Piłkarze ŁKS-u i Miedzi zostawili na boisku dużo zdrowia i stworzyli naprawdę ciekawe widowisko. Niestety dla nas, lepszy o jedną bramkę okazał się lider i to on cieszył się z kompletu punktów w meczu rozegranym w ramach 25. kolejki Fortuna 1 Ligi.
Na piątkowy szlagier ostrzyliśmy sobie zęby od wielu dni. W założeniu zgadzało się tutaj wszystko – przede wszystkim boisko, czyli dwa technicznie usposobione zespoły, z dużymi ambicjami i potencjałem stricte piłkarskim; zgadzał się też cały entourage – wieczorowa pora, blask jupiterów i szczelnie wypełniona trybuna.
I jedni i drudzy mogli rozpocząć piątkowe zawody z wysokiego „C” w czym pomogły stałe fragmenty gry. Kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku nad poprzeczką bramki ŁKS-u główkował Szymon Matuszek. W odpowiedzi – po dośrodkowaniu z rzutu rożnego – strzegącego bramki przyjezdnych Pawła Lenarcika miał szansę zaskoczyć Maciej Dąbrowski.
Gospodarze postraszyli po tym lidera jeszcze jedną groźnie zapowiadającą się szarżą Michała Trąbki, lecz w 9. minucie to Miedź zadała pierwszy cios. Nasi piłkarze dwukrotnie mogli stłumić zagrożenie w zarodku, nie udało się, lewą stroną boiska popędził Piotr Azikiewicz, a zgraną przez Kamila Zapolnika po jego dośrodkowaniu piłkę zgarnął Maciej Śliwa. Precyzyjny strzał dwudziestolatka otworzył wynik spotkania (0:1), niewiele zresztą brakowało, aby legniczanie szybko podwyższyli prowadzenie. W 16. minucie Kamil Zapolnik przegrał pojedynek „oko w oko” z Markiem Koziołem, który w tej części spotkania jeszcze kilkukrotnie ratował naszych z opresji.
Lider zawiesił w piątek poprzeczkę naprawdę wysoko. Bardzo dobrze zorganizowana druga linia oraz defensywa lidera często rozbijały ataki łodzian kilkadziesiąt metrów od bramki, co więcej przyjezdni sami również potrafili przejąć inicjatywę i poważnie zagrozić „świątyni” golkipera ŁKS-u. W 38. minucie po błyskawicznej wymianie podań w naszej szesnastce nad poprzeczką huknął Maxime Dominguez. Po drugiej stronie boiska, chwilę wcześniej, Paweł Lenarcik obronił strzał głową Pirulo z kilku metrów.
Dwóch kolejnych szans na wyrównanie doczekaliśmy się w końcówce pierwszej połowy. Zabrakło niewiele – najpierw jednak bramkarz Miedzi nie bez wysiłku opanował piłkę wstrzeloną przez Mateusza Bąkowicza z prawej strony pola karnego, następnie Jon Aurtenetxe uratował gości, w ostatniej chwili blokując ofiarnym wślizgiem strzał Pirulo.
ŁKS przycisnął chwilę przed przerwą i przycisnął także po zmianie stron. Już 48. minucie po indywidualnej akcji Pirulo, nad poprzeczką uderzył Samuel Corral, a jeszcze lepszą okazję do zdobycia gola hiszpański napastnik miał pięć minut później, gdy trafił wprost w bramkarza z piętnastu metrów. Paweł Lenarcik stanął na wysokości zadania, tak zresztą jak jego vis-a-vis. Marek Kozioł dwukrotnie uratował nasz zespół przed stratą drugiego gola, świetnie interweniując przy silnym strzale Patryka Makucha i równie groźnej próbie Nemanji Mijuškovicia.
Ełkaesiacy nie rezygnowali. W kolejnych minutach podopiecznym trenera Marcina Pogorzały udało się przeprowadzić kilka nieźle zapowiadających się akcji, ale nadal szwankowało albo tzw. ostatnie podanie, albo precyzja jak w przypadku strzału z dystansu Ricardinho, który pojawił się na murawie w drugiej połowie wraz z Antonio Dominguezem, Maciejem Radaszkiewiczem, Piotrem Janczukowiczem i Oskarem Koprowskim (ten ostatni zastąpił poturbowanego w starciu z rywalem Macieja Dąbrowskiego).
W 77. minucie wydawało się, że futbolówka musi ugrzęznąć w siatce bramki Miedzi po dośrodkowaniu Michała Trąbki (piłkę musnął jeszcze chyba Pirulo), ale i tym razem znakomitą robinsonadą popisał się Paweł Lenarcik. Sto osiemdziesiąt sekund później piłka po strzale Pirulo poszybowała tuż obok prawego słupka, a o szybsze bicie serca przyprawiła przyjezdnych także dynamiczna szarża (niestety zakończona nieudanym uderzeniem) Piotra Janczukowicza. W końcówce raz jeszcze odgryzła się Miedź – Marek Kozioł wygrał pojedynek z Maciejem Śliwą, nieco wcześniej świetnie dziś dysponowany bramkarz zatrzymał uderzenie rezerwowego Mehdi Lehaire.
Piłkarze ŁKS-u i Miedzi zostawili na boisku dużo zdrowia i stworzyli naprawdę ciekawe widowisko. Niestety dla nas, lepszy o jedną bramkę okazał się lider i to on cieszył się z kompletu punktów. W następnej serii spotkań ełkaesiacy zmierzą się na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
25. kolejka Fortuna 1 Ligi / ŁKS Łódź – Miedź Legnica 0:1 (0:1)
Składy: