[galeria id=”7203″]
Remisem 2:2 zakończył się czwarty w przerwie zimowej sparing piłkarzy Łódzkiego Klubu Sportowego. W zgodnej opinii obserwatorów spotkania, ełkaesiacy lepiej spisali się w pierwszej odsłonie, w trakcie której do bramki GKS-u Bełchatów trafili Piotr Pyrdoł i Ievgen Radionov.
Piłkarze ŁKS-u w poprzednich grach kontrolnych szybko obejmowali prowadzenie, tym jednak razem sami pozwolili się zaskoczyć i to już w 7. minucie. Błąd przy wyprowadzaniu piłki popełnił Kamil Juraszek, zajmujący ósme miejsce w tabeli drugiej ligi goście przejęli futbolówkę dzięki czemu Dawid Flaszka stanął po chwili oko w oko z Michałem Kołbą. I prezentu tego nie zmarnował (0:1).
Wicelidera drugiej ligi na szczęście strata gola nie zdeprymowała i to on w kolejnych minutach miał nieco więcej z gry. Co prawda najpierw huknął z rzutu wolnego tylko obok słupka Bartosz Widejko (wcześniej świetnie przed szesnastką bełchatowian zachował się Patryk Bryła), ale po upływie kolejnych dziesięciu minut łodzianie doprowadzili do wyrównania. Duża w tym zasługa Wojciecha Łuczaka, który dobrze dośrodkował piłkę z kornera, ta jeszcze otarła się od Piotra Pyrdoła (zdaniem niektórych ostatnim, który dotknął piłki był Tomasz Wróbel), a następnie wpadła do siatki (1:1).
Po upływie kolejnych pięciu minut ŁKS powinien wyjść na prowadzenie, niestety po świetnej akcji przeprowadzonej lewą stroną przez Bryłę, stojący siedem metrów od bramki Damian Guzik spudłował i skończyło się na strachu przyjezdnych. Ostatecznie ŁKS zszedł na przerwę z jedną bramką przewagi, bo w 35. minucie kolejną asystą popisał się Łuczak, a gola silnym uderzeniem z woleja, po uprzednim świetnym przyjęciu piłki na klatkę piersiową, zdobył Ievgen Radionov (2:1).
Zaraz po wznowieniu gry bliski szczęścia był Przemysław Kocot. Piłkarz ŁKS-u w tej sytuacji minimalnie przestrzelił, niemniej jego grę w tej fazie spotkania bardzo chwalili wszyscy obserwatorowie sobotniego sparingu. Pomocnikowi ŁKS-u próbował dotrzymać kroku między innymi Filip Burkhardt, który dwukrotnie w drugiej połowie nękał bramkarza GKS-u kąśliwymi uderzeniami z dystansu.
Trzeciego gola ŁKS jednak nie zdobył, sam zaś nieoczekiwanie stracił drugiego. W 71. minucie niefrasobliwe zagranie Lukáša Bieláka pozwoliło Dawidowi Flaszce oddać precyzyjny strzał z okolicy linii pola karnego, po którym Kołba okazał się bezradny (2:2). Mogło być jeszcze gorzej, na szczęście dla nas chwilę potem bramkarz łódzkiej drużyny wygrał pojedynek z napastnikiem z Bełchatowa (warto dodać, że miejsce między słupkami bramki na ostatni kwadrans zajął Dawid Arndt). W końcówce spotkania szalę zwycięstwa na stronę ŁKS-u mógł jeszcze przechylić Rafał Kujawy, zamiast jednak uderzać na bramkę, postanowił szukać podaniem partnerów i ostatecznie nic z tej próby nie wyszło.
Kibice, którzy licznie przybyli na trybuny boiska przy ul. Minerskiej byli zdania, że ŁKS znacznie lepiej zaprezentował się w pierwszej połowie, po przerwie zaś, zdaniem obserwatorów tego widowiska, dały o sobie znać trudy zgrupowania.
W najbliższą środę ełkaesiacy zmierzą się z występującym w najwyższej klasie rozgrywkowej ligi białoruskiej – FK Gorodeya.
ŁKS Łódź 2:2 GKS Bełchatów (2:1)
Składy: