Kilkanaście dni po awansie do pierwszej ligi i kilka tygodni przed inauguracją rozgrywek na zapleczu ekstraklasy, z dyrektorem ŁKS-u Dariuszem Lisem rozmawiamy o licencji, stadionie, wejściówkach na mecze w nowym sezonie oraz wielu innych sprawach organizacyjnych, o których na co dzień mówi się rzadko, a które z pewnością interesują łódzkich kibiców.
Jak przebiegają przygotowania do nowego pierwszoligowego sezonu?
Proces licencyjny jest bardziej złożony niż miało to miejsce rok temu. Wymogi Komisji Licencyjnej opisane w podręczniku są naprawdę restrykcyjne.
Czy ŁKS spełnia wszystkie wymogi licencyjne?
Oczywiście na drugą ligę spełniamy wszystkie warunki. Pierwsza liga wymaga od nas oświetlenia, jest to wymóg kategorii A, czyli bezwarunkowy do spełnienia. Beniaminek jest w uprzywilejowanej sytuacji, ma półroczną karencję na dostosowanie obiektu do wymogów licencyjnych. W naszym przypadku tę sprawę należy załatwić do końca lutego.
Będziemy się więc starać zamontować oświetlenie i grać z nim do momentu rozbudowy stadionu? Mecze np. w Bełchatowie nie wchodzą w grę?
Jesteśmy Łódzkim Klubem Sportowym i gra w Bełchatowie nie wchodzi w rachubę. Nasz dom jest tu, na al. Unii 2. Dołożymy wszelkich starań, by spełnić wymogi licencyjne i grać przy oświetleniu bez względu na etapy rozbudowy stadionu.
Czy w zbliżającym się sezonie będziemy przyjmować kibiców gości?
Zgodnie z podręcznikiem licencyjnym przyjmowanie kibiców klubu gości również jest wymogiem kategorii A. W drugiej lidze nie przyjmowaliśmy kibiców przyjezdnych ze względu na decyzję administracyjną związaną z budową nowej hali. Budowa dobiega końca, więc obligatoryjnie kibiców gości przyjąć musimy, zresztą chcemy aby pojawili się na naszym stadionie.
Ile osób będzie mogło oglądać mecze w Łodzi?
Do dyspozycji kibiców zostanie udostępniony cały stadion, tak jak to miało miejsce w tym sezonie, czyli 5100 miejscówek plus 20 dla prasy. Łączna liczba miejsc naszego stadionu to 5739 z czego loża prasowa 255 i loże 384. Sektor A1 przeznaczony dla kibiców gości mieści 967 miejsc i na tyle mogą liczyć nasi rywale. Do naszej dyspozycji pozostanie niewiele ponad 4 tysiące. Dodatkowo musimy zabezpieczyć miejsca dla naszych partnerów, ludzi zasłużonych dla klubu, młodzieży trenującej w Akademii ŁKS oraz innych gości. Reasumując – do sprzedaży trafi około 3600 miejscówek. Wiem, że to nie jest dobra wiadomość, ale takie niestety są realia. Trudno nam będzie zbliżyć się do frekwencji z drugiej ligi, która wahała się w okolicach 5 000 na mecz.
A co do cen biletów i karnetów na pierwszą ligę…
Polityka cenowa w naszym przypadku jest bardzo prosta. Z jednej strony zmuszeni jesteśmy wprowadzić minimalną podwyżkę cen biletów, co wiąże się ze zwiększeniem kosztów organizacji meczów, z drugiej strony – chcemy wyjść naprzeciw oczekiwaniom najwierniejszych kibiców, tych którzy zakupili karnety w tym sezonie. Dla nich przygotowaliśmy specjalną ofertę, z kolei pozostali zapłacą nieco więcej. Warto być więc wiernym kibicem ŁKS-u i przychodzić na mecze. Z czasem, gdy już stadion zostanie rozbudowany i każdy będzie mógł znaleźć na nim swoje miejsce, pojawią się i kolejne profity dla karnetowiczów, i dodatkowe opcje przy zakupie karnetu.
Jakieś wstępne prognozy w temacie liczby sprzedanych karnetów?
Z ich sprzedażą ruszamy już w najbliższym czasie. Sprzedaż zaczniemy od karnetów na cały sezon z uwagi na to, że nie ustalono jeszcze całego terminarza. Promocję, o której już wspominałem będziemy prowadzić do końca czerwca. Od lipca ruszy sprzedaż bez upustów, o ile będzie jeszcze co sprzedawać, a nie ukrywam – mamy nadzieję, że wejściówki będą cieszyć dużym wzięciem. Liczba miejsc, o czym też wspomniałem, jest naprawdę ograniczona. Może się tak zdarzyć, że tylko nieliczni będą mogli obejrzeć mecze w Łodzi. Karnet pozwala uniknąć problemów, a karnetowicze nie muszą wystawać w długich kolejkach, które niestety stanowiły w tym sezonie duży problem. Niektórzy kibice, którzy postanowili kupować bilety na ostatnią chwilę, pojawiali się na trybunie niekiedy wiele minut po pierwszym gwizdku.
Kiedy poznamy dokładny terminarz?
Terminarz zapewne poznamy po meczach barażowych. Te są zaplanowane na 9 i 13 czerwca.
Jakie są cele klubu na polu organizacyjnym na najbliższe miesiące?
Cele są proste – organizacyjnie musimy równać do najlepszych, a nawet próbować być krok przed nimi, tak jak to miało miejsce np. w trzeciej i drugiej lidze. Nasz zespół, wyłączając z tego moją osobę [śmiech – przyp. aut.], jest młody, ciągle się uczymy, doskonalimy nasze działania i rozwijamy struktury. Popełniamy też błędy, ale bardzo szybko staramy się wyciągać z nich wnioski. Pracuję z osobami, które kochają ŁKS i żyją tym klubem dwadzieścia cztery godziny na dobę. To daje nam olbrzymią przewagę i nadzieje, że projekt pod tytułem „odbudowa ŁKS-u” niedługo się zakończy. Oczywiście happy endem.
Czy w najbliższym czasie macie w planach wydanie nowych produktów klubowych?
W ciągu ostatnich dwóch lat na rynku pojawiła się cała rodzina Rodowitych. Po piwie był mocniejszy trunek, a w tym roku dołączył energy drink. Myślimy nad kolejnymi produktami kojarzącymi się z naszym klubem i jego kibicami. Pojawiają się także przygotowywane przez klub okolicznościowe pamiątki z okazji obchodów jubileuszu. Ostatni z takich produktów – piłki retro, rozeszły się w kilkanaście godzin. Dotarły od nas prośby o zwiększenie ich liczby, ale postanowiliśmy, że nasze produkty musi cechować jakość i unikalność. Każda ze stu dziesięciu futbolówek już dzisiaj jest unikatem, każda też w prywatnej kolekcji szczęśliwych posiadaczy zajmuje zapewne szczególne miejsce.
Po awansie zainteresowanie sponsorów wzrosło?
Tak naprawdę to minął tydzień od awansu. Jest za wcześnie aby mówić o szczegółach, ale zainteresowanie wzrosło, choć na takie zainteresowanie nigdy specjalnie nie narzekaliśmy. Cały czas prowadzimy rozmowy z potencjalnymi partnerami i sponsorami, szukamy nowych sposobów, na których klub, nasi partnerzy, jak i kibice skorzystają.
Jak na ten moment wygląda sprawa lóż na stadionie przy al. Unii 2?
Problemem jest ta jedna trybuna. Proszę mi wierzyć, że jesteśmy ewenementem w skali Europy. Na jednej trybunie musimy pomieścić wszystkie grupy kibicujące, VIP , sektor rodzinny, ultrasów a teraz i kibiców drużyny gości. Dlatego też pomimo dużego zainteresowania lożami nie wszystkich potencjalnie chętnych zadowala takie rozwiązanie. Ponadto sam układ siedzisk nie jest zoptymalizowany, na przykład loże od sektorów dzielą tylko barierki. To nie gwarantuje komfortu tym, którzy są zainteresowani lożami, a którzy cenią sobie intymność. Zresztą właśnie teraz pracuję nad poprawą komfortu oglądania meczu z naszych lóż.
ŁKS pod względem organizacyjnym odbiega od innych drużyn potencjalnie zainteresowanych walką o ekstraklasę? A może brakuje nam niewiele?
Poziom organizacyjny klubu tworzą ludzie. W tym kontekście nie ma dla nas znaczenia na jakim poziomie sportowym występuje pierwsza drużyna. Zawsze będziemy zachowywać najwyższe standardy. Jak wspomniałem wcześniej, będziemy równać do najlepszych, a nawet postaramy się ich wyprzedzić. Tak było, jest i będzie. To jest wpisane w DNA tego klubu – dążyć do doskonałości, zachowując pokorę. Historia wiele nas nauczyła.
Jest Pan z nami już trzy lata. Co w tym czasie udało się ŁKS-owi osiągnąć? W jakich obszarach zanotowaliśmy wyraźny progres?
Doprecyzujmy, jestem od połowy stycznia 2016 roku. Przyszedłem do klubu trzecioligowego, teraz na moje okrągłe urodziny okazało się, że jestem dyrektorem klubu pierwszoligowego. W każdym obszarze przeskoczyliśmy o dwa poziomy. Wszyscy – zarząd, kibice, pracownicy, wolontariusze, zawodnicy tworzymy ten klub. ŁKS to jedna wielka rodzina. I nie jest to kurtuazja.