W 33. kolejce PKO Ekstraklasy Wisła Płock pokonała ŁKS 2:0. „Nafciarze” sprawę załatwili jeszcze przed przerwą.
Dokładnie jedenaście miesięcy temu, a więc 27 lipca 2019 roku, piłkarze ŁKS-u odnieśli ostatnie wyjazdowe zwycięstwo w lidze. Po blisko roku bez zwycięstwa w delegacji i w dodatku z łatką spadkowicza (w ubiegłej kolejce łodzianie stracili matematyczne szanse na utrzymanie w PKO Ekstraklasie) nie gra się łatwo, lecz trener Wojciech Stawowy także tego finiszu ligowych rozgrywek nie zamierzał spisywać na straty, chcąc potraktować go jako swoisty etap przygotowań już do pierwszoligowych zmagań.
Nie dziwi więc, że w Płocku szkoleniowiec ŁKS-u postawił m.in. na młodzieżowców, bo tych w wyjściowej jedenastce łodzian znalazło się aż czterech (oprócz Jana Sobocińskiego także Adam Ratajczyk, Przemysław Sajdak i debiutujący w ekstraklasie Dawid Arndt), a trzeba pamiętać, że na boisko od pierwszej minuty wybiegli także Maciej Wolski i Michał Trąbka.
Pierwszy groźny strzał w sobotnim pojedynku oddali ełkaesiacy (tuż przed upływem pierwszego kwadransa tuż obok słupka huknął zza szesnastki Ricardo Guima), lecz z gola już chwilę po tym znów cieszył się rywal. W 19. minucie zaspali środkowi obrońcy ŁKS-u, Cillian Sheridan zdołał przejąć piłkę po dalekim podaniu posłanym przez defensora Wisły, popędził na bramkę i całą tę akcję spuentował celnym uderzeniem (1:0).
Wisła Płock objęła prowadzenie po błędzie defensywy, co gorsza ta ostatnia nie wyciągnęła ze swej pomyłki wniosków i niespełna dwadzieścia minut później sytuacja się powtórzyła, choć tym razem w rolę egzekutora wcielił się Piotr Tomasik (a i samo otwierające drogę do bramki podanie było tym razem krótsze; 2:0). Mogło być zresztą gorzej, szczęście w nieszczęściu zastępujący w sobotę Arkadiusza Malarza 18-letni Dawid Arndt efektowną robinsonadą zatrzymał piłkę po strzale głową Cilliana Sheridana.
Po drugiej stronie boiska działo się niewiele. Strzegący bramki płocczan Krzysztof Kamiński w pierwszej połowie był bezrobotny i dopiero po przerwie miał okazję zaprezentować nam swoje umiejętności. W 51. minucie bramkarz Wisły najpierw odbił futbolówkę po akcji Michała Trąbki i kąśliwym uderzeniu Adama Ratajczyka, z kolei kilkadziesiąt sekund później z dystansu wprost w 29-letniego golkipera huknął drugi raz tego dnia aktywny po przerwie Ricardo Guima.
ŁKS przejął inicjatywę, gra toczyła się teraz głównie na połowie gospodarzy i gdyby łodzianom udało się w końcu pokonać Kamińskiego za ten fragment spotkania należałoby beniaminka pochwalić. Niestety, piłka nie chciała wpaść do płockiej bramki (kwadrans przed końcem spotkania po dośrodkowaniu Adama Ratajczyka bliski szczęścia był Maciej Dąbrowski), a w końcówce zawodów podopieczni trenera Radosława Sobolewskiego złapali oddech i gdyby nie Dawid Arndt miejscowi cieszyliby się z trzeciego gola (młody bramkarz w świetnym stylu obronił strzały Karola Angielskiego i Alana Urygi a raz „pomógł” mu słupek).
W trzecim w tym sezonie pojedynku Wisły z ŁKS-em drugie zwycięstwo odnieśli płocczanie. W piątek podopieczni trenera Wojciecha Stawowego zmierzą się na własnym stadionie z Wisłą Kraków.
33. kolejka PKO Ekstraklasy / Wisła Płock – ŁKS Łódź 2:0 (2:0)
Składy: