– Naszym celem jest wygranie finału. Teraz nie można się cofnąć – powiedział kilka dni temu trener Kamil Kiereś. W niedzielę to właśnie z prowadzonym przez niego Górnikiem Łęczna ełkaesiacy powalczą o awans do PKO BP Ekstraklasy.
Podopieczni trenera Kamila Kieresia w tym roku w siedemnastu meczach zasadniczej części sezonu zdobyli 24 punkty (6 zwycięstw, 6 remisów i 5 porażek), ale świetny wynik osiągnięty w rundzie jesiennej w połączeniu z udanym finiszem wiosny, zapewnił drużynie z województwa lubelskiego szóste miejsce w tabeli i tym samym prawo gry w barażach.
Grali do końca
W pięciu ostatnich meczach Górnik przegrał z ŁKS-em (1:3), zremisował ze Stomilem Olsztyn (1:1), wygrał w Sosnowcu z Zagłębiem (1:0) i Sandecją Nowy Sącz (3:0), natomiast w środowy wieczór, już w ramach gier barażowych, zdołał wyeliminować po serii rzutów karnych GKS Tychy.
– Kilka dni temu zamknęliśmy rundę zasadniczą meczem z Sandecją Nowy Sącz i wtedy tamten mecz nazwaliśmy ćwierćfinałem. W środę, wygrywając po serii rzutów karnych z GKS-em Tychy, przebrnęliśmy przez półfinał – stwierdził trener Górnika.
Podopieczni trenera Kamila Kieresia udowodnili w Tychach, że są zespołem dobrze zorganizowanym, niezwykle zdeterminowanym i do tego ambitnie dążącym do zrealizowania celu, nawet wtedy, kiedy sytuacja na boisku nie układa się po ich myśli. GKS bardzo szybko objął w środę prowadzenie i dopiero trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem Michał Mak doprowadził do remisu. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, natomiast jedenastki lepiej egzekwowali piłkarze Górnika.
– Czujemy ogromną radość, ale nie ma jeszcze euforii. Nie może jej być, bo jak powiedzieliśmy w szatni, jeszcze nic nie osiągnęliśmy. Jeśli wygramy finał, dopiero wtedy będzie czas na euforię – powiedział po środowym spotkaniu trener gości, Kamil Kiereś, dla którego niedzielny mecz z ŁKS-em to szansa na powrót do elity po sześciu latach.
Regeneracja przede wszystkim
Piłkarze Górnika w trakcie ostatniego tygodnia spędzili na boisku aż 210 minut, bo poza rozegranym w ubiegłą niedzielę meczem z Sandecją Nowy Sącz (3:0) podopieczni trenera Kamila Kieresia stoczyli zacięty trwający 120 minut pojedynek z GKS-em Tychy. Nic zatem dziwnego, że dla piłkarzy z województwa lubelskiego, co podkreślał szkoleniowiec Górnika, najważniejsza jest teraz regeneracja.
Zdrowsi
W rundzie wiosennej trener Kamil Kiereś nie miał łatwego zadania, bo w jej trakcie kilku jego piłkarzy co rusz zmagało się z urazami, a to z kolei wpłynęło na wyniki osiągane przez drużynę w tym roku.
Dziś jest lepiej. W meczu z GKS-em Tychy zagrali m.in. Michał Mak, Bartosz Śpiączka, Tomasz Tymosiak, czy Adrian Cierpka, którzy jeszcze kilka tygodni temu narzekali na problemy zdrowotne. W Górniku nikt nie pauzuje z powodu nadmiaru żółtych kartek, więc szkoleniowiec zespołu z Łęcznej będzie miał szerokie pole manewru.
Byli ełkaesiacy
Przypomnijmy raz jeszcze, że w kadrze najbliższego rywala łodzian znajduje się dwóch byłych zawodników ŁKS-u. Bartłomiej Kalinkowski w 2019 roku świętował z ŁKS-em awans do ekstraklasy, a w barwach łódzkiego klubu rozegrał 40 meczów i zdobył 1 bramkę. Kamil Rozmus rozegrał 84 spotkania, zdobył jednego gola, a warto wspomnieć, że to jeden z tych zawodników, którzy przebyli wraz z naszym klubem długą drogę wiodącą od trzeciej ligi do ekstraklasy.
Niedzielne spotkanie ŁKS-u z Górnikiem Łęczna rozpocznie się o godz. 20.40.