Ciekawe zawody i to z wymagającym przeciwnikiem rozegrali piłkarze ŁKS-u. Rywal zza wschodniej granicy poprzeczkę ustawił wysoko, ostatecznie jednak łodzianom udało się zdobyć jedną bramkę i wygrać sparingowy pojedynek.
Środowy sparing, w którym ełkaesiacy zmierzyli się z przedstawicielem białoruskiej ekstraklasy, rozpoczął się co prawda nie tak intensywnie jak poprzednie gry kontrole z udziałem łodzian, niemniej z boiska przy ul. Minerskiej z pewnością nie wiało nudą.
Zagrożenie pod bramką rywala starali się stwarzać Maciej Wolski oraz Patryk Bryła, a i gracze FK Gorodeya nie zamierzali odpuszczać, czego skutkiem były dwa bardzo groźne uderzenia z dystansu (w 20. minucie kapitalną interwencją po jednym z nich popisał się Michał Kołba) i kilka innych sytuacji, które na nasze szczęście wyjaśnił w porę Lukáš Bielák.
W pierwszej połowie ŁKS przeprowadził dwie godne uwagi akcje kombinacyjne i w każdej z nich brał udział Ievgen Radionov. W pierwszym przypadku Damian Guzik uderzył w boczną siatkę, w drugiej (w tej Ukraińcowi asystował Bartosz Widejko) futbolówka po strzale głową poszybowała obok bramki. Drogi do siatki nie znalazła piłka także po dwóch uderzeniach z dystansu Wojciecha Łuczaka i Maksymiliana Rozwandowicza.
Jeszcze przed końcem pierwszej połowy Kołba ponownie udowodnił swój kunszt wychodząc obronną ręką z pojedynku z napastnikiem przyjezdnych, a sytuacja ta była zapowiedzią przewagi, którą po zmianie stron uzyskali Białorusini. ŁKS cofnął się na swoją połowę, przeciwnika starał się zaś nękać kontratakami.
I chociaż prawdą jest, ze w tym fragmencie spotkania przeważali zawodnicy zza wschodniej granicy, ostatecznie to „Rycerze Wiosny” cieszyli się z gola. W 66. minucie przy Minerskiej naprawdę było na czym zawiesić oko, bo bramkowa akcja ełkaesiaków należała i do efektownych, i do efektywnych. Najpierw bowiem łodzianie „rozklepali” gości w środkowej strefie, następnie świetnym podaniem podpisał się Mateusz Gamrot, a na końcu piłkę w bramce umieścił Jakub Kostyrka (1:0).
Młody pomocnik ŁKS-u miał szansę także na asystę, kilka minut po swoim trafieniu świetnie wystawił bowiem piłkę Filipowi Burkhardtowi, doświadczony pomocnik nie zdołał jednak oddać celnego strzału i skończyło się na strachu piłkarzy dziewiątej drużyny ligi białoruskiej.
W końcówce spotkania ŁKS szanował piłkę, mądrze zwalniał grę (warto również dodać, że w tym fragmencie spotkania nieźle spisywali się zwłaszcza Widejko, Kostyrka i Rafał Kujawa) – w efekcie to on więc cieszył się ze zwycięstwa.
A trzeba pamiętać, że zostało ono odniesione w pojedynku z wymagającym rywalem. W opinii wielu obserwatorów środowego sparingu pod względem stricte piłkarskim był to najlepszy mecz spośród wszystkich dotychczas rozegranych w styczniu na boisku przy ul. Minerskiej.
W sobotę wicelider drugiej ligi zmierzy się w Łodzi ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki.
ŁKS Łódź 1:0 FK Gorodeya (0:0)