W 10. kolejce rozgrywek 2. Ligi rezerwy ŁKS-u zremisowały 1:1 z Olimpią Elbląg, dzięki bramce zdobytej przez Jowina Radzińskiego w ostatnich sekundach niedzielnego spotkania.
Olimpia przyjechała do Łodzi po trzech wygranych meczach z rzędu i widać było, że ma ochotę na kolejną, bo w początkowym fragmencie spotkania więcej działo się pod bramką Tomasza Kucharskiego. Bramkarz ŁKS-u interweniował z wyczuciem, niekiedy szczęśliwie, a co najważniejsze skutecznie, więc żaden z kilku strzałów gości nie przyniósł się im powodzenia, choć po kilku z nich byli tego bardzo bliscy (gorąco było też w końcówce pierwszej połowy, gdy po składnej akcji Olimpii i strzale z ostrego kąta, futbolówka przeleciała tuż obok lewego słupka).
Co na to podopieczni trenera Marcina Matysiaka? Oni przejęli inicjatywę po 25. minucie. Najpierw po świetnej wymianie podań pomiędzy Yuya Kamonem a Mateuszem Bąkowiczem, ten drugi kropnął mocno, niestety w zasięgu ramion Andrzeja Witana; następnie po solowej akcji bardzo aktywnego w niedzielę Japończyka, który wyprzedził obrońcę, pędził samotnie na bramkę, stanął nawet oko w oko z bramkarzem i zagrał do Nelsona Balongo, snajper zbyt długo zwlekał z finalizacją na piątym metrze i koniec końców przegapił okazję, a potem ten ostatni jeszcze dwukrotnie znalazł się w dogodnej sytuacji – raz uderzając nad poprzeczką głową, drugi raz po błędzie w szeregach obronnych przyjezdnych w rozpaczliwie interweniującego golkipera.
Po zmianie stron gra była wyrównana, nieco więcej chyba też, niż miało to miejsce przed przerwą, oglądaliśmy niedokładności, za co akurat my zapłaciliśmy wysoką cenę w 62. minucie. Właśnie wtedy Aleksander Ślęzak nie zauważył czającego się za plecami Marcel Stefaniak, który przejął źle zagraną przez kapitana ŁKS-u piłkę i pokonał Tomasza Kucharskiego, otwierając tym samym wynik zawodów. Dodajmy, że chwilę wcześniej, po drugiej stronie boiska, z kilkunastu metrów huknął nad poprzeczką Yuya Kamon.
Prawdę powiedziawszy, po bramce dla gości bardzo długo nic nie zapowiadało tego, aby łodzianie zdołali doprowadzić do wyrównania (Olimpia miała jeszcze jedną bardzo dobrą sytuację do podwyższenia prowadzenia). I kiedy zaczęliśmy się już trochę godzić z domową porażką łodzian, znacznie więcej wiary (i całe szczęście) wykazali nasi piłkarze, przeprowadzając w 90. minucie akcję na wagę cennego punktu – maczał w niej palce wprowadzony po przerwie Antoni Młynarczyk, na pole karne dośrodkował inny rezerwowy – Łukasz Dynel, a wykończył ją kolejny ze zmienników – Jowin Radziński.
Piłkarze rezerw Łódzkiego Klubu Sportowego zremisowali 1:1 z Olimpią Elbląg. W następnej kolejce podopieczni trenera Marcina Matysiaka zmierzą się na wyjeździe z rezerwami Lecha Poznań. Dodajmy, że w sobotę ŁKS III Łódź zremisował z drugą drużyną Widzewa 1:1 w spotkaniu czwartej ligi.
10. kolejka 2. Ligi / ŁKS II Łódź – Olimpia Elbląg 1:1 (0:0)
Składy: