Klub

Michał Kołba: Remis z Rakowem nie zaspokaja naszych ambicji

25.10.2018

25.10.2018

Michał Kołba: Remis z Rakowem nie zaspokaja naszych ambicji

Większość drużyn cieszyłaby się z remisu na boisku lidera. Nam w tych okolicznościach trudno o radość, ale to tylko jak najlepiej świadczy o nas i naszej ambicji. Dobrze, że nie musimy długo czekać na kolejny mecz, bo każdy naładowany jest emocjami, które będzie chciał przekuć na kolejne punkty dla ŁKS-u – mówi Michał Kołba, którego rywale znowu nie potrafili pokonać z akcji. Kapitan Łódzkiego Klubu Sportowego skapitulował dopiero po rzucie karnym w doliczonym czasie gry.

Do dziewiątego meczu w tym sezonie na zero z tyłu zabrakło ŁKS-owi dosłownie kilkudziesięciu sekund…

Na pewno ciężko przeboleć, że tracimy bramkę w taki właśnie sposób. Mniej chyba bolałoby, gdybyśmy stracili tego gola na 1:1 z gry, po jakiejś serii naszych błędów. A tymczasem tutaj tak naprawdę mieliśmy piłkę wrzuconą w pole karne, a po chwili gwizdek arbitra, który wskazał na jedenasty metr. Nie podejmuję się jednak oceniać tej sytuacji ze wskazaniem na „wapno”. Możemy tylko żałować, że to wszystko działo się już w doliczonym czasie gry i nie mieliśmy żadnej szansy na odpowiedź. Mimo wszystko, uważam, że zasłużyliśmy na zwycięstwo w tym spotkaniu. Wywiezienie trzech punktów z Częstochowy bez wątpienia byłoby dużym sukcesem naszej drużyny.

Zamiast tego znowu możemy mówić o meczu, przed którym remis większość brała w ciemno, a tymczasem po ostatnim gwizdku remis przyjmowany jest z wyraźnym niedosytem…

Myślę, że to akurat plus dla nas, że nie cieszymy się z remisu nawet po meczu z liderem. To świadczy o ogromnej ambicji, która panuje w naszym zespole. Raków uchodzi za głównego kandydata do awansu, nie przegrał u siebie od bardzo dawna, a my zagraliśmy tutaj z nimi na tyle dobrze, że byliśmy lepszą drużyną. Raków słynie w tej lidze z tego, że dominuje nad rywalami i nie daje sobie odebrać piłki, a w konfrontacji z nami bardzo długo nie mógł złapać swojego rytmu gry. Dlatego naprawdę szkoda, że nie wywozimy stąd trzech punktów.

A czego w takim razie najbardziej zabrakło do zgarnięcia pełnej puli? Szczęścia? Większej skuteczności w ofensywie, żeby wynikiem 2:0 „zabić” ten mecz? Jeszcze większej determinacji w defensywie? A może jeszcze czegoś innego?

Bardzo trudno jest wskazać jednoznaczną odpowiedź. Trenerzy z pewnością będą to wszystko jeszcze analizować. Nie ulega wątpliwości, że niepotrzebnie tak daliśmy się zepchnąć do defensywy na ostatnie 20 minut. Ale to się tylko tak łatwo teraz o tym mówi. Najlepsze drużyny na świecie, prowadząc 1:0, też dają się zepchnąć do obrony. Raków w końcówce wprowadził do gry wysokich zawodników i zaczął grać długie piłki. Czyli zupełnie zmienił swój styl, porzucając konsekwentne granie piłką po ziemi. Ale tak naprawdę z tych długich piłek częstochowianie nie stworzyli sobie jakichś klarownych sytuacji. Większość tych piłek to my bowiem wygrywaliśmy. Teraz możemy sobie już tylko gdybać o tym, co byłoby, gdyby pod sam koniec to nam udało się dłużej utrzymać przy piłce na połowie rywala…

Na brak pracy w meczu z liderem jednak nie mogłeś chyba narzekać?

Kiedy przyjeżdża się na boisko lidera, to trudno oczekiwać, że bramkarz będzie się nudził między słupkami. Ale było naprawdę bardzo blisko kolejnego meczu z czystym kontem. Nasza drużyna wykręca całkiem zacne liczby w defensywie, a po tym spotkaniu mogły być one jeszcze lepsze. Ale nie ma co się załamywać. Sezon jest długi, jeszcze dużo grania przed nami, a pokazaliśmy już, że z każdym potrafimy w tej lidze nawiązać walkę i stać nas na dobre rezultaty. Teraz przed nami sobotni wyjazd do Chojnic, gdzie w niedzielę znów musimy pokazać się z jak najlepszej strony.

Żałujecie, że przynajmniej do niedzieli uciekła szansa na to, aby wskoczyć na drugie miejsce w tabeli?

Trudno nie żałować. Trochę za dużo tych punktów uciekło nam już w samych końcówkach. W Częstochowie dwa, w Niecieczy dwa, w Krakowie jeden. Gdyby dodać do tego te punkty, które powinniśmy jeszcze wywalczyć przed własną publicznością, to wyszłoby na to, że już dzisiaj mogliśmy być na miejscu Rakowa. W tej chwili jednak o tym nie myślimy. Dla nas najważniejsze jest to, abyśmy cały czas się dalej piłkarsko rozwijali i z tygodnia na tydzień grali coraz lepiej. Wtedy te punkty będziemy seryjnie gromadzić, a i tak przecież decydująca o wszystkim jest ligowa tabela z drugiej połowy maja, a nie z drugiej połowy października.

Po ostatnim gwizdku na murawie jeszcze długo było nerwowo. Przekujecie tą sportową złość na wygraną w Chojnicach?

Nie ma innego wyjścia.  Do spotkania z Chojniczanką są jeszcze dwa dni i musimy jak najlepiej wykorzystać ten czas. Nic tak nie poprawi nam humorów, jak kolejny sukces. Dlatego dobrze, że nie musimy długo czekać na kolejny ligowy występ.


Czytaj też

Zaskoczyć lidera. Dzisiaj Raków – ŁKS!

Klub

Zaskoczyć lidera. Dzisiaj Raków – ŁKS!

24.10.2018

Powtórka z soboty bardzo mile widziana!

Klub

Powtórka z soboty bardzo mile widziana!

24.10.2018

Cenny punkt, a mogły być trzy. Raków – ŁKS 1:1

Klub

Cenny punkt, a mogły być trzy. Raków – ŁKS 1:1

24.10.2018