Klub

Gramy do końca! Sandecja – ŁKS 0:1

26.09.2021

26.09.2021

fot. Radosław Jóźwiak / Cyfrasport

Na eksplozję radości czekaliśmy w niedzielę aż do czwartej minuty doliczonego czasu gry. Właśnie wtedy Maciej Radaszkiewicz zdobył zwycięskiego gola i wprawił w euforię cały bez mała stadion Króla. W 10. kolejce Fortuna 1 Ligi piłkarze ŁKS-u pokonali Sandecję Nowy Sącz 1:0.

Trener Kibu Vicuña i jego podopieczni liczyli, że pucharowy sukces w postaci awansu do drugiej rundy okaże się impulsem, który pozwoli łodzianom wrócić na zwycięską ścieżkę także w lidze. Złośliwi powiedzą, że dorabiamy ideologię po fakcie, ale wyszarpane w ostatnich sekundach zwycięstwo nad trzecią w tabeli przed 10. kolejką Sandecją (dziś oficjalnie w roli gospodarza) zdaje się potwierdzać tamte słowa hiszpańskiego szkoleniowca. W niedzielę ŁKS-owi nie wszystko wychodziło na boisku, ale w niedzielę ŁKS walczył o swoje do ostatniego gwizdka. Opłaciło się.

W szesnastce zespołu z Nowego Sącza „zagotowało” się już chwilę po pierwszym gwizdku. Bardzo aktywny od początku spotkania Kelechukwu Ibe-Torti trzykrotnie wraz z kolegami sprawdził śmiałymi akcjami czujność defensorów Sandecji i chociaż cały ten pierwszy kwadrans zamknął się koniec końców w jednym niecelnym strzale Ricardinho z powietrza, postawa łodzian napawała optymizmem.

Podopieczni trenera Dariusza Dudka odgryźli się w tym czasie tylko raz, jednak była to próba bardzo z naszego punktu widzenia groźna, a zakończyła się niepowodzeniem tylko dlatego, że futbolówka po piąstkowaniu Marka Kozioła i sprytnym lobie jednego z piłkarzy Sandecji została w tym przypadku uderzona odrobinę za mocno, przemknęła się więc na nasze szczęście tuż nad poprzeczką.

Naszym rywalom tak się spodobało w okolicach naszej szesnastki, że od tego właśnie momentu nowosądeczanie podkręcili tempo, stawiając przy tym na wysoki pressing. Utrudniło to łodzianom wyprowadzenie piłki z własnej połowy i przygotowanie ataków, skutkiem czego Dawida Pietrzkiewicza postanowiliśmy zaskoczyć strzałami z dystansu. Próbowali Michał Trąbka (chwilę po tym zastąpił go Mikkel Rygaard), Bartosz Szeliga (w tym przypadku świetnie interweniował bramkarz) i Antonio Dominguez.

Nie nudził się też Marek Kozioł (dwie świetne interwencje po strzałach z kilku metrów), ale i on nie pozwolił się przed przerwą zaskoczyć. Drugą część niedzielnych zawodów, podobnie jak tę pierwszą, rozpoczęła odważna szarża Kelechukwu Ibe-Torti (skończyło się na strachu przyjezdnych) i niecelny strzał z dystansu Macieja Wolskiego.

Niedługo po tym oglądaliśmy jeszcze strzał głową Ricardinho, z którym poradził sobie Dawid Pietrzkiewicz, a następnie kilkunastominutowy fragment spotkania, w trakcie którego gra toczyła się w środkowej strefie boiska i – nie da się ukryć – wyjąwszy z tego kilka niecelnych uderzeń z dystansu oraz kilka stałych fragmentów, pod bramkami działo się wtedy niewiele.

ŁKS spróbował przyspieszyć w końcówce. W 79. minucie wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Maciej Radaszkiewicz świetnie przyjął piłkę w polu karnym, a następnie kropnął z półwoleja, jednak futbolówka przeleciała pół metra obok prawego słupka bramki Sandecji. Pięć minut później sędzia ukarał Błażeja Szczepanka drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką, więc od tego momentu nowosądeczanie musieli radzić sobie w dziesiątkę.

Kiedy w 90. minucie Mikkel Rygaard huknął z dystansu, a piłka odbiła się od słupka i wyszła za boisko, wydawało się, że łodzianie nie zdołają w niedzielę znaleźć sposobu na defensywę ekipy z południa Polski. Wtedy jednak, w czwartej minucie doliczonego czasu gry, Maciej Dąbrowski ruszył chwacko w kierunku bramki przyjezdnych, kapitalnie znalazł w szesnastce Macieja Radaszkiewicza, a ten z pomocą Mikkela Rygaarda znalazł z kolei odrobinę przestrzeni do oddania celnego strzału. Piłka po uderzeniu ligowego debiutanta w barwach ŁKS-u wpadła do siatki – stadion Króla eksplodował z radości.

Ełkaesiacy po dziesięciu kolejkach mają na koncie 17 punktów i zbliżyli się do czołówki Fortuna 1. Ligi. W najbliższy piątek łodzianie zmierzą się na własnym stadionie z Zagłębiem Sosnowiec.


10. kolejka Fortuna 1 Ligi (mecz w Łodzi) / Sandecja Nowy Sącz – ŁKS Łódź 0:1 (0:0)

  • Bramka: 0:1 Maciej Radaszkiewicz (90+4)
  • Żółte kartki: Szczepanek (2) – Kelechukwu Ibe-Torti, Gryszkiewicz
  • Czerwona kartka: Szczepanek (84)
  • Sędzia: Tomasz Wajda (Żywiec)
  • Widzów: 2592

Składy:

  • Sandecja: Dawid Pietrzkiewicz – Rafał Kobryń, Sebastian Rudol, Tomasz Boczek, Kamil Słaby, Damian Chmiel (71, Robert Janicki), Michal Piter-Bučko, Michal Walski, Damir Šovšić, Jakub Zych (71, Błażej Szczepanek), Swetosław Dikow (57, Dawid Wolny). Trener: Dariusz Dudek.
  • ŁKS: Marek Kozioł – Bartosz Szeliga, Maciej Dąbrowski, Oskar Koprowski, Adrian Klimczak, Jakub Tosik (88, Maksymilian Rozwandowicz), Maciej Wolski (88, Mateusz Bąkowicz), Antonio Dominguez, Michał Trąbka (36, Mikkel Rygaard), Kelechukwu Ibe-Torti (66, Piotr Gryszkiewicz), Ricardinho (66, Maciej Radaszkiewicz). Trener: Kibu Vicuña.