Klub

Halo, tu Side. Nie zwalniają tempa

25.01.2021

25.01.2021

Halo, tu Side. Nie zwalniają tempa

Ciężar na plecach kapitana, nauka angielskiego, twardziel z Hiszpanii i bramkarze przemoknięci do suchej nitki… Tak w skrócie należałoby opisać czwarty dzień #ŁKSwSide. A jeszcze inaczej – padało, ale z cukru przecież nie jesteśmy.

Ktoś kiedyś napisał, że nie ma złej pogody, jest tylko zły ubiór i chyba z takiego założenia wyszli w poniedziałek ełkaesiacy, którzy dzień rozpoczęli co prawda od zajęć w siłowni, ale po obiedzie znów zameldowali się na boisku, chociaż przez wiele godzin w tej części Turcji padał rzęsisty deszcz.

Maksowe ciężary

Po niedzieli, w całości poświęconej treningowi piłkarskiemu, w poniedziałek ełkaesiacy wrócili na siłownię. Trenerzy zaserwowali piłkarzom serię ćwiczeń rozciągających i wzmacniających, więc ciężarów tym razem nie było, wyjąwszy z tego… Maksymiliana Rozwandowicza, rozłożonego wygodnie na plecach próbującego poderwać ten (nie)ludzki ciężar Arkadiusza Malarza, co było swoistą formą rewanżu, bo nieco wcześniej kapitan ŁKS-u podczas jednego z ćwiczeń mocno dokazywał pomocnikowi.

Wszystko to oczywiście w granicach dobrego smaku, nie da się bowiem ukryć, że piłkarze ŁKS-u bardzo serio traktują każde ćwiczenie i każde też wykonują z pełnym zaangażowaniem, co o tyle godne jest uwagi, że dla postronnego obserwatora tych zajęć – przyznajemy się bez bicia – widok pracujących na matach zawodników nie był niczym specjalnie ekscytującym. Cóż, i taką jednostkę treningową należy sumiennie zaliczyć.

Śpią, grają i szlifują angielski

W trakcie przerw pomiędzy zajęciami i odprawami taktycznymi piłkarze mają trochę czasu dla siebie. Jedni śpią (tych śpiochów jest w ekipie najwięcej), innych – jak Macieja Wolskiego, Michała Trąbkę i Tomasza Nawotkę można „przyłapać” przy karcianym stole. Trener Marek Jędrzejewski czyta książkę, a Kamil Dankowski wraz z przyjaciółmi rozprawia się z wrażymi siłami w popularnej grze wideo.

Jest w Side czas nawet na naukę. Pirulo wraz z fizjoterapeutą Marcinem Kwiatkowskim każdy poranek poświęcają na podszlifowanie języka angielskiego, z kolei Jakub Tosik i Maciej Dąbrowski cierpliwie czekają na lepsze połączenie z internetem, ba ta akurat dwójka ponoć mocno stęskniona za serialowymi nowościami Netfliksa.

Przy angielskiej pogodzie

Po południu ełkaesiacy pojawili się w ośrodku treningowym Arslan Zeki Demirci i te kolejne już w Side zajęcia rozpoczęli od „dziadka”, dobrze już wszystkim znanej gry na utrzymanie piłki (w tym czasie Marcel Wszołek pracował indywidualnie) oraz ćwiczeń biegowych wzmacniających wytrzymałość, podczas których najbardziej swój licznik nabili Maksymilian Rozwandowicz i Antonio Dominguez.

Pogoda okazała się na szczęście bardzo łaskawa dla ełkaesiaków. Prawda, w Side w poniedziałek było zimno i lało jak z cebra, lecz w trakcie zajęć na głowy piłkarzy siąpiła jedynie nieśmiało mżawka, co nie mogło przeszkodzić trenerowi Wojciechowi Stawowemu i jego podopiecznym w przeprowadzeniu kolejnej jednostki treningowej. Dodajmy, że tym razem w rolę twardziela wcielił się Carlos Moros Gracia, który pomimo stosunkowo niskiej temperatury, jako jedyny trenował w koszulce z krótkim rękawem.

Do suchej nitki

Aura nie oszczędziła natomiast bramkarzy, trenujących pod okiem trenera Jacka Janowskiego, który Arkadiuszowi Malarzowi i Dawidowi Arndtowi zaserwował trening z gatunku tych szczególnie intensywnych, co w połączeniu z przesiąkniętą wodą murawą sprawiło, że golkiperów (i przede wszystkim ich stroje) czekało po wszystkim długie suszenie i pranie.

Obaj mieli zresztą dużo pracy także nieco później, czyli podczas zaplanowanego na koniec poniedziałkowych zajęć treningu strzeleckiego. Nasi bramkarze dwoili się i troili między słupkami, lecz przy soczystych uderzeniach zwłaszcza Macieja Wolskiego, Pirulo i Kamila Dankowskiego, po których piłka lądowała w okienku bramki, byli zwykle bezradni.

Na tym nie koniec, bo śmiałą próbę przelobowania Arkadiusza Malarza, ku uciesze lubiących takie hece kolegów, podjął Maciej Dąbrowski, ale musiał obejść się smakiem, bo tym razem górą okazał się kapitan ŁKS-u, w czym swój udział miała i poprzeczka, od której odbiła się futbolówka po strzale doświadczonego defensora.

Dodajmy, że w trakcie tych drugich poniedziałkowych zajęć trener Wojciech Stawowy miał do dyspozycji dwudziestu dwóch piłkarzy. Pozostali zawodnicy pracowali pod okiem Marka Jędrzejewskiego w hotelu.