Klub

Pirulo: Już nie mogę się doczekać pierwszego meczu

07.06.2019

07.06.2019

Pirulo: Już nie mogę się doczekać pierwszego meczu

Ucząc się piłkarskiego abecadła, miałem okazję trenować między innymi pod okiem Mauricio Pochettino. Teraz czuję, że jestem w najlepszym momencie piłkarskiej kariery i będę chciał to wykorzystać z pożytkiem dla ŁKS-u – mówi Pirulo, czyli Jose Antonio Ruiz Lopez, nowy zawodnik Łódzkiego Klubu Sportowego.


Co cię przekonało do spróbowania sił w polskiej ekstraklasie?

Uważam, że jest to ciekawe miejsce do tego, aby jeszcze bardziej rozwinąć się piłkarsko.

Dużo telefonów wykonałeś zanim zdecydowałeś się złożyć podpis na umowie z ŁKS-em?

Przede wszystkim musiałem spokojnie porozmawiać o wszystkim z rodziną. Zasięgnąłem także opinii kilku przyjaciół, którzy już grają w polskiej ekstraklasie.

Największe sukcesy reprezentacji Hiszpanii przypadły na okres, kiedy kończyłeś wiek juniora i zaczynałeś wiek seniora. Złote medale „La Furia Roja” na największych imprezach pomogły Ci w podjęciu decyzji, co chcesz w życiu robić?

Nie da się ukryć, że wielki entuzjazm towarzyszący triumfom naszej kadry w latach 2008-2012 zachęcił mnie do tego, aby jeszcze mocniej pracować nad spełnieniem swoich marzeń o byciu zawodowym piłkarzem.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką nożną? Kto namówił Cię do treningów?

Już jako mały chłopak bardzo lubiłem grać w piłkę z przyjaciółmi. Kopałem piłkę praktycznie od chwili, gdy tylko potrafiłem swobodnie biegać. A kiedy miałem pięć lat, mój wujek Luis zapisał mnie do lokalnej szkółki piłkarskiej.

Co czułeś, kiedy dostałeś szansę trenowania w akademii Espanyolu?

To była wielka radość – zarówno dla mnie, jak i dla całej mojej rodziny. Czułem też dumę, że taki wielki klub wierzy we mnie i z myślą o przyszłości pozwala mi grać w swoich grupach młodzieżowych.

A czy jako zawodnik rezerw Espanyolu miałeś okazję ćwiczyć z jakimiś przyszłymi gwiazdami hiszpańskiego futbolu?

Nie mogę chyba narzekać, bo miałem sposobność trenować z takimi zawodnikami jak Ivan De la Peña czy Raul Tamudo. No i miałem szczęście ćwiczyć pod okiem Mauricio Pochettino, który obecnie jest jednym z czołowych trenerów świata i niedawno poprowadził Tottenham w finale Ligi Mistrzów.

Po odejściu z Espanyolu B co roku zmieniałeś klub. Dlaczego nie potrafiłeś nigdzie zagrzać dłużej miejsca?

Tak się po prostu czasami układa w życiu profesjonalnego sportowca. Czasem dostawałem po prostu lepsze oferty i sam odchodziłem, a w niektórych przypadkach miałem roczne kontrakty, które nie były przedłużane.

Po Espanyolu B grałeś w Maladze B. Pierwsza drużyna Malagi w tym samym sezonie dotarła do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Jak zapamiętałeś to zetknięcie z Champions League?

Hm, to był bardzo przyjemny rok. I jednocześnie wyjątkowy w historii klubu z Malagi, bo nigdy wcześniej i nigdy później ta drużyna nie dotarła tak daleko w najważniejszych pucharowych rozgrywkach. Gracze akademii mogli się wtedy naprawdę wiele nauczyć od pierwszego zespołu.

Twoim pierwszym zagranicznym klubem była Senica. Co Cię skłoniło do przenosin na Słowację i jak tam się czułeś?

Opuszczenie Hiszpanii pozwoliło mi lepiej poznać Europę i sposoby grania poza ojczyzną – nawet jeśli mówimy jedynie o lidze słowackiej. Czułem się tam dobrze i komfortowo, chociaż mieliśmy pewne problemy sportowe…

Ze Słowacji ruszyłeś jeszcze dalej na wschód – do Bułgarii. Czy w Warnie trudniej było Ci się tam zaaklimatyzować niż u naszych południowych sąsiadów? Rozwiązałeś tam umowę przed terminem…

Nie, w żadnym razie. W Warnie zaadaptowałem się bardzo szybko, ludzie tam byli bardzo przyjaźni od pierwszej chwili, kiedy trafiłem. Grając w Czernomorcu naprawdę nie mogłem na cokolwiek narzekać. A umowę rozwiązaliśmy za porozumieniem stron, bo nie udało się zrealizować założonych przed rundą celów.

Powrót dwa lata temu do Los Barrios, rodzinnego miasta, wyglądał trochę tak, jakby Twoja kariera znalazła się mocno na zakręcie. Zastanawiałeś się może wtedy nad zakończeniem kariery?

Przez moment faktycznie to był trudny okres. Musiałem znaleźć sobie nowy klub, a nie było już wiele czasu na sfinalizowanie rozmów, więc postanowiłem wrócić do swojej macierzystej drużyny. Okazało się, że to była bardzo dobra decyzja, bo odżyłem tam jako piłkarz i miałem udany sezon.

A co możesz powiedzieć o swoim dotychczasowym klubie – Linense?

O Balompedica Linense mogę mówić jedynie w samych superlatywach. Korzystając z okazji chciałbym im jeszcze raz podziękować, bo dali mi możliwość powrotu na poziom Segunda B. Dodam tylko, że poczułem się tam jak w domu od pierwszej chwili, gdy tam przyjechałem. To klub, w którym panuje bardzo rodzinna atmosfera.

ŁKS będzie Twoim trzecim zagranicznym klubem. Wierzysz, że zostaniesz w Polsce dłużej niż na Słowacji lub w Bułgarii?

Jestem gotowy na to, aby zostać tutaj dłużej. Wierzę, że jestem obecnie w najlepszym momencie mojej kariery, a moje dotychczasowe doświadczenia pomogą mi odnieść sukces.

Czy zamierzasz się uczyć języka polskiego, czy będziesz bazował na znajomości języka angielskiego?

Wiem, że język polski jest bardzo trudny dla obcokrajowców, ale chciałbym jak najszybciej opanować przynajmniej jego podstawy.

Hiszpańscy kibice są zwariowani na punkcie piłki nożnej. A czy miałeś okazję gdzieś już zobaczyć, jaką atmosferę potrafią zrobić kibice ŁKS-u?

Widziałem już trochę filmów w Internecie i jestem pod wrażeniem. Widać, że publiczność żyje tutaj przez cały mecz i świetnie dopinguje piłkarzy. A takie wsparcie jest dla zawodników bardzo ważne. Już nie mogę się doczekać pierwszego meczu.

Jednym z idoli fanów ŁKS-u jest Twój rodak – Dani Ramirez, który w minionym sezonie imponował swoją techniką. A czym Ty zamierzasz zapracować na uznanie łódzkiej publiczności?

Mam nadzieję, że kibice docenią to, że w każdym meczu zostawiam serce na boisku, poświęcając się dla drużyny. Do zaangażowania zamierzam dołożyć moje piłkarskie atuty w postaci wyszkolenia technicznego, wizji gry, zaskakującego strzału oraz inteligentnego ustawienia się na murawie.

A kto był i kto jest Twoim piłkarskim idolem?

W dzieciństwie byłem wielkim fanem Ronaldo, tego pierwszego – z Brazylii, a z czasów bardziej współczesnych najbardziej cenię to, co wyprawiał Andres Iniesta.

Jakim europejskim drużynom kibicujesz?

Realowi Madryt.

Z jakim numerem chciałbyś występować w zespole ŁKS-u?

Od lat najczęściej towarzyszy mi „10”, ale słyszałem, że w ŁKS-ie ten numer ma obecnie swojego właściciela. Będę zatem musiał jeszcze przemyśleć tę kwestię.

Co oznacza Twój boiskowy pseudonim?

Jest to pseudonim rodzinny, który pochodzi od hiszpańskich lodów.

Czy będziesz mieszkał w Łodzi samemu, czy ktoś z bliskich będzie Ci towarzyszyć?

Razem ze mną mieszkać będzie moja żona i mója córka, które zawsze mi towarzyszą – niezależnie od miejsca, w którym aktualnie gram.

A jakie są twoje pozapiłkarskie zainteresowania? Co lubisz robić w czasie wolnym od treningów i meczów?

Uwielbiam jeździć na rowerze, grać w padla i oglądać filmy. Generalnie interesuje mnie wszystko, co jest związane ze sportem i podróżami. Najchętniej spędzam jednak czas właśnie z żoną i z córką. Lubię pójść z nimi na spacer albo po prostu pobawić się lub pograć w coś.

Opowiedz kibicom trochę o swoich rodzinnych stronach. Jakieś atrakcje turystyczne, przysmaki, ciekawostki historyczne?

Pochodzę ze spokojnej, ciężko pracującej rodziny z południa Hiszpanii. Mamy tutaj jedne z najlepszych plaż w całym kraju i jesteśmy otoczeni licznymi ruinami jeszcze z czasów rzymskich. Przysmakiem, który wszystkim mogę polecić, są świeże ryby – naprawdę palce lizać. Co do zwyczajów, to nie sposób nie wspomnieć o walkach byków oraz o przeprowadzanych z rozmachem obchodach Wielkiego Tygodnia.

A z czym kojarzy Ci się Polska?

Odpowiem tak: chciałbym, aby już niebawem Polska kojarzyła mi się z rozwojem osobistym i zawodowym. A także ze szczęściem i nadzieją.

A co wiesz już o Łodzi?

Wiem, że jest trzecim co do wielkości miastem w Polsce, dawniej znanym z licznych fabryk włókienniczych. Wiem też, że w czasie wojny było tu duże getto. Wiem także, że Łódź jest znana dzięki szkole filmowej i innym bardzo dobrym uczelniom oraz, że jest tu jedyna w swoim rodzaju ulica – ulica Piotrkowska, która uchodzi za drugą najdłuższą ulicę handlową na świecie. To na razie tyle, ale zapewniam, że z czasem moja wiedza o Łodzi będzie systematycznie rosła.