Pod nieobecność Ievgena Radionova zadania zdobywania bramek ponownie podjął się Piotr Pyrdoł i to dzięki niemu łodzianie pokonali Garbarnię Kraków. Na sukces ten zresztą „Rycerze Wiosny” zasłużyli, choć zwyciężyli skromnie – 1:0.
Początek spotkania należał jednak do gości, którzy odważnie ruszyli do przodu, a że w zespole z Krakowa nie brakuje zawodników, którym piłka nie przeszkadza w grze, pod bramką Michała Kołby doszło do kilku groźnych sytuacji. Na szczęście łodzianie dość szybko otrząsnęli się z przewagi Garbarni i po upływie kwadransa to oni zaczęli dochodzić do głosu.
Tym pierwszym akcjom „Rycerzy Wiosny” brakowało jeszcze dokładności i wykończenia, ale z upływem kolejnych minut strzegący bramki gości Aleksander Kozioł pracy miał coraz więcej. Najpierw tuż obok słupka główkował Kamil Juraszek, w 20. minucie bramkarz Garbarni długo zwlekał z wybiciem piłki i niewiele brakowało, aby piłkę przejął Patryk Bryła, a potem golkiper przyjezdnych poradził sobie ze strzałami Zagdańskiego i Kocota (groźna była zwłaszcza próba pomocnika ŁKS-u). W międzyczasie niebezpiecznie z rzutu wolnego huknął na drugą bramkę Siedlarz.
W 36. minucie odważnie do przodu ruszył Piotr Pyrdoł i także jego strzał, choć nie bez problemów, zdołał zatrzymać Kozioł. Futbolówka po interwencji bramkarza opuściła boisko więc łodzianie wznowili grę od rzutu rożnego. Po doskonałym dośrodkowaniu Bartosza Widejki największym sprytem w polu bramkowym Garbarni wykazał się Piotr Pyrdoł i to on wpakował piłkę do siatki (1:0). Na przerwę ełkaesiacy mogli schodzić w jeszcze lepszych humorach, ale Paweł Pyciak uderzył z kilkunastu metrów tuż obok słupka.
Na początku drugiej połowy, podobnie jak i w pierwszych minutach po rozpoczęciu spotkania, nieco więcej z gry mieli dążący do zmiany wyniku krakowianie i zdołali nawet dwukrotnie zaskoczyć łódzką defensywę. W 46. minucie Wójcik uderzył jednak bardzo niecelnie, a kilkanaście minut później po szybkiej kontrze podopiecznych trenera Mirosława Hajdo groźny strzał Kiebzaka zdołał w ostatniej chwili zablokować jeden z obrońców ŁKS-u, bezpańską piłkę zgarnął zaś Kołba.
Potem łodzianie panowali na boisku i trzeba przyznać, że kilka ich szybkich akcji prawą, lewą stroną, jak i środkiem, obserwowało się z przyjemnością. Do pełni szczęścia zabrakło tylko drugiego gola, a okazji ku temu mieli gospodarze co najmniej trzy. W 72. minucie Zagdański sprytnym strzałem piętą próbował zamknąć świetną akcją przeprowadzoną prawą stroną boiska przez Pyciaka, z kolei kilka minut później po rykoszecie futbolówka spadła pod nogi pozostawionego bez opieki Rozwandowicza, ale płaski strzał obrońcy ŁKS-u okazał się niecelny.
Najlepszą zaś okazję do podwyższenia wyniku zmarnowali ełkaesiacy w doliczonym czasie gry, kiedy po nieporozumieniu w szeregach gości oko w oko z bramkarzem Garbarni stanął Pyciak. Skrzydłowy (bo i na tej pozycji wystąpił ponownie piłkarz) zdołał minąć Kozioła, ale piłkę po jego strzale wybił z linii bramkowej obrońca z Krakowa.
ŁKS znów zatem wygrał skromnie, tylko 1:0, ale w pełni na te trzy punkty zasłużył.
14. kolejka II ligi / ŁKS Łódź 1:0 Garbarnia Kraków (1:0)
Składy:
Remek Piotrowski