Klub

Kanonada na Minerskiej! ŁKS 6:4 KKS Kalisz

17.02.2018

17.02.2018

Kanonada na Minerskiej! ŁKS 6:4 KKS Kalisz

[galeria id=”7644″]

Czego dowiedzieli się kibice i przede wszystkim łódzcy szkoleniowcy po sparingowym starciu ełkaesiaków z KKS-em Kalisz? Zważywszy na wynik – zwycięstwo 6:4 – wnioski nasuwają się dość oczywiste.

Na zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczang turniej hokejowy nabiera rumieńców i oglądając pierwszą część sparingowego spotkania ŁKS-u z KKS-em Kalisz można było odnieść wrażenie, że zawodnicy z obu zespołów zapatrzyli się na zmagania właśnie hokejowych olimpijczyków. Gra była w tej części spotkania szybka, ofensywna, co więcej padło w niej aż siedem goli! Zadowoleni mogli być więc kibice futbolu na trybunach – kręcili nosem zapewne przede wszystkim trenerzy.

Piorunującym początkiem popisali się łodzianie, którzy dwie pierwsze groźne akcje ofensywne zwieńczyli celnymi strzałami, a konkretnie strzałami zwieńczył je Ievgen Radionov. Najskuteczniejsze piłkarz ŁKS-u tak w lidze, jak i w spotkaniach kontrolnych, najpierw już w 2. minucie skorzystał z dobrego dośrodkowania z rzutu wolnego Bartosza Widejki (piłkę przedłużył jeszcze Kamil Rozmus), a potem z centry z kornera w wykonaniu Wojciecha Łuczaka (swój udział przy tym golu miał także Piotr Pyrdoł).

Cztery minuty po drugim trafieniu Ukraińca kontaktowe trafienie dla gości zaliczył Chojnacki (2:1), ale potem, mniej więcej wówczas, kiedy zbliżał się drugi kwadrans meczu, wicelider drugiej ligi zaszachował rywala kolejnymi golami. Najpierw – Kamil Juraszek (kolejny stały fragment gry i świetne dośrodkowanie Łuczaka!), a potem bardzo szczęśliwie dla gospodarzy – Patryk Bryła, wpakowali futbolówkę do siatki kaliszan.

Koniec końców łódzcy trenerzy nie mieli wesołych min schodząc do szatni, bo w końcówce pierwszej połowy trzecioligowcy zdołali odpowiedzieć i to aż dwukrotnie – Ciesielski trafił piętą w zamieszaniu podbramkowym, a Żegleń wykorzystał jedenastkę po wcześniejszym faulu w polu karnym Kamila Juraszka.

Po zmianie stron obraz gry nie uległ zasadniczej zmianie, choć na szczęście dla nas ełkaesiacy w defensywie nie popełniali tylu błędów (choć tylko do czasu), a sami nadal potrafili stworzyć zagrożenie pod bramką gości. W 55. minucie wskutek niefortunnej interwencji jednego z graczy z Kalisza futbolówka wpadła do siatki KKS-u (5:3), a niedługo potem rekonwalescent Łukasz Zagdański (ostatnio pauzował z powodu kontuzji) zdobył szóstego gola (6:3).

Warto przy tym wspomnieć, że ta ostatnia akcja bramkowa należała do jednych z najbardziej efektownych w sobotę, a napastnika ŁKS-u świetnie w tej sytuacji obsłużył Damian Guzik. Cztery minuty po szóstym trafieniu dla miejscowych, po raz ostatni tego dnia odgryźli się kaliszanie, a bramkę strzałem z bliskiej odległości zdobył dla nich Grzesiek (6:4).

ŁKS miał szansę na kolejne gole, bliscy szczęścia byli zwłaszcza Ievgen Radionov (pod koniec pierwszej połowy napastnik po ładnej solowej akcji wpakował piłkę w bramce, ale sędziowie dopatrzyli się pozycji spalonej Łuczaka), Mateusz Gamrot (niecelnie uderzał z dystansu) i Rafał Kujawa (strzał z półobrotu obronił bramkarz), ostatecznie jednak wicelider drugiej ligi pokonał trzecioligowca 6:4.

W najbliższy piątek na boisku przy ul. Minerskiej formę ełkaesiaków sprawdzi Sokół Aleksandrów Łódzki, natomiast dzień później w Częstochowie – pierwszoligowy Raków.


ŁKS Łódź 6:4 KKS Kalisz (4:3)

  • Bramki: 1:0 Radionov 2, 2:0 Radionov 7, 2:1 Chojnacki 11, 3:1 Juraszek 27, 4:1 Bryła 32, 4:2 Ciesielski 41, 4:3 Żegleń 43 (kar.), 5:3 Lis 55 (sam.), 6:3 Zagdański 61, 6:4 Grzesiek 65.

Skład ŁKS-u:

  • I połowa: Kołba – Rozmus, Rozwandowicz, Juraszek, Widejko, Wolski, Łuczak, Kocot, Pyrdoł, Bryła, Radionov.
  • II połowa: Kołba (60 Kaźmierczak) – Pyciak, Bielák, Rozwandowicz (65 Juraszek), Widejko, Guzik, Gamrot, Kocot (65 Kujawa), Wolski (55 Kostyrka), Zagdański, Radionov (55 Burkhardt).