W 8. kolejce Fortuna 1 Ligi piłkarze ŁKS-u wygrali 2:0 z Miedzią Legnica. Bardzo ważny zdobyty przez łodzian na gorącym terenie komplet punktów zapewniły dwa gole Pirulo.
Sobotni mecz z ŁKS-em był jednym z punktów programu celebrowanej w Legnicy 50. rocznicy powstania Miedzi i chwilę po pierwszym gwizdku Jarosława Przybyła wydawało się, że piłkarzom gospodarzy bardzo zależy na tym, żeby jak najszybciej zdmuchnąć pierwszą świeczkę z tego swojego urodzinowego tortu.
Podopieczni trenera Wojciecha Łobodzińskiego (jeszcze dziesięć lat temu występował na boiskach ekstraklasy w barwach ŁKS-u) nie zostawiali łodzianom miejsca na rozegranie piłki, kilkukrotnie zapędzili się w okolicę bramki Marka Kozioła, a po strzale Chuci z dystansu do powodzenia zabrakło im zaledwie kilkudziesięciu centymetrów.
Ełkaesiacy przetrwali początkowy napór Miedzi i wkrótce także oni zaczęli dochodzić do głosu. Nasi piłkarze w tym fragmencie spotkania trzykrotnie napędzili strachu strzegącemu bramki miejscowych Pawłowi Lenarcikowi – najpierw, kiedy Adrian Klimczak wyłożył piłkę wbiegającemu z głębi pola Michałowi Trąbce (pomocnik nie trafił w futbolówkę), następnie po tym, jak Maciej Wolski wyłuskał piłkę rywalowi przed polem karnym, co z kolei stworzyło szansę Pirulo (strzał Hiszpana zablokował obrońca) i w końcu, gdy płaskie uderzenie ostatniego z wymienionych obronił golkiper.
W ostatnich minutach pierwszej połowy inicjatywę znów przejęli gospodarze i chociaż wyrażała się ona wyłącznie w tzw. przewadze optycznej, w 36. minucie miejscowi przyprawili nas o szybsze bicie serca. Skończyło się na strachu, bo chociaż Szymon Matuszek wepchnął piłkę do bramki, wykorzystując zamieszanie wynikłe po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, nie zrobił tego zgodnie z przepisami, więc sędzia trafienia doświadczonego pomocnika nie mógł uznać.
Dodajmy, że poza wymienionymi wyżej sytuacjami na boisku działo się niewiele więcej. W Legnicy przed przerwą oglądaliśmy przede wszystkim twardą walkę o ligowe punkty, w której dużo było szarpaniny, drobnych złośliwości i fauli, natomiast znacznie mniej płynnej gry i zakończonych strzałami akcji. Tę powściągliwej urody pierwszą odsłonę meczu piłkarze Kibu Vicuñy zrekompensowali nam chwilę po rozpoczęciu drugiej części spotkania, właśnie wtedy wyprowadzając dwa zabójcze ciosy.
W 53. minucie Marek Kozioł rozpoczął grę od własnej bramki i zanim Pirulo minął w polu karnym obrońcę, zanim Hiszpan popisał się precyzyjnym uderzeniem, po którym piłka wreszcie wpadła do siatki, łodzianie przetransportowali futbolówkę na szesnastkę rywala za pomocą pięciu dokładnych podań, wliczając także to ostatnie autorstwa Javiego Moreno.
Pirulo nie zadowolił się jednym trafieniem. Zaledwie sto osiemdziesiąt sekund po pierwszym golu znów cieszyliśmy się z bramki Hiszpana. W przypadku tej akcji na uwagę zasłużyły przytomne długie podanie Adama Marciniaka na tzw. wolne pole oraz techniczny kunszt Pirulo, który zręcznie piłkę przyjął, równie zręcznie minął bramkarza i pomimo ostrego kąta zdołał zmieścić futbolówkę w bramce.
Miedź ruszyła do odrabiania strat, więc przez kilka kolejnych minut piłka krążyła w okolicach bramki Marka Kozioła. Defensywa ŁKS-u składająca się w sobotę m.in. z Mieszka Lorenca (po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce) i kilkukrotnie przemeblowywana w trakcie zawodów wskutek urazów i zmian, stanęła na wysokości zadania, wraz z drugą linią umiejętnie wybijając gospodarzy z uderzenia.
Nadal znacznie ciekawiej było po drugiej stronie boiska. W 71. minucie po akcji rezerwowych (świetne dośrodkowanie Oskara Koprowskiego z lewego skrzydła i strzał głową Stipe Juricia) piłka przeleciała bardzo blisko słupka bramki, z kolei chwilę po tym żaden z naszych zawodników nie zdołał zamknąć akcji Adriana Klimczaka. Jeszcze wcześniej obok bramki huknął z woleja Pirulo.
Gospodarze podkręcili tempo dopiero w końcówce. W 79. minucie na indywidualną akcję zakończoną strzałem zdecydował się Szymon Stróżyński, lecz czujny w bramce gości Marek Kozioł nie dał się zaskoczyć, z kolei chwilę później Marcin Garuch podobnej akcji nie zdołał zwieńczyć celnym uderzeniem. Miejscowym zabrakło szczęścia (i kilkudziesięciu centymetrów) także po kolejnym strzale z powietrza Szymona Stróżyńskiego oraz jeszcze jednej akcji osiemnastolatka, zatrzymanej w ostatniej chwili przez Mieszka Lorenca.
Marek Kozioł zachował w sobotę czyste konto, Pirulo zdobył trzecią i czwartą bramkę w sezonie, a „Rycerze Wiosny” zgarnęli cenny komplet punktów z boiska jednego z kandydatów do awansu, w dodatku dotąd niepokonanego w tym sezonie. W następnej kolejce podopieczni trenera Kibu Vicuñy zmierzą się w Łodzi z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
8. kolejka Fortuna 1 Ligi / Miedź Legnica – ŁKS Łódź 0:2 (0:0)
Składy: