Aktualności

Gra lepsza od wyniku. ŁKS – Wisła Kraków 1:2

3
03 / 07 / 2020

fot. Artur Kraszewski

W 34. kolejce PKO Ekstraklasy ŁKS przegrał z Wisłą Kraków 1:2. Oba zespoły postawiły w piątek na twardą walkę, oba nie oszczędzały kości rywala. Koniec końców o sukcesie gości zadecydowały dwa poważne błędy łodzian w defensywie.

Przed piątkowym meczem w lepszej sytuacji kadrowo-zdrowotnej był ŁKS. Trenerowi Wojciechowi Stawowemu wypadł ze składu jedynie Ricardo Guima (kartki), z kolei Artur Skowronek nie mógł w piątek skorzystać z usług aż sześciu kontuzjowanych zawodników (Gieorgija Żukowa, Jakuba Błaszczykowskiego, Pawła Brożka, Łukasza Burligi, Michała Maka i Vukana Savicevicia), w dodatku Brazylijczyk Hebert w minionym tygodniu pożegnał się z klubem z Reymonta.

Wydawało się, że pomimo wszystkich tych osłabień pierwsi do ataku ruszą goście, w końcu oni w przeciwieństwie do pogodzonych już ze spadkiem łodzian mieli przy al. Unii 2 więcej do stracenia (i wygrania). W przypadku zwycięstwa nad ŁKS-em i straty punktów przez Arkę, „Biała Gwiazda” już dziś świętowałaby utrzymanie w ekstraklasie, sęk w tym, że ełkaesiacy nie zamierzali przyłączać się do tej celebry i już w pierwszym kwadransie przeprowadzili kilka ciekawie zapowiadających się akcji. Co zaś najważniejsze – jedną z nich wykorzystali.

W 9. minucie kapitalnie w środku pola zachował się Dragoljub Srnić, bo to po jego krótkim dryblingu i znakomitym podaniu, w pole karne Wisły pomknął prawą stroną Pirulo. Hiszpan zwiódł dwóch obrońców gości i pomimo ostrego kąta precyzyjnym uderzeniem w róg bramki pokonał Mateusza Lisa, a następnie ruszył w stronę ławki rezerwowych, gdzie wraz z kolegami świętował swojego pierwszego gola w ekstraklasie (1:0).

Niewiele zresztą brakowało, by po chwili na koncie ofensywnego pomocnika pojawiło się drugie trafienie. Tym razem w rolę niedoszłego asystenta wcielił się Samuel Corral, lecz do szczęścia zabrakło Hiszpanowi nieco miejsca i ciut szybkości, więc w tym akurat pojedynku górą okazał się golkiper. Co na to Wisła? Odpowiedziała pod koniec drugiego kwadransa kąśliwym strzałem głową Martineza (Chuca), po którym futbolówka otarła się o słupek.

Bramka Hiszpana dodała gospodarzom skrzydeł. ŁKS nie przypominał onieśmielonej i zagubionej drużyny z Wrocławia czy Płocka. Prawda, popełniali łodzianie indywidualne błędy, lecz w większości tych sytuacji zawsze znalazł się ktoś, kto zdążył naprawić pomyłkę kolegi. Po upływie drugiego kwadransa Pirulo huknął z dystansu, a zaraz po nim strzelił z półwoleja obok słupka ustawiony dziś w drugiej linii Maksymilian Rozwandowicz. Tuż przed przerwą wślizgiem z kilku metrów, ale nad poprzeczką uderzył z kolei po składnej zespołowej kontrze Jan Grzesik.

Obrońca ŁKS-u ostatnich minut pierwszej połowy nie może zaliczyć do udanych. Kiedy wydawało się, że łodzianie zejdą do szatni z jednobramkowym prowadzeniem, nieszczęśliwie dla nas w ostatnich sekundach pierwszej odsłony świetnie do tej pory spisujący się Jan Grzesik wyrzucił piłkę z autu w taki sposób, że rozpędzonemu Alonowi Turgemanowi pozostało jedynie minąć Arkadiusza Malarza i kropnąć do pustej bramki (1:1).

ŁKS nie „pękał” i podjął walkę z agresywnie grającymi wiślakami, zresztą oba zespoły nie przebierały w środkach, więc obrazek zwijającego się na murawie z bólu piłkarza oglądaliśmy w piątek wielokrotnie. Nie inaczej było w drugiej połowie, za co pośrednio zapłaciliśmy już chwilę po wznowieniu gry. Jan Sobociński popchnął przy linii końcowej Alona Turgemana, a że rzecz działa się w szesnastce ŁKS-u pan Bartosz Frankowski wskazał na jedenasty metr. Izraelski napastnik nie dał szans Arkadiuszowi Malarzowi i Wisła objęła w Łodzi prowadzenie (2:1).

W 65. minucie mogło być jeszcze gorzej, bo Davida Niepsuja w polu karnym miejscowych popchnął Maksymilian Rozwandowicz. Arbiter podyktował jeszcze jeden rzut karny, tym jednak razem na bramkę z jedenastu metrów uderzał nie Alon Turgeman a Rafał Boguski i… była do wielce niefortunna decyzja wiślaków – strzał doświadczonego pomocnika w świetnym stylu obronił Arkadiusz Malarz, wlewając z nasze serca odrobinę nadziei.

Trener Wojciech Stawowy postawił po tym na ofensywę, nie tylko dokonując zmiany napastnika (Łukasz Sekulski zastąpił Samuela Corrala), ale i rezygnując z jednego defensora (Jana Sobocińskiego) na rzecz ofensywnie usposobionego Antonio Domingueza. Ełkaesiacy ambitnie dążyli do zmiany wyników, lecz ich akcje w drugiej połowie nie miały tego błysku, co wcześniej a i z czasem zaczęło chyba brakować łodzianom sił.

W trzecim w tym sezonie pojedynku Wisły z ŁKS-em trzeci komplet punktów zgarnęli krakowianie. W sobotę 11 lipca podopieczni trenera Wojciecha Stawowego zmierzą się w Gdyni z Arką.


34. kolejka PKO Ekstraklasy / ŁKS Łódź – Wisła Kraków 1:2 (1:1)

  • Bramki: 1:0 Pirulo (9), 1:1 Alon Turgeman (45), 1:2 Alon Turgeman (52 – kar.)
  • Żółte kartki: Grzesik, Corral, Arndt (na ławce rezerwowych) – Klemenz, Kuveljić, Niepsuj, Sadlok
  • Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń)

Składy:

  • ŁKS: Arkadiusz Malarz – Jan Grzesik, Carlos Moros Gracia, Jan Sobociński (69, Antonio Dominguez), Maciej Wolski, Maksymilian Rozwandowicz, Dragoljub Srnić, Maciej Wolski, Michał Trąbka (81, Przemysław Sajdak), Pirulo, Adam Ratajczyk, Samuel Corral (69, Łukasz Sekulski)). Trener: Wojciech Stawowy.
  • Wisła Kraków: Mateusz Lis – David Niepsuj, Lukas Klemenz, Rafał Janicki, Maciej Sadlok, Vullnet Basha, Nikola Kuveljić, Rafał Boguski, Chuca (46, Kamil Wojtkowski), Mateusz Hołownia (69, Aleksander Buksa), Alon Turgeman (78, Lubomir Tupta). Trener: Artur Skowronek.


Sponsorzy główni

Sponsorzy

Partner strategiczny

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partner techniczny

Partner medyczny