani i z przodu, i z tyłu. Grając atak pozycyjny, musimy angażować dużą liczbę zawodników i musimy się otworzyć. A wtedy przy każdej stracie możemy nadziać się na groźny kontratak. W tej lidze nie ma wprawdzie wielkich zespołów, z którymi nie dałoby się wygrać, ale są zawodnicy, którzy mają odpowiednią jakość, aby takie indywidualne błędy i słabości wykorzystywać.
Przed ŁKS-em teraz mecz w Bielsku-Białej. Jakie wyciągnęliście wnioski z analizy gry Podbeskidzia?
To zespół, który dysponuje szerokim i wyrównanym składem. Nikt w Bielsku-Białej nie ukrywa ekstraklasowych aspiracji i chęci powrotu do ligowej elity. W poprzednim sezonie ta sztuka się nie udała i teraz bielszczanie próbują ponownie. Widać, że jest to zespół, który chce grać w piłkę i wyznaje zupełnie inną filozofię futbolu niż choćby Puszcza Niepołomice. Mimo wszystko, lepiej gra się jednak z takimi właśnie zespołami. Podbeskidzie ma kilku groźnych zawodników, na których będziemy musieli szczególnie uważać, ale jestem przekonany, iż mamy duże szanse na to, aby przywieźć z Bielska-Białej dobry wynik.
Biorąc pod uwagę styl gry Podbeskidzia i napięty terminarz, czy kibice mają spodziewać się wielu zmian w składzie „Rycerzy Wiosny”?
Niewykluczone, że jakieś roszady względem meczu z Puszczą będą, ale wielkiej rotacji nie zamierzam robić. Dużo będzie zależało od tego, w jakiej dyspozycji będą zawodnicy, którzy dopiero wznowili treningi. Patrzymy długofalowo i musimy racjonalnie dozować wszelkie zmiany, aby nie wywrócić niepotrzebnie wszystkiego do góry nogami.
Po kilku latach przerwy ŁKS doczekał się reprezentanta Polski w reprezentacji młodzieżowej. W jakiej dyspozycji ze zgrupowania kadry wrócił Janek Sobociński?
Każde powołanie do reprezentacji daje dodatkową motywację i pewność siebie. Janek jeszcze niedawno grał na trzecim szczeblu rozgrywek i każde spotkanie w pierwszej lidze jest jeszcze dla niego zupełnie nowym doświadczeniem. Ten chłopak ma ogromny potencjał i wierzę, że to powołanie pomoże mu robić jeszcze większe postępy.
Po jednej czwartej sezonu która z drużyn wydaje się być najmocniejsza w walce o ekstraklasę?
Z tabeli wynika, że Raków, ale widziałem kilka spotkań tego zespołu i nie rzucały one na kolana. W Częstochowie mają szeroką, wyrównaną i doświadczoną kadrę, więc na pewno Raków będzie się liczył w walce o awans. Na początku sezonu takim murowanym kandydatem do walki o czołowe lokaty wydawała się również Termalica Nieciecza, która nie dość, że utrzymała większość zawodników z ekstraklasowego składu, to jeszcze wzmocniła się Jackiem Kiełbem z Korony Kielce. Jak tymczasem wyglądają wyniki Termaliki, wszyscy widzą. Dlatego naprawdę ciężko jest wskazać zdecydowanych faworytów. Dla mnie bez wątpienia największym pozytywnym zaskoczeniem jest na razie postawa Bytovii, której start w rozgrywkach był przecież niepewny.