Piłkarze ŁKS-u przywitali kalendarzową wiosnę bardzo cennym zwycięstwem. W 24. kolejce Fortuna 1 Ligi łodzianie wygrali 2:1 na wyjeździe z Resovią. Dwa gole dla ełkaesiaków zdobył Pirulo.
Trenerzy Marcin Pogorzała i Paweł Drechsler (ten drugi przejął dziś chwilowo formalne obowiązki pierwszego szkoleniowca) zdecydowali się w Rzeszowie na drobne korekty w składzie. Pirulo operował tym razem wraz z Michałem Trąbką bliżej środka pola, Maciej Wolski i Javi Moreno – na skrzydłach, z kolei w rolę defensywnego pomocnika pierwszy raz w tym roku w lidze wcielił się Maksymilian Rozwandowicz.
Na pierwszy celny strzał łodzian czekaliśmy tylko cztery minuty. Szybką akcję zainicjowaną przez Javiego Moreno zwieńczył uderzeniem Pirulo, lecz strzegący bramki miejscowych Bronisław Pindroch nie dał się zaskoczyć. Kilkadziesiąt sekund wcześniej gorąco zrobiło się w naszym polu karnym – Josip Soljić uruchomił prostopadłym podaniem Rafała Mikulca i gdyby nie świetna interwencja Macieja Dąbrowskiego, zawodnik Resovii stanąłby „oko w oko” z Markiem Koziołem.
Na Stadionie Miejskim w Rzeszowie działo się więc całkiem sporo od początku spotkania. I jedni, i drudzy potrafili szybko przetransportować futbolówkę w okolicę szesnastki rywala i chociaż nie wszystkie akcje piłkarze puentowali strzałami, na nudę ze względu na dynamikę tych prób z pewnością nie mogliśmy narzekać. Co zaś dla nas jeszcze ważniejsze, w 23. minucie ełkaesiacy zdołali zaskoczyć przeciwnika, dzięki czemu szczelnie wypełniony sektor kibiców gości miał powody do radości.
ŁKS zdobył gola za sprawą solidnie wypracowanej akcji, w trakcie której łodzianie wymienili przed polem karnym kilka dokładnych podań. Najważniejszym okazało się to adresowane do Pirulo przez Samuela Corrala. Przytomne zagranie snajpera wywierciło dziurę w defensywie Resovii, pozwalając najskuteczniejszemu zawodnikowi ŁKS-u przymierzyć zewnętrzną częścią lewej stopy tuż obok bezradnego golkipera (0:1).
Strata gola nie zdeprymowała podopiecznych trenera Dawida Kroczka i należy uczciwie przyznać, że kilka minut po pierwszym golu frontalny atak rzeszowian kilkukrotnie przyprawił nas o szybsze bicie serca; zwłaszcza w 31. minucie, gdy Marek Mróz doskoczył na piątym metrze do odbitej przez Marka Kozioła piłki (doskoczyli do niej na szczęście także goście, więc skończyło się tylko na strachu). Ełkaesiacy chwilę przy Hetmańskiej pocierpieli i wkrótce po tym wyprowadzili drugi cios.
Ten pierwszy zadaliśmy po ataku pozycyjnym. Drugi był natomiast zasługą sprawnej kontry, w której znów kluczowym podaniem popisał się Samuel Corral. Co prawda Maciej Wolski nie zamienił zagrania Hiszpana na gola, bo bramkarz Resovii zdołał odbić piłkę, ale wobec dobitki Pirulo okazał się bezradny (0:2). ŁKS utrzymał dwubramkowe prowadzenie do przerwy, chociaż w 39. minucie pozostawionemu bez dostatecznej opieki na szóstym metrze Damianowi Hilbrychtowi do szczęścia zabrakło bardzo niewiele.
Po przerwie ŁKS próbował wybijać rywala z uderzenia, przede wszystkim „szanując” piłkę i co za tym idzie rozgrywając ją dłużej na własnej połowie lub w środka boiska. Pod bramkami działo się początkowo niewiele, bo gospodarze długo nie potrafili znaleźć sposobu za oszukanie dobrze zorganizowanej defensywy łodzian. Zagrozili nam dopiero po upływie pierwszego kwadransa drugiej połowy.
Za pierwsze ostrzeżenie należałoby uznać sytuację z 60. minuty, gdy Rafał Mikulec przedarł się naszą prawą stroną i dograł piłkę na „nos” do Pawła Wojciechowskiego, lecz ten nie trafił czysto w futbolówkę. Niedługo po tym Marek Kozioł obronił groźny strzał Bartosza Kwietnia, a i interweniował z wyczuciem też w kilku innych sytuacjach (w międzyczasie odgryźliśmy się niecelnym uderzeniem Samuela Corrala), lecz w 70. minucie nasz golkiper musiał skapitulować – Jakub Wróbel dośrodkował piłkę na pole karne, a Oskar Koprowski interweniował tak niefortunnie, że skierował ją do własnej bramki (1:2).
Wracamy RAZEM do Łodzi z trzema punktami!
Dzięki! @LKS_Lodz#RESŁKS pic.twitter.com/U1O7G36H5z— MCMVIII (@2zycie) March 20, 2022
Gol kontaktowy dodał na chwilę animuszu rzeszowianom. Teraz w szesnastce ŁKS-u coraz częściej dochodziło do niebezpiecznych z naszego punktu widzenia spięć, Maciej Dąbrowski i spółka uwijali się jak w ukropie, Resovia natomiast nie rezygnowała. Na szczęście dla kibiców z Łodzi w ostatnich dziesięciu minutach ełkaesiacy zdołali osłabić impet rywala i wyjąwszy z tego próbę Jakuba Wróbla (były zawodnik naszej drużyny próbował wykorzystać nienajlepsze wyjście na przedpole golkipera ŁKS-u) nie zagrozili bramce gości.
ŁKS przywitał kalendarzową wiosnę trzyma punktami i wygrał w Rzeszowie 2:1 po dwóch golach Pirulo, dzięki czemu podopieczni trenera Marcina Pogorzały z dorobkiem 37 punktów na koncie awansowali na szóste miejsce w tabeli Fortuna 1 Ligi. W następnej serii spotkań ełkaesiacy zmierzą się na stadionie Króla z Miedzią Legnica. Gramy z liderem, więc tego nie można przegapić!
24. kolejka Fortuna 1 Ligi / Resovia Rzeszów – ŁKS Łódź 1:2 (0:2)
Składy: