Jedni pracują na tzw. nosa, a inni lubią to poprzeć rzeczywistymi badaniami i konkretnymi danymi. A potem potrafią to jeszcze odpowiednio zaaplikować, co też nie jest wcale takie łatwe – zwraca uwagę dr Bartosz Ochman, który w poniedziałek na obiekcie przy Alei Unii przeprowadzał testy wydolnościowe dla zawodników pierwszego zespołu i wyróżniających się graczy drugiej drużyny Łódzkiego Klubu Sportowego.
Łącznie przez blisko sześć godzin kolejne pary zawodników poddawane były specjalistycznym badaniom wydolnościowym. Na czym one dokładnie polegały?
To test progresywny, ale robiony w warunkach naturalnych, co ma bardzo duże znaczenie. Takie badania uwzględniają bowiem temperaturę i ciśnienie powietrza, a wiele ośrodków pomija te parametry i w efekcie te testy nie są później aplikacyjne. Często temperatura w laboratorium znacznie różni się od tej w warunkach naturalnych, co odbija się na miarodajności wyników. To trochę tak jakby porównywać wyniki testów auta przeprowadzone na torze i w hamowni.
Który raz w ostatnim czasie ełkaesiacy byli badani w ten sposób?
To już był drugi taki test w trakcie obecnych rozgrywek. Pierwszy test zawodnicy mieli na początku okresu przygotowawczego przed sezonem i chcieliśmy teraz zobaczyć jak wyglądają ich wyniki w środku rundy. Planowaliśmy go już wcześniej, ale z uwagi na napięty kalendarz gier w drugiej połowie września dopiero teraz udało się znaleźć dogodny termin. Testy warto robić regularnie, bo wyniki dość szybko się dezaktualizują. Przy optymalnym scenariuszu takie badania powinno się wykonywać nawet co miesiąc.
Z boku test nie wyglądał na specjalnie trudny, bo początkowo zawodnicy truchtali sobie w wolnym tempie i dopiero na sam koniec wyraźnie przyspieszali…
Ten test został wymyślony dla sportu profesjonalnego, ale w odróżnieniu od innych badań nie jest eksploatujący dla zawodników. Tak naprawdę można go zrobić nawet godzinę przed meczem i zawodnik nie będzie po nim zmęczony w trakcie spotkania. A często jest tak, że sportowcy po tego typu badaniach są później dwa dni nieprzytomni. Przy okazji warto dodać, że sprzęt do badań bardzo się zmienił w ostatnim dwudziestoleciu. Kiedyś pobierał próbki i mierzył wszystko co 30 sekund, a teraz to wszystko odbywa się co sekundę. Wiele osób dalej stosuje jednak stare metody, które przekazali im ich profesorowie lata temu. A tymczasem nowy sprzęt daje nowe, niesamowite możliwości.
Nie ma chyba przesady w stwierdzeniu, że wyniki takiego testu to nieoceniona skarbnica wiedzy dla sztabu trenerskiego?
Zdecydowanie tak. Z każdego praktycznie oddechu jest mierzonych blisko sto parametrów. Na podstawie zebranych informacji dużo łatwiej jest potem planować trening, sprawdzać kondycję poszczególnych zawodników i przeprowadzać wszelkie analizy pod kątem zdrowotnym.
Z tych prawie stu parametrów – które są najbardziej istotne?
Zdecydowanie najważniejszym parametrem jest pobór tlenu. To temat rzeka, o którym powstało już mnóstwo książek i pewnie mnóstwo jeszcze powstanie. Mówiąc obrazowo, to taki odpowiednik pojemnika silnika w samochodzie – czym większy jest pobór tlenu, tym zawodnik ma większą możliwość generowania mocy tlenowej, a to jest bardzo istotne dla piłkarzy. Do tego dochodzi wiele parametrów pośrednich, które umożliwiają choćby określenie progów metabolicznych. Mierzone jest też oczywiście tętno, wentylacja (ilość powietrza, jaka dostaje i wydostaje się z płuc) czy wydalanie dwutlenku węgla. Ten ostatni parametr pozwala określić, z jakiego rodzaju substancji korzysta zawodnik przy danej intensywności: z białka, węglowodanów czy tłuszczy.
Oprócz doświadczonych zawodników z pierwszej drużyny badani byli też młodzi chłopcy z drugiego zespołu. Czy ich wyniki bardzo się od siebie różnią?
U tych młodszych zawodników parametry są zwykle lepsze. Największą wydolność człowiek ma między 25. a 30. rokiem życia. Za młodu parametry potrafią być jednak wyższe, dopiero potem się stabilizują, a po 30. roku życia następuje ich stopniowy spadek – średnio w tempie 0,7 procenta na rok. Trenujący profesjonalnie sportowcy są w stanie utrzymać podwyższone wskaźniki nieco dłużej.
Na potrzeby badań zawodnicy zakładali przed biegiem specjalny ekwipunek – na czele z maskami. Jak w praktyce działa cały system wykorzystywany w trakcie badania?
Na plecach zawodnicy mieli założony ergospirometr, a maska służyła do badania wydychanego powietrza. Sercem całego systemu jest jednak właśnie wspomniany ergospirometr. Do badania wykorzystywaliśmy przenośną wersję urządzenia, która poza wielkością w niczym nie odbiega od ergospirometrów, z jakich korzysta się w warunkach laboratoryjnych.
Którzy zawodnicy zanotowali najlepsze wyniki w poniedziałkowym teście?
Na komplet rezultatów trzeba jeszcze chwilę poczekać. Wszystkie testy są zapisane w pamięci urządzenia. Potem trzeba je ściągnąć na komputer, odpowiednio obrobić i dopiero poddać kompleksowej analizie. Już niebawem trenerzy dostaną jednak swoistą bombę informacyjną na temat wydolności swoich podopiecznych.