
Archiwum Jacka Bogusiaka
Archiwum Jacka Bogusiaka
63 lat temu drużyna trenera Władysława Króla sięgnęła po pierwszy tytuł mistrza Polski juniorów dla ŁKS-u. „Bezsprzecznie, najlepsi w kraju!” – chwalono młodych ełkaesiaków po finałowym zwycięstwie nad rówieśnikami z Legii Warszawa.
– Świetnie! O, tak właśnie grajcie kotusie, a będziemy z was bardzo dumni… – wołał niezmordowanie Władysław Król przy linii bocznej 3 września 1962 roku, nie inaczej zresztą jak cztery lata wcześniej, kiedy w Chorzowie warzyły się losy mistrzowskiego tytułu. Jego podopieczni górowali nad Legią, lecz dopiero w drugiej połowie zdołali tę swoją przewagę udokumentować golem. A był to gol bezcenny – na wagę pierwszego juniorskiego złota w historii.
Nie zawiedli łódzcy kibice
Miejscem decydującej batalii była stolica, a konkretnie Stadion Dziesięciolecia. Rywalem łodzian – ostrząca sobie zęby na tytuł warszawska Legia. Początkowa finał miał zostać rozegrany w Poznaniu przed spotkaniem reprezentacji Polski i Węgier, ale związkowi działacze ostatecznie postawili na Warszawę, licząc na wielotysięczne tłumy, przede wszystkim uczniów stołecznych szkół.
Tłumów nie było, bo stołeczna prasa przemilczała temat, nikt też ponoć nie zawiadomił szkół o tym, że takie spotkanie w ogóle się tego dnia na Stadionie Dziesięciolecia odbywa. Nie zawiedli tylko… łódzcy kibice, którzy wybrali się do stolicy autostopem i zdaniem żurnalisty „Dziennika Łódzkiego” przeważali na trybunach.
Po prostu najlepsi!
Mecz rozegrano w Warszawie, lecz ełkaesiacy, którzy w drodze do finału wyeliminowali Zryw Rzepin, Unię Tarnów i Odrę Opole, nie stali na straconej pozycji. Wsparcie łódzkich kibiców i trenerska ręka Władysława Króla były solidnymi atutami, co więcej w szeregach młodej drużyny nie brakowało talentów na czele z twardym jak skała Bolesławem Szadkowskim i błyskotliwym Pawłem Dawidczyńskim. Gola na wagę pierwszego tytułu w młodzieżowej piłce dla ŁKS-u zdobył jednak w 53. minucie ktoś inny – Janusz Orczykowski.
Podopieczni trenera Władysława Króla wygrali 1:0, a on sam, zaraz po końcowym gwizdku poszybował w górę na ramionach swoich dzielnych chłopaków, tak jak wkrótce po nim w górę poszybował zasłużony działacz klubu, a wówczas kierownik drużyny juniorów Henryk Urbaniak. Do Łodzi wracali więc młodzi ełkaesiacy z szerokim uśmiechem na twarzach i… w koszulkach z białym orłem, tradycyjnej nagrodzie dla juniorskich mistrzów Polski.
W sumie trzy
Już dziewięć dni później jeden z bohaterów tamtego rozegranego na Stadionie Dziesięciolecia spotkania, zdobył swojego premierowego gola w ekstraklasie. Paweł (Stanisław) Dawidczyński w obecności dziesięciu tysięcy fanów ŁKS-u trafił w 82. minucie meczu z Gwardią Warszawa, a ten jego gol zapewnił „Rycerzom Wiosny” zwycięstwo 3:2. Z kolei jego kolega, Bolesław Szadkowski, przez całą karierę związany z łódzkim klubem, został nie tylko jednym z ulubieńców łódzkich kibiców, ale i reprezentantem Polski. W kadrze popularny „Tosiek” wystąpił w sumie w siedmiu meczach.
Mistrzostwo z 1962 roku nie było ostatnim sukcesem młodzieżowej piłki w ŁKS-ie. W 1983 roku po złoto sięgnęła drużyna trenera Włodzimierza Tylaka, w której występowali m.in. Jarosław Bako, Juliusz Kruszankin i Jacek Ziober, z kolei trzeci tytuł wywalczył w 1999 roku zespół trenera Jana Lirki.