I na zimowych Igrzyskach Olimpijskich występowali zawodnicy Łódzkiego Klubu Sportowego. Co ciekawe dwóch z nich zapisało się także w historii piłkarskiej sekcji klubu z al. Unii Lubelskiej 2.
Wbrew pozorom najliczniejszą grupą spośród łódzkich olimpijczyków stanowią przedstawiciele właśnie zimowych sportów, a konkretnie jednej dyscypliny – hokeja na lodzie.
Zmarły niedawno Kazimierz Chodakowski, legendarny charyzmatyczny obrońca hokejowej drużyny ŁKS-u słynący z bodiczków, w drużynie piłkarskiej wystąpił tylko raz – na lewej stronie pomocy w przegranym 3:7 i rozegranym w 1948 roku meczu z Ruchem Chorzów. Znacznie lepiej niż na futbolowej murawie radził sobie popularny „Kazio” na hokejowej tafli. Dwukrotny wyjazd z reprezentacją Polski w turniej olimpijski (Oslo 1952 oraz Cortinie d’Ampezzo 1956) świadczy o tym najlepiej , a chociaż formalnie rzecz biorąc Chodakowski olimpijczykiem został grając w Legii (powołanie do wojska), nie sposób o nim nie wspomnieć.
Władysław Król to już jak doskonale wiemy futbolista pełną gębą, a i hokeista znakomity. O dokonaniach Króla-piłkarza i Króla-trenera „Rycerzy Wiosny” wspominaliśmy wielokrotnie, warto jednak pamiętać, że i drużynę z pionierskiego okresu hokeja na lodzie ŁKS-u trudno sobie bez tego wybitnego sportowca wyobrazić. Nie bez powodu nazywany „Królem łódzkiego sportu” jest też przecież pierwszym zimowym olimpijczykiem z Łódzkiego Klubu Sportowego.
Jak wspominał red. Wojciech Filipiak, wielki znawca historii łódzkiego hokeja, w książce „100 lat ŁKS”, w grudniu 1935 roku Król otrzymał powołanie na spotkania z Niemcami w Hamburgu i swoją szansę wykorzystał znakomicie, bo kilka tygodni później pojechał i na IV zimowe Igrzyska Olimpijskie w Garmisch-Partenkirchen, na których Polacy ulegli Austrii 1:2, Kanadzie 1:8, a na otarcie łez pokonali Łotwę 9:2.
Co ciekawe podobizna legendarnego ełkaesiaka, którą łodzianie mogą podziwiać na ścianie kamienicy przy ul. Piotrkowskiej 71 w Pasażu Rubinsteina (fresk „Łódź w pigułce”) została odwzorowana na podstawie zdjęcia Króla pozującego do niego właśnie w olimpijskim garniturze.
Uznawany za jednego z najlepszych polskich napastników w historii polskiego hokeja Józef Stefaniak (prawie 300 goli w lidze!), podobnie jak Chodakowski, choć w ŁKS-ie spędził wiele lat, na Igrzyska Olimpijskie (w 1964 roku w Innsbrucku) pojechał akurat jako zawodnik Pomorzanina Toruń, bo w Łodzi pojawił się dopiero pięć lat później.
W 1972 roku podczas Igrzysk Olimpijskich w Sapporo wystąpiło aż czterech ełkaesiaków, bo reprezentantami Polski byli wówczas wychowanek ŁKS-u i dwukrotny król strzelców ligi Krzysztof Birula-Białynicki (dla łódzkiego klubu – 287 goli!), Adam Kopczyński, słynny Walery Kosyl i uznawany za najwybitniejszego hokeistę w historii klubu Jerzy Potz.
Polacy w rundzie kwalifikacyjnej ograli RFN, a potem już w grupie finałowej przegrali pięć spotkań (z ZSRR, USA, Czechosłowacją, Szwecją i Finlandią), warto jednak pamiętać, że nigdy wcześniej, ani nigdy potem na żadnych Igrzyskach Olimpijskich (zimowych bądź letnich) nie wystąpiło tylu zawodników związanych z Łódzkim Klubem Sportowym. A byłoby ich jeszcze więcej, gdyby wcześniej ŁKS-u na Podhale nie zamienił Stanisław Fryźlewicz.
Kosyl pojawił się w bramce ŁKS-u na początku lat 60. i nie licząc służby wojskowej spędzonej tradycyjnie w Legii, nie opuścił jej przez dwadzieścia jeden lat! Co więcej był nie tylko znakomitym bramkarzem, ale i… zdobywcą gola w meczu ligowym ełkaesiaków (jedyny taki przypadek w naszym kraju!), co w hokeju na lodzie jest po prostu niespotykane. Potz z kolei zwykle występujący w parze z Adamem Kopczyńskim w samej lidze wystąpił w 420 meczach i jak słusznie zauważył red. Wojciech Filipiak, gdyby urodził się później zapewne miałby szansę, jak i Białynicki, na grę w NHL. Ulica jego imienia znajduje się nieopodal Hali Sportowej, a Leszek Jezierski powiedział o nim ponoć, że gdyby zdecydował się na grę w piłkę nożną, zostałby i w tej dyscyplinie sportu reprezentantem Polski na pozycji stopera (Wojciech Filipiak, „Twardziel z Radwańskiej” [w:] „100 lat ŁKS”, Katowice 2008, s. 79.).
Leszek Kokoszka (w ŁKS-ie zdobywca Złotego Kija redakcji „Sportu” dla najlepszego hokeisty kraju oraz król strzelców i zwycięzca „punktacji kanadyjskiej” w sezonie 1979/1980), Walery Kosyl i Jerzy Potz pojechali z reprezentacją także na Igrzyska Olimpijskie w 1976 roku do Innsbrucku, ostatni z wymienionych pojawił się też w Lake Placid (1980) i Calgary (1988), choć w Kanadzie już jako zawodnik Eintrachtu Frankfurt. W Calgary a i wcześniejszą imprezę w Sarajewie zaliczył także Jan Stopczyk, który jako zawodnik ŁKS-u został z kolei zdobywcą Złotego Kija redakcji „Sportu” w sezonie 1986/1987.
Źródła:
Remek Piotrowski