W 10. kolejce grupy I trzeciej ligi piłkarze rezerw ŁKS-u zremisowali 2:2 z Ursusem w Warszawie. Gole dla łodzian zdobyli Stipe Jurić i Vladyslav Okhronchuk.
Kibice, którzy wybrali się na sobotni mecz drugiej drużyny Łódzkiego Klubu Sportowego z Ursusem obejrzeli w Warszawie ciekawe zawody i aż cztery gole. Ełkaesiacy przywieźli do Łodzi cenny punkt, ale mogą czuć niedosyt, biorąc pod uwagę zwłaszcza przebieg pierwszej połowy spotkania, która długo układała się pod dyktando naszych piłkarzy.
Zawodnicy w czarnych strojach przeważali w tej części zawodów, częściej zagrażali bramce rywala i w 22. minucie tę swoją niezłą grę udokumentowali golem – łodzianie odzyskali piłkę przy linii środkowej boiska i wystarczyło jedno dokładne podanie z głębi pola, żeby Stipe Jurić przyjął futbolówkę tuż przed polem karnym, a po tym uderzył z dystansu i efektownie, co najważniejsze skutecznie (0:1).
ŁKS objął prowadzenie, co więcej przed przerwą mógł je jeszcze podwyższyć. W końcówce tej części gry Sebastian Krejer nie bez trudu obronił kąśliwy strzał z kilkunastu metrów Vladyslava Okhronchuka, Javi Moreno po krótkim dryblingu trafił w słupek, a Stipe Jurić, który tutaj dobijał strzał Hiszpana, trafił nawet do siatki, lecz zdaniem arbitra znajdował się na pozycji spalonej. Nasze rezerwy nie wykorzystały swoich szans i tuż przed zejściem do szatni zostały za to skarcone – po dośrodkowaniu z rzutu wolnego najwyżej w polu karnym ełkaesiaków wyskoczył Oscar Andres, który ładnym strzałem głową doprowadził do wyrównania (1:1).
Sytuacja wymknęła się więc spod kontroli naszym piłkarzom i być może skutkiem tego był nerwowy początek drugiej połowy w wykonaniu ełkaesiaków. W 48. minucie sekwencja błędów w defensywie, kontratak miejscowych oraz odważne wejście Pawła Tarnowskiego złożyły się na sytuację, w wyniku której sędzia po starciu piłkarza Ursusa z Michałem Kołbą podyktował rzut karny dla warszawiaków, wykorzystany po chwili przez Patryka Kamińskiego (2:1). Straciliśmy drugiego gola, a ten słabszy okres gry łodzian mógł skończyć się jeszcze gorzej – szczęście w nieszczęściu dwóch kolejnych świetnych szans gospodarze nie wykorzystali (w obu przypadkach byli bliscy wpakowania piłki do siatki z bliskiej odległości).
Nasz zespół nie zasłużył jednak na porażkę w stolicy i w 64. minucie udowodnił to zdobywając gola wyrównującego, jak się potem okazało na wagę jednego punktu. Godny uwagi w tym przypadku jest nie tylko mierzony, bardzo precyzyjny strzał zza linii pola karnego Vladyslava Okhronchuka, ale i to, co poprzedziło gola Ukraińca, czyli przejęcie piłki na połowie rywala, świetny drybling i zagranie z lewej strony szesnastki w wykonaniu Jakuba Romanowicza (przypominające akcję Oskara Koprowskiego i jego ofensywne wejście z wczorajszego meczu pierwszej drużyny z Zagłębiem Sosnowiec), po którym jeszcze przed uderzeniem pomocnika ŁKS-u, na bramkę próbował uderzać Stipe Jurić.
Piłkarze ŁKS II Łódź zremisowali w Warszawie z Ursusem 2:2. W następnej kolejce podopieczni trenera Marcina Matysiaka zagrają o ligowe punkty na boisku ośrodka treningowego Akademii ŁKS przy ul. Krańcowej z Bronią Radom.
10. kolejka III ligi (grupa I) / Ursus Warszawa – ŁKS II Łódź 2:2 (1:1)
Składy: