Klub

Sprowadzeni na ziemię. ŁKS – Śląsk Wrocław 0:1

08.11.2019

08.11.2019

Sprowadzeni na ziemię. ŁKS – Śląsk Wrocław 0:1

fot. Artur Kraszewski

Kto po ostatnich dobrych występach w wykonaniu zawodników ŁKS-u spodziewał się kompletu punktu w meczu z jedenastką z Dolnego Śląska, opuszczał obiekt przy al. Unii 2 mocno rozczarowany. Po jednym z najsłabszych spotkań w tym sezonie „Rycerze Wiosny” zasłużenie ulegli wyżej notowanemu rywalowi i mają co analizować przez najbliższe dwa tygodnie do kolejnego meczu.

Ełkaesiacy do piątkowego meczu przystąpili z trzema wymuszonymi zmianami w składzie – za pauzujących za kartki Maksymiliana Rozwandowicza i Guimę zagrali odpowiednio Kamil Juraszek oraz Bartłomiej Kalinkowski, a za kontuzjowanego Łukasza Sekulskiego w ataku pojawił się Rafał Kujawa. Z konieczności zmienił się także kapitan drużyny, bo pod nieobecność Rozwandowicza i przy siedzącym na ławce Łukaszu Piątku opaska – decyzją trenera Kazimierza Moskala – trafiła na ramię Jana Sobocińskiego, który tym samym stał się jednym z najmłodszych „El Capitano” w historii Łódzkiego Klubu Sportowego.

Początek meczu należał jednak do przyjezdnych. W trzeciej minucie w pole karne łodzian dośrodkował Łukasz Broź, ale tym razem jeszcze skończyło się na strachu, bo do mocno zagranej piłki ani doszedł ani Erik Exposito, ani też Michał Chrapek i opuściła ona boisko. Dużo bardziej pechowa dla biało-czerwono-białych okazała się trzynasta minuta, a całe nieszczęście rozpoczęło się od niedokładnego rozegrania piłki Jana Grzesika z Dani Ramirezem. Wrocławianie przejęli wtedy piłkę na własnej połowie, a od linii środkowej niemal do samego końca boiska uciekał z nią Przemysław Płacheta. Młodzieżowy reprezentant kraju, który ma swoim CV także grę w juniorskich drużynach ŁKS-u, akcję zakończył na tyle mocnym i precyzyjnym dośrodkowaniem w pole karne, że próbujący zażegnać niebezpieczeństwo Sobociński tak niefortunnie trafił w piłkę, iż skierował ją do bramki obok zupełnie zaskoczonego Arkadiusza Malarza.

„Rycerze Wiosny” po raz pierwszy próbowali odpowiedzieć na stratę gola pięć minut później, ale strzał Ramireza po dograniu Piotra Pyrdoła nie był do końca z gatunku tych, które mogły zaskoczyć golkipera „Wojskowych”. Pięć minut później ponownie na bramkę Matusa Putnocky’ego uderzał Ramirez, lecz tym razem piłka trafiła w jednego z obrońców. Niesieni dopingiem kompletu publiczności ełkaesiacy domagali się w tej sytuacji rzutu karnego za zagranie ręką, ale po analizie VAR sędzia Krzysztof Jakubik zdecydował się kontynuować grę bez wskazywania na „wapno”.

W 26. minucie raz jeszcze w roli głównej pokazał się Ramirez, który w polu karnym Śląska przedryblował dwóch rywali i dośrodkował przed bramkę, ale tam jego kolegów ubiegł Broź, który wybił piłkę na rzut rożny – choć niewiele zabrakło, abyśmy w tej sytuacji drugi raz tego wieczoru oglądali trafienie samobójcze… Dziesięć minut później znów dla odmiany bardzo groźnie zrobiło się przed bramką podopiecznych Kazimierza Moskala. Po katastrofalnym wyprowadzeniu piłki przez defensywę ŁKS-u kolejną asystę w tym sezonie mógł zaliczyć Robert Pich. Nie zaliczył jednak, bo fatalnie złożył się do strzału pozostawiony bez opieki Exposito i ostatecznie skończyło się na wznowieniu od bramki przez Malarza.

Po zmianie stron łodzianie ruszyli do odrabiania strat. Blisko szczęścia było w 52. minucie, kiedy z narożnika pola karnego huknął Ramirez, ale piłkę zdołał odbić Putnocky, a dobitka Sobocińskiego okazała się niecelna. Piłkarze z Dolnego Śląska w drugiej połowie skupili się przede wszystkim na obronie korzystnego rezultatu i niebezpieczeństwo pod bramką ŁKS-u stwarzali głównie po dynamicznych kontratakach. Takich jak ten z 70. minuty, gdy prawą stroną popędził Mateusz Cholewiak i tylko ofiarna interwencja Juraszka zapobiegła uderzeniu w sytuacji na sam z bramkarzem.

Na niespełna 20 minut przed końcem golkipera gości strzałem z dystansu próbował zaskoczyć wprowadzony w drugiej połowie Pirulo, lecz tego dnia hiszpański zawodnik celownik miał nastawiony znacznie gorzej niż podczas niedawnego meczu pucharowego ze Śląskiem i na trybunach zamiast eksplozji radości słychać było jedynie jęk zawodu, kiedy piłka przeleciała nad poprzeczką. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu Hiszpan miał jeszcze jedną okazję, aby doprowadzić do remisu – tym razem uderzał głową po centrze Trąbki, ale ponownie niecelnie.

Mnóstwo emocji było jeszcze w samej końcówce, ale więcej niż z futbolem miały one ze sportami walki, bo kilkukrotnie na połowie Śląska dochodziło do przepychanek między piłkarzami obu klubów. Zarzewiem konfliktu stało się uporczywe granie na czas w wykonaniu podopiecznych Vitezslava Laticki i w pewnym momencie wydawało się nawet, że arbiter z Siedlec sięgnie po czerwone kartoniki dla najbardziej krewkich bohaterów wspomnianych zajść. Obyło się jednak bez wykluczeń, a wyraźnie podrażnionym ełkaesiakom zabrakło już czasu na odwrócenie losów rywalizacji. W ósmej minucie doliczonego czasu szansę na gola miał wprawdzie jeszcze debiutujący w ekstraklasie Jewhen Radionow, lecz po jego strzale głową Putnocky zdołał złapać piłkę. Po chwili natomiast wybrzmiał ostatni gwizdek, po którym w obozie Śląska zapanowała wielka radość, a w ekipie ŁKS-u – smutek.

Teraz przed piłkarzami beniaminka weekend przerwy od ligowego grania ze względu na mecze reprezentacji, a do zmagań w PKO Ekstraklasie powrócą oni w sobotę 23 listopada w Gdańsku, gdzie o godzinie 20:00 zmierzą się z tamtejszą Lechią. Będzie to pierwsze spotkanie rundy rewanżowej – przypomnijmy, w Łodzi na inaugurację sezonu padł bezbramkowy remis, po którym niewiele wskazywało, że teraz dystans punktowy między obiema drużynami będzie tak wyraźny…


15. kolejka PKO Ekstraklasy / ŁKS Łódź – Śląsk Wrocław 0:1 (0:1)

  • Gol: 0:1 Jan Sobociński (13. – samobójcza)
  • Żółte kartki: Sobociński, Malarz, Trąbka (ŁKS) – Łabojko, Putnocký, Mączyński (Śląsk)
  • Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce)
  • Widzów: 5160

Składy:

  • ŁKS: Arkadiusz Malarz – Jan Grzesik, Kamil Juraszek, Jan Sobociński, Adrian Klimczak, Drogoljub Srnić, Bartłomiej Kalinkowski (46, Łukasz Piątek), Michał Trąbka, Piotr Pyrdoł (67, Jose Pirulo), Daniel Ramirez, Rafał Kujawa (72, Jewhen Radionow). Trener: Kazimierz Moskal.
  • Śląsk: Matúš Putnocký – Łukasz Broź, Israel Puerto, Wojciech Golla, Dino Štiglec, Róbert Pich, Krzysztof Mączyński, Jakub Łabojko, Michał Chrapek (90, Damian Gąska), Przemysław Płacheta (82, Tomasz Samiec-Talar), Erik Expósito (60, Mateusz Cholewiak). Trener: Vítězslav Lavička.