Piątkowe spotkanie ze spadkowiczem z zaplecza ekstraklasy to szansa na pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. Łodzianie jeszcze w tych rozgrywkach nie przegrali, ale i jako jedyni z czołówki nie zdobyli w delegacji kompletu punktów.
W Pruszkowie nadarzy się więc okazja, aby to zmienić i biorąc pod uwagę potencjał obu zespołów, sukces ten leży w zasięgu beniaminka drugiej ligi. Oczywiście należy pamiętać, że Znicz pokonał w ostatniej kolejce faworyzowany GKS Bełchatów i z pewnością gospodarze piątkowej rywalizacji i tym razem zechcą powalczyć o trzy punkty. Zapowiada się bardzo ciekawe widowisko, które – dodajmy – zostanie rozegrane przy sztucznym oświetleniu.
Coraz groźniejsi
Znicz na własnym boisku nie uznaje kompromisów. W czterech dotychczas rozegranych w Pruszkowie spotkaniach gospodarze zwyciężyli dwukrotnie (z GKS-em Bełchatów i Gryfem Wejherowo), ale i dwukrotnie musieli uznać wyższość gości (a konkretnie Gwardii Koszalin i Stali Stalowa Wola). A i że na wyjazdach pruszkowianie jeszcze nie wygrali, spadkowicz z zaplecza ekstraklasy zajmuje dopiero trzynaste miejsce w tabeli drugiej ligi.
Kibiców a i piłkarzy Znicza walka o utrzymanie z pewnością nie interesuje, zresztą ci drudzy zapowiadali przed sezonem rychły powrót do pierwszej ligi. Zwiastunem lepszej gry piątkowego rywala ełkaesiaków jest z pewnością zwycięstwo z jednym z faworytów rozgrywek, GKS-em Bełchatów. I już choćby z tego powodu łodzianie powinni w Pruszkowie mieć się na baczności.
Respekt budzi także pierwsza kadra zespołu, w której znajduje się kilku znanych ligowców, a i piłkarzy, którzy w przeszłości bronili barw ŁKS-u. Obrońcę Piotra Klepczarka, pomocnika Marcina Smolińskiego i napastnika Patryka Kubickiego kibice z Łodzi z pewnością dobrze pamiętają, a w zespole spadkowicza z pierwszej ligi grają także młodzi bramkostrzelni pomocnicy Kamil Włodyka i Mateusz Stryjewski (każdy z nich strzelił trzy gole w tym sezonie), a inny zawodnik środka pola – Daniel Dybiec – który w przeszłości występował w KSZO, Widzewie (choć tu w drużynie Młodej Ekstraklasy) i Pogoni Siedlce, ma na koncie wiele występów w pierwszej lidze.
Pierwsze wyjazdowe?
Kibicom ŁKS-u niełatwo przyjąć było do wiadomości stratę punktów w ostatnim zremisowanym 1:1 meczu z GKS-em Jastrzębie, tym bardziej że po zdobyciu gola łodzianie nie pozwalali rywalowi na zbyt wiele, a i sami zdołali wyprowadzić kilka groźnych kontrataków. Tym jednak razem ełkaesiacy zostali pokonani własną bronią, a brak konsekwencji w kryciu przy stałym fragmencie gry obrócił się przeciwko beniaminkowi z Łodzi.
Niemniej stałe fragmenty gry, zwłaszcza rzuty różne, nadal są specjalnością „Rycerzy Wiosny” i w Pruszkowie ełkaesiacy z pewnością zechcą ponownie zaskoczyć rywala w ten sposób. Oczywiście liczymy przy tym, że i coraz lepsza gra piłką, a co za tym idzie konstruowanie ataków, przełożą się na bezpośrednie zagrożenie bramki Znicza, w tym bowiem elemencie łodzianie nie są jeszcze skuteczni.
Nie podejmiemy się zadania odgadnięcia wyjściowej jedenastki, bo nawet w ostatnim meczu, kiedy wydawało się, że trenerzy ŁKS-u niczym nas już specjalnie zaskoczyć nie mogą, na murawie pojawiło się dwóch nominalnych defensywnych pomocników (Tomasz Margol i Przemysław Kocot), a Kamila Rozmusa zastąpił na lewej stronie defensywy Bartosz Widejko. Warto przy tej okazji wspomnieć, że w Pruszkowie szkoleniowcy ŁKS będą mogli skorzystać z usług Mateusza Gamrota (z meczu z GKS-em wykluczyła go choroba), natomiast na swój debiut w barwach ŁKS-u prawdopodobnie będzie jeszcze musiał poczekać słowacki obrońca Lukáš Bielák, sprowadzony do Łodzi w tym tygodniu.
Z dwóch dotychczas rozegranych na wyjazdach spotkań ełkaesiacy przywieźli dwa punkty, a co ciekawe w obu tych meczach musieli gonić wynik, bo to rywale pierwsi strzelali bramkę. Wiemy zatem, że nawet początkowe niepowodzenie nie załamuje naszych piłkarzy, ale i że w delegacji dotąd nie udało się nam przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Może więc w Pruszkowie uda się to zmienić. Piłkarzy ŁKS-u z pewnością na to stać.
Łukasz Karski sędzią meczu Znicz – ŁKS
PZPN zdecydował, że rozjemcą sobotniego starcia w Pruszkowie będzie Łukasz Karski. 25-letni arbiter sędziował już w tym sezonie dwa mecze w drugiej lidze i jeden w rozgrywkach Pucharu Polski.
W poprzednim sezonie sędzia ze Słupka prowadził dwanaście spotkań w drugiej lidze oraz jedno w ramach rozgrywek Pucharu Polski. Pokazał w sumie 69 żółtych (średnia 5,31 na mecz) i 6 czerwonych kartek, a na jedenasty metr wskazał dziewięciokrotnie. Gospodarze wygrali pięć spotkań, goście – cztery, a i cztery mecze prowadzone przez Łukasza Karskiego zakończyły się podziałem punktów.
8. kolejka II ligi Znicz Pruszków – ŁKS Łódź, piątek (8 września) godz. 19:00
Przypuszczalne składy:
Remek Piotrowski