Iść za ciosem – zapewne to powtarzają sobie przed sobotnim pojedynkiem w Stalowej Woli piłkarze ŁKS-u, którzy dzięki zwycięstwie z Błękitnymi Stargard awansowali na czwarte miejsce w tabeli. Najbliższy rywal też ma jednak coś do udowodnienia, zwłaszcza swoim kibicom, zapowiada się więc ciekawe widowisko.
ŁKS depcze po piętach czołowej trójcę drugiej ligi, a do GKS-u 1962 Jastrzębie traci po piątej kolejce zaledwie dwa punkty. Piłkarze z Łodzi po zwycięstwie na własnym stadionie zapowiadają walkę o trzy punkty także w Stalowej Woli i biorąc pod uwagę piłkarski potencjał obu zespołów, nie są to wyłącznie pobożne życzenia biało-czerwono-białych.
Nieobliczalni gospodarze
Mecz jednak spacerkiem z pewnością nie będzie, bo i takich prawdopodobnie w drugiej lidze zdarzy się niewiele. Piłkarze ze Stalowej Woli w sobotę rozegrają swój czwarty pojedynek na własnym stadionie, a że dotąd spisywali się tu poniżej oczekiwań swoich kibiców (dwie porażki i jeden remis), z pewnością w starciu z ŁKS-em zechcą zatrzeć fatalne wrażenie.
I to właśnie determinacja gospodarzy może być najgroźniejszą bronią „Stalówki”, trener Wojciech Robaszek wspominał zresztą kilka dni temu, że chociaż ogląda mecze rywali na wideo to i tak potem nie poznaje ich piłkarzy na boisku, bo w starciu z ŁKS-em każdy zespół daje z siebie więcej niż w zwykłym ligowym starciu. I na to łodzianie muszą być przygotowani także w Stalowej Woli.
Chęci piłkarzom trenera Janusza Białka z pewnością w sobotę nie zabraknie, tym bardziej że w środę Stal wygrała swój pierwszy w sezonie mecz i to nie byle z kim, bo w Pruszkowie pokonała spadkowicza z ekstraklasy (1:3). W spotkaniu tym już trzecią bramkę w tych rozgrywkach zdobył 28-letni Adrian Gębalski, motor napędowy wielu ofensywnych akcji swojego zespołu i napastnik, na którego obrońcy ŁKS-u muszą zwrócić szczególną uwagę.
Podobnie zresztą jak na byłego ełkaesiaka, Mateusza Stąporskiego, który rozegrał w barwach ŁKS-u sześć spotkań w ekstraklasie, a na jej zapleczu dołożył do tego czternaście meczów i cztery gole. On także jest zdobywcą ostatniej dla łódzkiego klubu bramki w zwycięskim rozegranym przy al. Unii Lubelskiej 2 spotkaniu w pierwszej lidze (21 października 2012 roku ŁKS-u pokonał Sandecję Nowy Sącz 3:2, a Stąporski strzelił w tym meczu dwa gole).
Stal to więc solidny zespół, którego pomimo kiepskiego startu w rozgrywkach nie należy lekceważyć. Kilka tygodni temu obrońca Mateusz Kolbusz zapowiadał, że on i jego koledzy zamierzają w tym sezonie powalczyć o coś więcej niż środek tabeli. Mamy nadzieję, że po meczu z ŁKS-em w Stalowej Woli gospodarze sobotniej konfrontacji choć odrobinę zweryfikują swoje plany na przyszłość.
Pierwsze wyjazdowe?
Trener Wojciech Robaszek nie krył zadowolenia po zwycięstwie swojego zespołu z Błękitnymi Stargard, tym bardziej że po przerwie ełkaesiacy długo utrzymywali się przy piłce i stworzyli sobie kilka okazji do zdobycia gola. Jest jeszcze jedna rzecz, która powinna cieszyć i szkoleniowców, i kibiców ŁKS-u – „Rycerze Wiosny” na tle drugoligowych rywali wyglądają bardzo dobrze pod względem fizycznym. W środę znów przeciwnik po 60. minucie spotkania słaniał się na nogach (choć bramkę wyrównującą zdołał strzelić), a łodzianie nawet w tym fragmencie meczu poruszali się po murawie żwawo.
To również może być klucz do sukcesu, a chociaż najważniejsze będą atuty stricte piłkarskie i tu ełkaesiacy nie powinni mieć w Stalowej Woli kompleksów. Pojawienie się w zespole Tomasza Margola wzmocniło rywalizację na pozycji defensywnego pomocnika. Przemysław Kocot w środę rozegrał dobre zawody, jeśli więc były piłkarz Rakowa Częstochowa nie zdoła wrócić do pełni zdrowia, o obsadę tej newralgicznej pozycji na boisku nie powinniśmy się martwić.
Twardy orzech do zgryzienia będą mieli szkoleniowcy w przypadku drugiego pomocnika (lub napastnika), bo Krystian Pieczara i Patryk Bryła rozegrali w opinii wielu obserwatorów ostatniego pojedynku z Błękitnymi dobry mecz. Ten pierwszy absorbował obrońców, dzięki czemu nieco więcej miejsca miał Ievgen Radionov (swoją drogą w Stalowej Woli Ukrainiec ma szansę na zdobycie bramki w piątym kolejnym meczu), z kolei Bryła dał doskonałą zmianę i przesądził do zwycięstwie ŁKS-u popisując się kapitalnym uderzeniem z kilkunastu metrów.
Ciekawe również jest to, kogo trenerzy „Rycerzy Wiosny” zdecydują się wystawić na bokach drugiej linii. O ile po świetnym meczu na miejsce w wyjściowej jedenastce może liczyć Jakub Kostyrka, o tyle o miejsce na drugiej stronie boiska walczy dwóch innych młodzieżowców: Piotr Pyrdoł i Damian Guzik. Wątpliwym się zdaje z kolei to, że w sobotę w składzie ŁKS-u zabraknie Mateusza Gamrota, bo ten nie licząc pechowej straty z 80. minuty, po której zespół ze Stargardu przeprowadził bramkową akcję, zaliczył udane zawody.
Wydaje się więc, że możliwości rotowania składem trenerzy ŁKS-u mają bardzo duże, na swoje kolejne szanse czekają przecież chociażby Bartosz Widejko, Filip Burkhardt i Łukasz Zagdański. O tym czy szkoleniowcy znów nas czymś zaskoczą, czy może tym razem jednak nie zdecydują się na zmianę zwycięskiego składu przekonamy się w sobotę o 15:00.
Siedem lat temu…
Po raz ostatni ŁKS i Stal spotkały się w Stalowej Woli w lidze 24 października 2009 roku. W łódzkim zespole zagrali wówczas między innymi Bogusław Wyparło, Tomasz Hajto, Marcin Adamski, Krzysztof Mączyński i Łukasz Gikiewicz, a po emocjonującym spotkaniu goście zwyciężyli 3:2.
Ełkaesiacy wówczas dwukrotnie wychodzili na prowadzenie (gole Damiana Nawrocika i Adriana Świątka), a gospodarze dwukrotnie doprowadzali do wyrównania. O zwycięstwie łodzian zadecydowała trzecia bramka, którą zdobył osiemnaście minut przed końcem spotkania Łukasz Gikiewicz. Co ciekawe trenerem Stali był wówczas Janusz Białek, który także dzisiaj prowadzi zespół ze Stalowej Woli.
Grali w ŁKS-ie, grali w Stali
Oprócz wspomnianego Mateusza Stąporskiego barw ŁKS-u i Stali Stalowa Wola bronili w przeszłości Paweł Szwajdych (w łódzkiej drużynie rozegrał w pierwszej lidze 28 spotkań w 2004 roku), Daniel Treściński (barwy ŁKS-u bronił dwukrotnie, między innymi w sezonie 1997/98 zakończonym mistrzostwem Polski), Austin Hamlet (też mistrz Polski z 1998 roku), Jarosław Piątkowski (wypożyczony do naszego klubu w 2005 roku), Sebastian Kęska i Grzegorz Kmiecik (w ŁKS-ie w latach 2006-2007).
Oba kluby łączą też dwie bardzo ciekawe postacie. Pierwszą z nich jest Rudolf Patkoló, legendarny napastnik ŁKS-u końca lat 40, a później i Stali, który reprezentował barwy Węgier i Polski, drugą zaś – Tomasz Jasina. Nie wszyscy wiedzą, że ten znany dzisiaj komentator sportowy pracujący w Telewizji Polskiej w przeszłości był piłkarzem, m.in. Motoru Lublin, ŁKS-u i Stali Stalowa Wola właśnie. W ŁKS-ie Tomasz Jasina wystąpił w dwudziestu meczach i strzelił dwa gole, zagrał też między innymi w 1988 roku w wygranych przez „Rycerzy Wiosny” po bramce Piotra Soczyńskiego derbach Łodzi.
Marcin Kochanek sędzią meczu
Rozjemcą sobotniego starcia w Stalowej Woli będzie Marcin Kochanek. Arbiter z Opola sędziował już w tym sezonie jeden mecz w drugiej lidze (Warta Poznań – Rozwój Katowice 3:1), ponadto poprowadził spotkanie rundy wstępnej Pucharu Polski.
W poprzednim sezonie 26-letni dziś sędzia prowadził dziesięć meczów w drugiej lidze (w tym: Stal Stalowa Wola – Olimpia Elbląg 1:1) i po jednym w trzeciej lidze i Pucharze Polski. Pokazał w sumie 48 żółtych (średnia 4 na mecz), 3 czerwone kartki, a na jedenasty metr wskazał pięciokrotnie. Gospodarze wygrali sześć spotkań, goście – dwa, a cztery mecze prowadzone przez Marcina Kochanka zakończyły się podziałem punktów.
Tym razem się uda?
Kibice ŁKS-u zawsze są ze swoją drużyną, nie zabraknie ich także w Stalowej Woli, bo już na meczu z Błękitnymi Stargard prowadzone były zapisy na ten wyjazd. To będzie druga wyprawa sympatyków Łódzkiego Klubu Sportowego w tych rozgrywkach. Tydzień temu w Wejherowie na Wzgórzu Wolności zameldowało się około trzystu fanów z Łodzi i szkoda jedynie, że ostatecznie nie pozwolono im obejrzeć meczu. Mamy nadzieję, że w Stalowej Woli do podobnej sytuacji nie dojdzie, a kibice ŁKS-u głośnym i kulturalnym dopingiem pomogą piłkarzom powalczyć o punkty.
6. kolejka II ligi Stal Stalowa Wola – ŁKS Łódź – sobota (26 sierpnia), godz. 15:00
Przypuszczalne składy:
Remek Piotrowski