Mecz w Sosnowcu nie był dla ełkaesiaków spacerkiem. Na szczęście łodzianie stanęli na wysokości zadania, pokonali Zagłębie 2:1 i w nagrodę zgarnęli czwarty w sezonie komplet punktów.
– Koncentracja przede wszystkim – podkreślał przed meczem z Zagłębiem trener Wojciech Stawowy, zdając sobie sprawę z tego, że derbowe emocje będą w Sosnowcu jedynie niepotrzebnym bagażem. Środowe zwycięstwo nad lokalnym rywalem kosztowało łodzian wiele sił, ale w sobotę szkoleniowiec ŁKS-u zdecydował się (zresztą po raz pierwszy w tym sezonie) tylko na jedną zmianę w wyjściowej jedenastce (Antonio Domingueza zastąpił Dragoljub Srnić).
W pierwszym kwadransie nie doczekaliśmy się na Stadionie Ludowym ani goli, ani celnego strzału, ale obejrzeliśmy trzy obiecująco się zapowiadające akcje w polu karnym gospodarzy. Element zaskoczenia każdej z nich opierał się na szybkiej wymianie podań; w każdej z nich zabrakło ełkaesiakom ostatniego szlifu.
Inaczej rzecz się miała z atakiem zainicjowanym w 16. minucie w środku pola przez Dragoljuba Srnicia, po którym Krystian Stępniowski skapitulował po raz pierwszy. Zanim do tego doszło w okolicach szesnastki Zagłębia piłka krążyła między Adrianem Klimczakiem, Adamem Ratajczykiem i Pirulo, aż wreszcie odbita od jednego z obrońców trafiła na szesnasty metr do Michała Trąbki. Pomocnik ŁKS-u płaskim strzałem otworzył wynik spotkania i bardzo ucieszył grupę sympatyków łódzkiego klubu, którzy zza jednej z bramek dopingowali swoich ulubieńców.
Zagłębie długo nie potrafiło stworzyć zagrożenia pod bramką łodzian. Dopiero w 26. minucie pomógł mu w tym… Adam Ratajczyk. Niedokładne podanie młodzieżowca pozwoliło Martimowi Mai stanąć „oko w oko” z Arkadiuszem Malarzem (choć pomocnika gospodarzy naciskał obrońca), na szczęście dla przyjezdnych strzał Portugalczyka obronił Arkadiusz Malarz.
Do tego momentu podopieczni trenera Wojciecha Stawowego mieli w Sosnowcu wszystko pod kontrolą. Po tym – do głosu doszli gospodarze. W 33. minucie pozostawiony bez opieki na lewej stronie pola karnego Patryk Małecki uderzył z powietrza i chybił nieznacznie. Pięć minut później ełkaesiacy zaspali przy dośrodkowaniu piłki po rzucie rożnym, dzięki czemu Dawid Gojny oddał strzał głową z kilku zaledwie metrów – na nasze szczęście znów niecelnie.
Nie dziwi zatem, że w przerwie trener Wojciech Stawowy zdecydował się na trzy zmiany. W miejsce Dragoljuba Srnicia, Adama Ratajczyka i Samuela Corrala na murawie pojawili się Piotr Gryszkiewicz, Łukasz Sekulski oraz Tomasz Nawotka. I to właśnie po faulu na tym ostatnim z wymienionych sędzia podyktował w 49. minucie rzut wolny z ok. dwudziestu metrów od bramki Zagłębia. Do piłki podbiegł Pirulo i precyzyjnym uderzeniem nie dał szans Krystianowi Stępniowskiemu na skuteczną interwencję.
ŁKS prowadził już 2:0 i kiedy wydawało się, że w Sosnowcu na tym właśnie zakończą się sportowe emocje, bramkarz miejscowych popisał się dalekim wybiciem piłki, której nie zdołał wybić żaden z naszych defensorów. Futbolówka spadła pod nogi Gonçalo Gregório, ten sprytnym lobem pokonał Arkadiusza Malarza i na boisku od razu zrobiło się nerwowo (gol – co warto podkreślić – był kopią bramki straconej przez łodzian w pucharowym meczu ze Śląskiem Wrocław).
Zagłębie poczuło krew i rzuciło się do odrabiania strat. Co gorsza, w kolejnych minutach w okolicach szesnastki ŁKS-u co rusz dochodziło do gorących spięć. Napór zespołu trenera Krzysztofa Dębka trwał dalej – „Rycerze Wiosny” szukali swojej szansy w szybkich kontratakach. W 70. minucie, po jednej z nich, obrońca w ostatniej chwili zablokował strzał Pirulo, zaś sto dwadzieścia sekund później w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem nie trafił w światło bramki Łukasz Sekulski.
Nie da się ukryć – o wynik na Stadionie Ludowym w Sosnowcu drżeliśmy do ostatnich sekund, na szczęście podopieczni trenera Wojciecha Stawowego opanowali nerwy, odparli napór gospodarzy i w nagrodę zgarnęli czwarty z rzędu komplet punktów, chociaż po kolejnych atakach miejscowych prowadzonych a to lewą, a to prawą stroną boiska cierpła skóra na łódzkich kibicach.
W przyszłą niedzielę piłkarze ŁKS-u zmierzą się na własnym stadionie z Sandecją Nowy Sącz. Po czterech kolejkach Fortuna 1 Ligi łodzianie zajmują pierwsze miejsce w tabeli z dorobkiem dwunastu punktów na koncie.
4. kolejka Fortuna 1 Ligi / Zagłębie Sosnowiec – ŁKS Łódź 1:2 (0:1)
Składy: