Po ciekawym, lecz zakończonym bezbramkowym remisem, meczu z Sandecją w Nowym Sączu grę skomentował obrońca Łódzkiego Klubu Sportowego – Artur Bogusz.
Przed meczem wydawało się, że bezbramkowy remis w meczu wyjazdowym z Sandecją to całkiem niezły rezultat. Zgodzisz się?
Artur Bogusz: Nie. Zdecydowanie nie! Na każdy stadion przyjeżdżamy po komplet punktów. Nie boimy się żadnego przeciwnika. Walczymy do samego końca, co było dzisiaj chyba widać. Mieliśmy dobre sytuacje do strzelenia gola i mogliśmy wygrać ten mecz.
Zabrakło szczęścia? Najpierw Rafał Kujawa umieścił piłkę w bramce, ale sędzia odgwizdał spalonego. Czy to była słuszna decyzja?
– Nie wiem. Ciężko powiedzieć, bo akurat tej sytuacji nie mogłem zobaczyć, w tym momencie byłem ustawiony w linii obrony. Szkoda, że akurat wtedy sędzia był pewny swojej decyzji i gwizdnął tego spalonego, bo wiadomo, że taka sytuacja potrafi zaważyć na wyniku. No ale przecież to nie była jedyna nasza okazja. Mieliśmy inne szanse, mogliśmy jedną z nich po prostu z zimną krwią wykorzystać i strzelić bramkę na wagę zwycięstwa.
Taką idealna okazją był rzut karny. „Piłki meczowej” nie wykorzystał Maksymilian Rozwandowicz.
– No trudno, takie rzeczy się zdarzają. Bramkarz był dobrze ustawiony, dobrze się zachował, zdołał obronić strzał Maksa. Co prawda ten karny był moim zdaniem trochę źle strzelony, ale głowy do góry. Gramy dalej, mecze są dalej. Liga się przecież nie skończyła z powodu jednego źle wykonanego rzutu karnego.
Z perspektywy trybun mecz z Sandecją to było niezłe widowisko. Mieliśmy nie tylko sporo okazji bramkowych, ale też bardzo szybkie tempo, szczególnie w drugiej połowie spotkania.
– Zgadza się, to był naprawdę szybki mecz. Wynikało to z tego, ze obie drużyny były ustawione bardzo ofensywnie. Obie dążyły do zwycięstwa, starały się atakować bramkę przeciwnika bez kalkulowania. Tak zawsze będzie wyglądał mecz takich drużyn jak Sandecja i ŁKS.
Pomimo, że wyjazd na Sandecję był jednym z najdalszych w tym sezonie, do Nowego Sącza przyjechała wspierać was dość liczna grupa kibiców. Chciałbyś im coś przekazać po tym spotkaniu?
– Oczywiście. Przede wszystkim bardzo dziękujemy za wsparcie i za obecność na tym meczu. Mam nadzieję, że kibice jeszcze liczniej będą przyjeżdżać na kolejne nasze wyjazdowe mecze, bo dla nich odległość się nie liczy.
Wybiegając trochę w przyszłość, ale mając na względnie przebieg meczu z Sandecją. Myślisz, że awans ŁKS-u do Ekstraklasy już w tym sezonie to możliwy do realizacji scenariusz?
– Wszystko jest możliwe. Tylko, że my aż tak daleko w przyszłość nie wybiegamy. Na razie patrzymy na kolejny mecz z Wigrami Suwałki. Ja osobiście bardzo się cieszę na to spotkanie. Wszyscy czekamy niecierpliwie już na pierwszy gwizdek sędziego. Na razie nie zaprzątamy sobie głów niczym innym.
I zapowiadacie walkę o trzy punkty z Wigrami?
– Oczywiście. Gramy u siebie i naturalnie liczymy na zgarniecie kompletu punktów.
Dzięki za rozmowę.