Drużyna

Mistrzowie pierwszej ligi po raz drugi

31.05.2023

31.05.2023

Mistrzowie pierwszej ligi po raz drugi

fot. Mateusz Słodkowski / Cyfrasport

To już niemal klubowa tradycja – ŁKS zapewnił sobie awans do ekstraklasy w przedostatniej kolejce na wyjeździe. Dodajmy, że łodzianie drugi raz w historii sięgną po mistrzostwo pierwszej ligi.

Szósty raz w historii, dopiero drugi z pierwszego miejsca, trzeci zagwarantowany w przedostatniej kolejce i  wywalczony na wyjeździe. Wszystko to oczywiście didaskalia, ale przed wielką fetą, która czeka łodzian w sobotę przy okazji meczu z Odrą Opole, przypomnijmy, w jakich okolicznościach ŁKS świętował awans do ekstraklasy w przeszłości.

Z Królem na salony

W 1953 roku jeszcze sześć kolejek przed końcem sezonu ełkaesiacy zajmowali dopiero czwarte miejsce w tabeli ze stratą dwóch „oczek” do miejsca premiowanego awansem, w dodatku na finiszu rozgrywek czekały ich aż trzy starcia z drużynami z czołówki. Podopieczni trenera Władysława Króla stanęli na wysokości zadania, wygrali wszystkie mecze, a awans (z drugiego miejsca) zapewnili sobie w ostatniej kolejce, wygrywając 4:0 z Tarnovią. To był początek słynnej drużyny „Rycerzy Wiosny” trenera Władysława Króla, która rok później, już jako beniaminek ekstraklasy, świętowała wicemistrzostwo Polski, a w 1958 roku ligowe złoto.

„Kowal” jak Pyrdoł

Kolejny awans do ekstraklasy łodzianie świętowali w 1971 roku i tutaj, podobnie jak w bieżącym sezonie, zapewnili go sobie w przedostatniej kolejce, na obcym boisku. Zresztą, tych podobieństw można znaleźć więcej. Na stadionie we Wrocławiu, opanowanym przez kibiców ŁKS-u, bardzo długo jedną bramką prowadził Śląsk. Nerwy udzielały się wszystkim, nawet prezes Wacław Zatke opuścił w końcu trybuny, bo jak powiedział: „Nie chcę umrzeć na zawał”. Dopiero kwadrans przed końcem do wyrównania doprowadził Andrzej Pyrdoł, a w 86. minucie (więc niemal tak jak Mateusz Kowalczyk w Gdyni) ten sam piłkarz zdobył gola na wagę awansu.

ŁKS awansował do elity z drugiego miejsca, swój sukces fetował w obecności 35 tysięcy widzów kilka dni później przy okazji wygranego 2:0 meczu z Olimpią Poznań. A potem było kolejnych 29 lat w ekstraklasie, w trakcie których łodzianie zdobyli swoje drugie w historii mistrzostwo Polski. Co ciekawe, ten tytuł w 1998 roku przyklepali też w przedostatniej kolejce i też na wyjeździe (1:0 z KSZO w Ostrowcu Świętokrzyskim).

„Sypek” kolejkę przed końcem

Awans do ekstraklasy w przedostatniej kolejce to już chyba taka ełkaesiacka specjalność, bo z takiego sukcesu cieszyliśmy się też w 2006 roku. Na finiszu rozgrywek po piętach deptały nam Jagiellonia Białystok i Śląsk Wrocław, na szczęście podopieczni trenera Marka Chojnackiego wytrzymali ciśnienie i wygrali u siebie z Radomiakiem 1:0 po golu Igora Sypniewskiego, co w połączeniu z pomyślnymi dla ŁKS-u wynikami innych spotkań, zagwarantowało nam promocję po sześciu długich latach na zapleczu elity. „Rycerze Wiosny” wywalczyli wtedy awans z drugiego miejsca, a w ostatniej kolejce przegrali w Gliwicach z Piastem (0:1), co jednak nie miało już znaczenia.

Mistrzostwo I ligi po raz pierwszy

Najszybciej awans do ekstraklasy ŁKS zapewnił sobie w  2011 roku. Zespół trenera Andrzeja Pyrdoła znacznie wcześniej wypracował sobie bezpieczną przewagę, więc z promocji – po raz pierwszy w historii jako mistrz pierwszej ligi – cieszyliśmy się już trzy kolejki przed końcem rozgrywek. Co ciekawe, tym razem ten radosny moment nie zastał nas na stadionie, tylko w domach. 24 maja ŁKS wygrał u siebie 3:0 z GKS-em Katowice, a dzień później, po remisie Floty Świnoujście z Termaliką Nieciecza, stało się jasne, że nikt nie odbierze nam awansu. Być może miało to wpływ na formę piłkarzy w trzech ostatnich spotkaniach (wygrali tylko na wyjeździe z KSZO) i przede wszystkim przebieg wieńczącego sezon starcia z Flotą (wynik tego spotkania wypadł nam z głowy).

Oczywiście kolejkę przed końce na wyjeździe

Zespoły trenera Kazimierza Moskala wpisały się w klubową tradycję i zarówno w 2019 roku (zwycięstwo 2:0 w Jastrzębiu z GKS-em po dwóch golach Łukasza Sekulskiego), jak teraz (remis 1:1 z Arką w Gdyni) przypieczętowały swój awans na wyjeździe, chociaż cztery lata temu nieco wcześniej, bo już w 32. kolejce. Dodać do tego należałoby, że w 2019 roku nic nam nie zepsuło fety. ŁKS stanął na wysokości zadania, wygrał u siebie z Chojniczanką Chojnice 2:0, więc w stronę ulicy Piotrkowskiej wyruszyliśmy w doskonałych humorach (na koniec ŁKS zremisował 3:3 na wyjeździe z Odrą Opole). Trzymamy kciuki, żeby w sobotę nie było inaczej, tym bardziej że drugi raz w historii będziemy cieszyć się z awansu w roli mistrzów pierwszej ligi.

Czytaj też

Przed fetą jeszcze jeden ważny

Drużyna

Przed fetą jeszcze jeden ważny

30.05.2023

Pirulo ponownie kandydatem do Piłkarza Miesiąca

Drużyna

Pirulo ponownie kandydatem do Piłkarza Miesiąca

30.05.2023

Żadnych szampanów. Misja Gdynia

Drużyna

Żadnych szampanów. Misja Gdynia

23.05.2023