Do pełni szczęścia zabrakło niewiele. 67. derby Łodzi zakończyły się remisem 2:2, chociaż to ełkaesiacy szybko objęli dwubramkowe prowadzenie i przez większą część spotkania prezentowali się lepiej od gospodarzy.
Początek niedzielnych derbów Łodzi należał do ełkaesiaków, którzy znacznie częściej operowali piłką na połowie rywala i częściej także zapędzali się w okolice bramki strzeżonej przez Jakuba Wrąbla. Pierwszego strzału na bramkę widzewiaków doczekaliśmy się w 13. minucie, kiedy czujność golkipera gospodarzy sprawdził Adrian Klimczak. Tym razem jeszcze się nie udało, ale chwilę po tym piłka zatrzepotała w siatce.
Największa w tym zasługa operatywnego zarówno w ofensywie, jak i w defensywie Pirulo, który ambitnie utrzymał futbolówkę na placu gry (chociaż wydawało się, że ta przekroczy linię boczną), następnie popędził w stronę bramki, w końcu w swoim stylu ściął do środka i huknął z lewej nogi. Po chwili piłka znalazła się w bramce, w czym udział miał i niepewnie w tej sytuacji interweniujący Jakub Wrąbel.
ŁKS nie dość, że piłkarsko prezentował się w tym momencie znacznie lepiej od rywala, to dodatkowo sprytnie wybijał go z uderzenia, kiedy gospodarzom udało się przez chwilę zagościć na połowie naszego zespołu. Co więcej, przed upływem drugiego kwadransa biało-czerwono-biali zadali drugi cios. Rozgrywający świetne zawody Mikkel Rygaard precyzyjnie dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, w szesnastce Widzewa najwyżej wyskoczył Maciej Dąbrowski i po chwili, za sprawą pięknego strzału głową, doświadczony obrońca cieszył się z premierowego i tak długo przy tym wyczekiwanego gola w barwach ŁKS-u.
Dawid Arndt (zastąpił dziś kontuzjowanego Marka Kozioła) przez wiele minut był bezrobotny, bo bardzo długo ofensywne zakusy gospodarzy tłumili w zarodku świetnie zorganizowani w defensywie i drugiej linii koledzy młodego golkipera. Łyżkę dziegciu do tej derbowej beczki miodu miejscowi dolali nam dopiero przed przerwą, kiedy do zespołu trenera Janusza Niedźwiedzia uśmiechnęło się szczęście przy stałym fragmencie gry. Tym razem największym sprytem w polu karnym wykazał się Patryk Stępiński – po strzale głową obrońcy Widzew zdobył bramkę kontaktową.
Dodajmy, że w tej części gry goście jeszcze dwukrotnie zatrudnili Jakuba Wrąbla za sprawą kąśliwych uderzeń z dystansu – najpierw Maksymiliana Rozwandowicza, a następnie Antonio Domingueza, lecz tym razem golkiper lidera spisał się bez zarzutu. Wkrótce po tym Szymon Marciniak zaprosił zawodników na przerwę, a po niej Widzew próbował postanowił zaatakować bramkę ŁKS-u z jeszcze większym niż wcześniej animuszem.
Podopieczni trenera Kibu Vicuny skutecznie studzili zapał lokalnego rywala, zazwyczaj przerywając jego akcję w bezpiecznej odległości od bramki Dawida Arndta. Widzew nie potrafił znaleźć luki ani na skrzydłach, ani tym bardziej w świetnie zabezpieczonym przez Maksymiliana Rozwandowicza i Antonio Domingueza środku pola.
Co więcej, chociaż gra gości nie była w drugiej połowie tak płynna jak w pierwszych czterdziestu pięciu minutach, ełkaesiacy nadal potrafili zagrozić bramce rywala. W 80. minucie po jednej z takich zaczepnych akcji w pole karne wpadł Ricardinho (wcześniej zastąpił Macieja Wolskiego), lecz strzał Brazylijczyka z lewej strony szesnastki nie był tak precyzyjny, jak uderzenie Adriana Klimczaka z tego samego miejsca rok temu.
Widzewiacy długo bili głową w mur, lecz i oni doczekali się swojej szansy. W 87. minucie do dośrodkowanej z lewej strony boiska futbolówki dopadł Tomasz Dejewski i z najbliżej odległości wpakował piłkę do siatki. Gospodarze doprowadzili do wyrównania, a jakby tego było mało, w doliczonym czasie gry sędzia wyrzucił z boiska Ricardinho, więc ostatnie minuty graliśmy w dziesiątkę. W ostatnich sekundach spotkania to jednak ŁKS był bliższy zdobycia trzech punktów – gospodarzy uratował Jakub Wrąbel, który obronił strzał Antonio Domingueza z dziesięciu metrów.
Ełkaesiacy po czternastu kolejkach (i trzynastu rozegranych meczach) mają na koncie 21 punktów. W środę w ramach 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski łodzianie zmierzą się z Zagłębiem Lubin, a w przyszłą sobotę też na stadionie Króla powalczą o ligowe punkty z Górnikiem Polkowice.
14. kolejka Fortuna 1 Ligi / Widzew Łódź – ŁKS Łódź 2:2 (1:2)
Składy: