W meczu 26. kolejki Fortuna 1 Ligi piłkarze ŁKS-u zremisowali 1:1 z Górnikiem Łęczna. Gospodarze objęli prowadzenie po golu Egzona Kryeziu, potem Aleksander Bobek obronił rzut karny, a w czwartej minucie doliczonego czasu gry cenny punkt uratował Stipe Jurić.
To nie była udana seria spotkań dla pierwszoligowych faworytów. Punkty straciła solidarnie niemal cała czołówka, czyli Ruch Chorzów, Wisła Kraków, Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Arka Gdynia (komplet „oczek” zgarnęła tylko Puszcza Niepołomice), a we wtorek naszemu liderowi postawił się Górnik Łęczna, który prowadził przez większą część meczu 1:0 i dopiero w doliczonym czasie gry łodzianie zdołali doprowadzić do wyrównania.
Początek wtorkowych zawodów należał do gospodarzy, którzy już kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku mogli objąć prowadzenie. Nie stało się tak, Egzon Kryeziu chybił z czystej pozycji, lecz ten sam zawodnik zrehabilitował się za swoje pudło kwadrans później, gdy podopieczni trenera Ireneusza Mamrota egzekwowali rzut rożny, Karol Podliński trochę przypadkowo przedłużył podanie do pozostawionego bez opieki Słoweńca, a ten strzałem z powietrza umieścił futbolówkę w siatce.
W Łęcznej piłkarze grali cios za cios. Co prawda poza tym jednym, już tu wspomnianym, w pierwszej połowie więcej aż tak celnych nie było, bramkarze obu zespołów z pewnością nie mogli narzekać na nudę. Świetnie między słupkami bramki spisał się przed przerwą Maciej Gostomski. Doświadczony golkiper poradził sobie z kąśliwym uderzeniem z kilkunastu metrów bardzo aktywnego od początku spotkania Mateusza Kowalczyka, obronił płaski strzał Nacho Monsalve i podobną próbę sprzed pola karnego autorstwa Piotra Janczukowicza. Ten ostatni uderzał także z bliska po podaniu Kamila Dankowskiego, jeszcze przy stanie 0:0, w tym jednak przypadku zabrakło precyzji, natomiast bombę Kowalczyka z dwudziestu metrów zatrzymał w ostatniej chwili jeden z defensorów.
Po drugiej stronie boiska też działo się niemało. Bliscy szczęścia po rzucie wolnym egzekwowanym tuż przed linią szesnastki byli w 37. minucie Michał Pawlik i zwłaszcza Damian Zbozień (uratowała nas interwencja świetnie ustawionego Adama Marciniaka), Aleksander Bobek obronił strzał Miłosza Kozaka, który wraz z Damianem Gąską sprawiał naszym obrońcom w pierwszej połowie spore kłopoty, a swoją szansę miał przed przerwą także Karol Podliński (nie trafił czysto w piłkę). Nie da się więc ukryć, że osłabiony brakiem trzech podstawowych zawodników Górnik nie przestraszył się lidera, więc musieliśmy odrabiać straty.
Drugą odsłonę wtorkowych zawodów rozpoczęliśmy od kilku odważniejszych ataków, których niestety nie udało się zakończyć celnym strzałem. Górnik atakował rzadziej, co nie oznacza, że przestał być groźny. Przekonaliśmy się o tym po godzinie gry, gdy łodzianie stracili futbolówkę przed własną szesnastką, Karol Podliński zdecydował się na strzał, sędzia po kolejnej tej wiosny interwencji VAR-u dopatrzył się zagrania ręką Nacho Monsalve i koniec końców podyktował rzut karny. Uratował nas Aleksander Bobek, broniąc w kapitalnym stylu najpierw uderzenie z rzutu karnego Damiana Gąski, a potem także jego dobitkę!
Tak się broni rzuty karne!
Polsat Sport Extra pic.twitter.com/7066FsRSG7
— Polsat Sport (@polsatsport) April 11, 2023
W odpowiedzi ŁKS ruszył do przodu, ba, po podaniu Pirulo do siatki trafił nawet Michał Mokrzycki, lecz także w tym przypadku decyzja arbitra nie była dla nas pomyślna, który gola nie uznał, bo jego zdaniem Hiszpan przy przyjęciu piłki pomagał sobie ręką. Kolejne próby eksploatowanego przez kolegów przez całą drugą połowę Kamila Dankowskiego, a także Mateusza Kowalczyka, Pirulo, Michała Trąbki czy Michała Mokrzyckiego blokowali obrońcy. Około 80. minuty gospodarze zaczęli się bronić całym zespołem, skupiając się przede wszystkim na przeszkadzaniu. A ŁKS? Nie rezygnował.
Ambitna gra łodzian została nagrodzona w czwartej minucie doliczonego czasu. Kolejne dośrodkowanie z prawego skrzydła Kamila Dankowskiego przedłużył Mateusz Kowalczyk, wprowadzony w trakcie drugiej połowy Stipe Jurić przyjął futbolówkę na klatkę piersiową pomimo asysty obrońcy i pięknym strzałem z półobrotu uratował liderowi cenny punkt (1:1).
Ełkaesiacy po ciekawym meczu zremisowali z Górnikiem 1:1, utrzymali pięciopunktową przewagę nad wiceliderem, a nawet ciut powiększyli ją nad kilkoma zespołami ze ścisłej czołówki. W następnej kolejce łodzianie zmierzą się na wyjeździe z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, a w piątek 21 kwietnia zobaczymy ich znów na stadionie Króla, gdzie tego dnia zagrają z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Informacja o biletach już wkrótce.
26. kolejka Fortuna 1 Ligi / Górnik Łęczna – ŁKS Łódź 1:1 (1:0)
Składy: