W zaległym meczu piłkarze ŁKS-u zawiedli na całej linii i niespodziewanie ulegli broniącej się przed spadkiem Stali Stalowa Wola. Jeszcze kilkanaście minut przed końcem spotkania gospodarze prowadzili 1:0…
Po dwóch zwycięstwach z rzędu, w których łodzianie zdobyli siedem goli i nie stracili żadnego, humory w łódzkim obozie dopisywały, nic więc dziwnego, że kibice ŁKS-u liczyli w starciu ze Stalą Stalowa Wola na kolejny komplet punktów i to pomimo absencji Kamila Rozmusa i Jakuba Kostyrki.
Mecz rozpoczęli ełkaesiacy tak jak zwykli je rozpoczynać tej wiosny, czyli od szybko zdobytego gola po dobrze wykonanym stałym fragmencie gry. Dośrodkował Wojciech Łuczak, a największym sprytem w szesnastce Stali wykazał się Kamil Juraszek. Niestety, były to miłe złego początki.
Co prawda w 8. minucie po ładnej akcji groźnie z narożnika pola karnego uderzył Patryk Bryła, a kolejno w 26., 41. i 45. minucie nieźle z dystansu strzelał Łuczak (w pierwszym przypadku – golkiper czubkami palców wybił piłkę nad poprzeczkę, w ostatnim – płaskie uderzenie z rzutu wolnego bramkarz odbił przed siebie), niemniej ełkaesiacy nie potrafili, jak w starciu z Wartą, zaznaczyć w pierwszej połowie swojej wyższości.
Po przerwie wyglądało to jeszcze gorzej, choć i tak to gospodarze powinni szybko „zamknąć” spotkanie, bo mieli ku temu co najmniej dwie świetne okazje. W 59. minucie bliski szczęścia był Piotr Pyrdoł (jego płaski strzał obronił Dorian Frątczak), z kolei w 72. minucie najpierw z kilku metrów w bramkarza strzelił Radionov, dobitkę zaś z dystansu Bartosza Widejki zatrzymał obrońca.
Nie znaczy to bynajmniej, że ełkaesiacy prowadzili grę, ani że kontrolowali przebieg spotkania. Cofnięci na własną połowę (podobnie jak w drugiej połowie meczu z Wartą) zapraszali Stal do ataków, a ta w końcu postanowiła z tego zaproszenia skorzystać. W 77. minucie po rzucie rożnym i biernej postawie naszych zawodników piłkę w siatce umieścił Stepan Hirskyi. Dziesięć minut później rezerwowy Sebastian Łętocha zaskakującym uderzeniem rozstrzygnął losy spotkania.
Sensacja stała się więc faktem i niestety to kolejna tej wiosny porażka „Rycerzy Wiosny” na własne życzenie. Łodzianie, którzy w sobotę najwyraźniej nie poradzili sobie z presją i nie potrafili pokazać, kto przy al. Unii 2 powinien czuć się suwerenem, kto powinien prowadzić grę i kto powinien nie pozostawić rywalowi złudzeń, zamiast powiększyć przewagę nad Wartą i Radomiakiem, zostali ostatecznie z niczym. W dodatku mecz skończyli w dziesiątkę, bo drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył w doliczonym czasie gry Widejko.
23. kolejka II ligi (zaległa) / ŁKS Łódź 1:2 Stal Stalowa Wola (1:0)
Składy:
Remek Piotrowski