Każdy sezon pisze swoją historię, więc do różnych porównań z przeszłością należy podchodzić z przymrużeniem oka. Mając to na uwadze i bynajmniej nie szukając na siłę żadnych analogii, sprawdziliśmy jak ełkaesiacy punktowali na zapleczu ekstraklasy w sześciu ostatnich meczach sezonów, w których liczyli się w walce o awans.
ŁKS rozgrywa piętnasty sezon na zapleczu ekstraklasy. Przyjrzeliśmy się temu, jak łodzianie radzili sobie w ostatnich sześciu meczach dziewięciu sezonów, w trakcie których aspirowali do zajęcia miejsca gwarantującego promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ot tak, z ciekawości…
Ekipa Króla na medal
W 1953 roku ełkaesiacy finisz rozgrywek na zapleczu ówczesnej drugiej ligi rozpoczęli na czwartym miejscu w tabeli, w dodatku ze stratą dwóch „oczek” do miejsca premiowanego awansem. Sytuacje nie była zła, ale należy zaznaczyć, że w sześciu ostatnich meczach łodzian czekały aż trzy starcia z drużynami z czołówki. Podopieczni trenera Władysława Króla stanęli na wysokości zadania, wygrali wszystkie mecze i awansowali do elity, dzięki czemu rok później, już jako beniaminek ekstraklasy, świętowali również wicemistrzostwo Polski.
Do trzech razy sztuka
Ta sztuka nie udała się natomiast naszym piłkarzom w 1969 i 1970 roku. W obu przypadkach na zapleczu ekstraklasy do happy endu zabrakło pięciu punktów, więc „Rycerze Wiosny” spróbowali trzeci raz. Udało się wiosną 1971 roku, chociaż i tutaj na finiszu rozgrywek (czyli sześć kolejek przed końcem sezonu) nie było wesoło. Drużyna gubiła punkty, a kibice i prasa bardzo narzekali na postawę ełkaesiaków, którzy do prowadzającej Odry Opole tracili wówczas cztery punkty.
„ŁKS ma jeszcze szanse na awans do ekstraklasy. Cała sportowa opinia publiczna naszego miasta z niepokojem śledzi przebieg spotkań w II lidze. Niepokój ten zrodził się ostatnio, gdyż ŁKS – drużyna mająca wszelkie możliwości awansu – nie spełnia pokładanych w niej nadziei. ŁKS musi wreszcie zacząć wygrywać” – pisał „Dziennik Łódzki” w maju 1971 roku, a więc 50 lat temu, przed meczem ełkaesiaków z Piastem Gliwice, kiedy do końca sezonu pozostało sześć kolejek. „Rycerze Wiosny” wzięli się w garść, wygrali aż pięć z sześciu ostatnich spotkań, awansowali na drugie miejsce w tabeli i w nagrodę cieszyli się z powrotu do piłkarskiej elity, gdzie występowali przez kolejnych 29 lat.
Emocje do końca
W sezonie 2004/2005 z marzeń o awansie (a o nim pobrzękiwano w al. Unii 2 przed rozpoczęciem rozgrywek) wyleczyliśmy się pod koniec rundy jesiennej, a resztek złudzeń pozbawił nas początek wiosny (sześć kolejek przed końcem: 11. miejsce w tabeli i 9 pkt do miejsca barażowego). Rok później emocji nie zabrakło aż do ligowej mety, chociaż i tym razem finisz rozgrywek na zapleczu ekstraklasy kosztował nas wiele nerwów. Sześć kolejek przed końcem sezonu łodzianie tracili co prawda tylko dwa punkty do wicelidera, ale przed nimi byli jeszcze Widzew, Zawisza Bydgoszcz i Śląsk Wrocław, na domiar złego po piętach deptały ełkaesiakom trzy kolejne drużyny – KSZO, Zagłębie Sosnowiec i Jagiellonia Białystok. Podopieczni trenera Marka Chojnackiego wygrali cztery z sześciu ostatnich meczów, dzięki czemu awans do ekstraklasy świętowali już w przedostatniej kolejce.
W 2010 roku o niepowodzeniu drużyny trenera Grzegorza Wesołowskiego zadecydowała słaba wiosna, remis z Pogonią oraz porażki z Górnikiem Zabrzem i Łęczną (sześć kolejek przed końcem – 4. miejsce i 6 pkt do miejsca premiowanego awansem), natomiast w 2011 roku zespół trenera Andrzeja Pyrdoła znacznie wcześniej wypracował sobie bezpieczną przewagę (sześć meczów przed końcem – lider z 5 pkt przewagi na trzecią drużyną), co w połączeniu z korzystnymi dla nas wynikami innych spotkań sprawiło, że z awansu cieszyliśmy się już trzy kolejki przed końcem rozgrywek. W 2019 roku świętowaliśmy natomiast w Jastrzębiu (wygrana 2:0 z GKS-em po dwóch golach Łukasza Sekulskiego). Wówczas w sześciu ostatnich meczach zdobyliśmy 14 punktów.
6 ostatnich meczów na zapleczu ekstraklasy, gdy ŁKS walczył o awans:
1953
1969
1970
1971
2005
2006
2010
2011
2019