Co czeka nas w sobotni wieczór w Tychach? – Na trybunach wielkie piłkarskie święto, z kolei na boisku zacięta walka o ligowe punkty. ŁKS bardzo ich teraz potrzebuje…
Z futbolowego kaca po porażce z Puszczą Niepołomice, ełkaesiacy mają szansę wyleczyć się punktując w Tychach. O te punkty nie będzie jednak łatwo, bo rywal ostrzy sobie zęby na wicelidera, na domiar złego kolegom nie pomogą tym razem pauzujący za kartki Maksymilian Rozwandowicz i Bartłomiej Kalinkowski.
Wolak: – Czeka nas ciekawe widowisko
W Tychach, tak jak przed rokiem, trener Ryszard Tarasiewicz i spółka muszą obejść się smakiem. Nienajlepsza w wykonaniu GKS-u runda jesienna sprawiła, że wiosną tylko seria zwycięstw mogła pozwolić śląskiemu zespołowi włączyć się do walki o awans. Ta nie nastąpiła, a tyszanie tracą do ŁKS-u, czyli miejsca premiowanego awansem do ekstraklasy, aż osiemnaście punktów. Czy to będzie w sobotę ważne? Niekoniecznie. Gospodarze chcą udowodnić, że na boisku nie ustępują pola wyżej obecnie notowanym drużynom, a wypełnione trybuny jeszcze bardziej ich do tej dobrej gry powinny zmotywować.
– Będą na pewno fazy w tym spotkaniu w których my będziemy prowadzić grę i fazy w których ŁKS będzie chciał grać w piłkę. Spotkają się dwa zespoły, które potrafią operować piłką, my nie mamy z tym problemów, ale ŁKS również dobrze sobie radzi w tym aspekcie. Na pewno czeka nas ciekawe widowisko. Bardzo ważnym elementem będzie defensywa, zarówno jej praca jak i organizacja. To może być kluczowe – stwierdził w rozmowie z oficjalną stroną klubu gkstychy.info Tomasz Wolak, drugi trener GKS-u Tychy.
Wiosną nasz najbliższy rywal gra w kratkę. Dwa mecze wygrał (z Garbarnią Kraków i Bytovią), dwa zremisował (ze Stalą Mielec i Wartą Poznań) oraz dwa przegrał (ze Stomilem Olsztyn i w ostatniej kolejce z Podbeskidziem). Forma podopiecznych trenera Ryszarda Tarasiewicza, który w przeszłości pracował też krótko w ŁKS-ie, to więc wielka niewiadoma. Warto dodać, że z powodu kartek zespołowi nie pomogą obrońca Marcin Biernat i napastnik Jakub Vojtus.
Moskal: – Po to się gra w piłkę…
Jesienią ŁKS zremisował bezbramkowo przed własną publicznością z GKS-em i po tamtym spotkaniu łódzcy kibice czuli niedosyt, bo to ich zespół stworzył znacznie więcej okazji do zdobycia gola. Teraz ewentualna strata punktów może być dla ełkaesiaków bardziej kosztowna, choć zdaje się że trener Kazimierz Moskal stara się póki co zachęcić swych podopiecznych, aby tabelą nie zaprzątali sobie zbytnio głowy. Szkoleniowiec stawia na koncentrację, co chyba jest słusznym podejściem, w końcu do rozegrania pozostało jeszcze kilka spotkań.
– Nie ma powodów do niepokoju. Zdarzył się nam nieudany mecz z Puszczą i tego żałujemy. Nasz styl gry jest jednak taki sam. Chcemy dominować i prowadzić grę, a tego, czego nam zabrakło w ubiegłej kolejce to przede wszystkim klarownych okazji. W sobotę możemy się spodziewać od rywala bardziej otwartego stylu gry, zresztą GKS ma zawodników, którzy taką grę umożliwiają – wyrokował trener ŁKS-u.
Trzy ostatnie ligowe pojedynki łodzianie rozpoczynali w identycznym zestawieniu. Wiadomo już, że nie będzie tak w sobotę, bo z powodu kartek z meczowej kadry wypadli Maksymilian Rozwandowicz oraz Bartłomiej Kalinkowski (zabraknie też wracającego do zdrowia Artura Bogusza). To spore osłabienie, lecz i szansa dla dublerów, których w kadrze beniaminka pierwszej ligi nie brakuje.
Kamil Juraszek spisał się doskonale w roli zmiennika w Mielcu, zapewne więc to on zajmie miejsce obok Jana Sobocińskiego na środku defensywy. Taki duet środkowych obrońców wystąpił w trzech ligowych meczach (z Rakowem w Częstochowie, GKS-em w Katowicach oraz ze Stomilem w Olsztynie) i mamy nadzieję, że jeśli obaj panowie pojawią się na boisku, tym razem Michał Kołba nie skapituluje, wszakże we wspomnianych meczach wyciągał piłkę z siatki w sumie czterokrotnie.
W miejsce Bartłomieja Kalinkowskiego trener Moskal być może postawi na Wojciecha Łuczaka, Macieja Wolskiego lub Piotra Pyrdoła, bo na granie dwójką z przodu (na przykład duet: Rafał Kujawa – Łukasz Sekulski) zapewne na gorącym tyskim terenie prawdopodobnie szkoleniowiec jeszcze się nie zdecyduje. Zresztą, sam to podczas przedmeczowej konferencji potwierdził. – Na pewno rozpoczniemy jednym napastnikiem – zadeklarował Kazimierz Moskal.
Ale jeszcze ważniejsze od tego, kto zastąpi Juraszka i Kalinkowskiego, będzie to, jak zagrają ełkaesiacy i czy pomimo pechowej porażki z Puszczą Niepołomice nie zrezygnują ze swojego nieźle już przecież wypracowanego stylu gry. Chyba nie, w końcu trener Moskal podkreślił, że wciąż dla niego kluczowe są czerpanie przyjemności z gry i dawanie tej przyjemności widzom. – Po to się gra w piłkę, aby ludzie przychodzili na trybuny – podkreślił trener Moskal.
Spotkanie, które na nowoczesnym obiekcie w Tychach rozpocznie się o godz. 17.45 będzie nie tylko walką o ligowe, tak ważne teraz dla ŁKS-u punkty, ale i wielkim piłkarskim świętem. Sympatycy obu drużyn od lat żyją w przyjaźni, na mecz wybiera się liczna grupa kibiców z Łodzi, jesteśmy więc pewni, że będzie na czym oko zawiesić nie tylko w kontekście popisów piłkarzy.
28. kolejka Fortuna 1 Ligi / GKS Tychy – ŁKS Łódź
Autor: Remek Piotrowski