Tego wieczoru nie zapomnimy bardzo długo. Było w nim wszystko, o czym marzyliśmy i co najważniejsze, był też happy end. W hicie 30. kolejki Fortuna 1 Ligi, nazywanym też meczem sezonu, piłkarze ŁKS-u pokonali Wisłę Kraków 3:2 po golach Piotra Janczukowicza, Pirulo i Bartosza Szeligi.
Jeśli ktoś sądził, że hit 30. kolejki pierwszej ligi zamieni się ze względu na stawkę w partię piłkarskich szachów, już chwilę po pierwszym gwizdku musiał zrewidować swoją opinię. Akcja przenosiła się od szesnastki do szesnastki, gra toczyła się w szybkim tempie, nie nudzili się ani bramkarze, ani kibice.
Najpierw groźnie zrobiło się na naszej połowie, bo wiślacy niepokojąco często odzyskiwali piłkę w pobliżu bramki Aleksandra Bobka i po jednym z takich przechwytów Angel Rodado trafił w poprzeczkę. Skóra ścierpła nam na plecach także po dwóch innych kąśliwych uderzeniach (Jamesa Igbekeme i Sergio Benito), więc może i kręcilibyśmy nosem na ten fragment spotkania, gdyby ŁKS nie odpowiedział dwoma szybkimi kontratakami, z których pierwszego nie udało się zwieńczyć strzałem (Pirulo nie opanował chyba tu trochę niedokładnie zagranej piłki przez Mateusza Kowalczyka), a drugi przyniósł nam prowadzenie.
W 11. minucie Michał Trąbka prostopadłym podaniem uruchomił wychodzącego na czystą pozycję Piotra Janczukowicza, ten wykorzystał błąd Josepha Colleya, poradził sobie także z Igorem Łasickim i na końcu wprawił nas w euforię, posyłając futbolówkę obok bezradnego Mikołaja Biegańskiego (1:0). Z prowadzenia cieszyliśmy niestety tylko kilkanaście minut. Jeszcze przed upływem drugiego kwadransa do remisu doprowadził Angel Rodado, w czym pomogło mu nieco szczęścia – Hiszpan kropnął pod poprzeczkę po tym, jak Aleksander Bobek wskutek zderzenia z Maciejem Dąbrowskim i jednym z wiślaków, wypuścił futbolówkę z rękawic.
ŁKS Łódź obejmuję prowadzenie ⚽
Polsat Sport pic.twitter.com/xxOUIe0vaM
— Polsat Sport (@polsatsport) May 5, 2023
Na tym nie koniec emocji przed przerwą. W 36. minucie goście (po pierwszej bramce przejęli na chwilę inicjatywę) wdarli się bardzo głęboko w pole karne łodzian, Luis Fernandez rozegrał piłkę z Miguelem Villarem i efekt tego był taki, że po znakomitym uderzeniu tego pierwszego młody bramkarz ŁKS-u znów musiał wyciągać futbolówkę z siatki. Na szczęście, „Rycerzy Wiosny” nie zdeprymowała strata dwóch goli i w 40. minucie znów mieliśmy powody do radości, w czym największa zasługa Michała Mokrzyckiego (pomocnik zdecydował się dynamiczny rajd i został sfaulowany przez Colleya w samym narożniku pola karnego) oraz Pirulo – Hiszpan pewnie wykorzystał jedenastkę (2:2).
Po zmianie stron niewiele się zmieniło (może poza tym, że ŁKS grał jeszcze lepiej niż w pierwszych czterdziestu pięciu minutach). Oglądaliśmy szybki, bardzo energetyczny, ciekawy mecz i co jeszcze ważniejsze, ta druga odsłona hitu kolejki rozpoczęła się od mocnego uderzenia lidera. W 53. minucie łodzianie sprytnie wznowili grę z rzutu rożnego, na prawej stronie szesnastki dwóch Michałów – Trąbka i Mokrzycki – przytomnie rozegrało piłkę, ten ostatni zagrał wzdłuż linii bramkowej, na co tylko czekał Bartosz Szeliga – skrzydłowy wyprzedził obrońcę Wisły, wpakował piłkę do siatki z najbliżej odległości i ŁKS znów objął prowadzenie (3:2).
Kolejną dobrą dla nas wiadomością był sposób gry łodzian po zdobyciu gola. Gospodarze nie pozwolili rywalowi na tyle, ile w pierwszej połowie po bramce Piotra Janczukowicza. Owszem, wiślacy przez pewien czas częściej utrzymywali się przy piłce, lecz nie potrafili zagrozić bramce Aleksandra Bobka. Po drugiej stronie boiska działo się w tym fragmencie spotkania nieco więcej, wspomnijmy chociażby o świetnym wyprowadzeniu piłki z własnej połowy w wykonaniu Mateusza Kowalczyka i dokładnym podaniu do Bartosza Szeligi, który w tym przypadku przegrał jednak pojedynek z bramkarzem.
Bartosz Szeliga zapewnia trzy punkty ŁKS-owi? ⚽
Trwa końcówka meczu w Polsacie Sport pic.twitter.com/QLdXh7PKsO
— Polsat Sport (@polsatsport) May 5, 2023
W 81. minucie sytuacja powtórzyła się, tym razem na bramkę Wisły popędził Maciej Śliwa (zastąpił Pirulo) i tutaj do pełni szczęścia zabrakło nam dokładnego, ostatniego podania (warto dodać, że zaraz po tym Mateusz Kowalczyk błyskawicznie odzyskał piłkę, kolejny zresztą raz po przerwie, przedarł się w pole karne i oddał minimalnie niecelny strzał). Wiślacy próbowali przenieść ciężar gry na połowę ŁKS-u, lecz łodzianie rozegrali końcówkę zawodów w najlepszy z możliwych sposobów, nie dopuszczając rywala w pobliże szesnastki.
Koniec końców pokonaliśmy po kapitalnym widowisku Wisłę Kraków 3:2 i umocniliśmy się na czele pierwszoligowej tabeli. W następnej serii spotkań ŁKS zmierzy się na wyjeździe z Sandecją Nowy Sącz, a już w niedzielę 21 maja na stadionie Króla mecz z Resovią.
Skrót meczu @LKS_Lodz – @WislaKrakowSA w @_1liga_ https://t.co/ElX7IQBG79
— Polsat Sport (@polsatsport) May 5, 2023
30. kolejka Fortuna 1 Ligi / ŁKS Łódź – Wisła Kraków 3:2 (2:2)
Składy: