Klub

Trener #DlaPrzyszłości – Bartosz Krymarys

25.02.2021

25.02.2021

Trener #DlaPrzyszłości – Bartosz Krymarys

„Pracuj w ciszy, niech efekty twojej pracy robią hałas” – powtarza Bartosz Krymarys, trener roczników U12 i U13 w Akademii ŁKS, z którym rozmawialiśmy w ramach cyklu Trener #DlaPrzyszłości.

Jak trafiłeś do Akademii ŁKS-u?

Trafiłem tutaj z Diamentu Zduńska Wola przy okazji kursów organizowanych przez Łódzki Związek Piłki Nożnej, a konkretnie kursu UEFA A. Wydaje mi się, że właśnie wtedy moja praca została doceniona i zauważona przez trenerów-edukatorów. W lipcu 2020 roku dołączyłem do ŁKS-u.

Skąd pomysł, żeby związać pracę zawodową z piłką nożną, w dodatku w roli trenera?

Piłką nożną zajmowałem się od 10. roku życia, oczywiście najpierw jako młody zawodnik. W tamtym czasie szkolenie wyglądało w zupełnie inny sposób. Musiałem jako zawodnik trenować z dwa-trzy lata starszymi zawodnikami. Moje zainteresowania szkoleniem przeniosłem na grunt studiów. Jednym z najważniejszych etapów było uzyskanie licencji instruktora piłki nożnej, a zainteresowanie tym zawodem pogłębiło się jeszcze na kursach UEFA i kursach PZPN – najpierw UEFA B, potem UEFA A. W mojej rodzinie piłka nożna zawsze była ważna. Mój brat bliźniak występował na boiskach III i IV ligi. W przeciwieństwie do niego, wolałem zostać trenerem.

Bywacie myleni?

Bardzo często, bo chociaż moim zdaniem różnimy się pod względem fizycznym i tak dużo osób w środowisku piłkarskim bardzo często nas myli. Myślę, że do tej pory ludzie się zastanawiają często, który to ten zawodnik, a który trener. Myślę jednak, że mamy na tyle odmienne osobowości, że tak naprawdę tych pomyłek jest coraz mniej.

Czy twoje ambicje sięgają prowadzenia drużyny seniorskiej, czy też praca z dziećmi to jest coś, co interesuje cię dziś przede wszystkim?

Jestem osobą, która wyznacza sobie plany krótko- i długoterminowe. Takim planem była możliwość rozwoju najpierw przez szkolenie młodzieży. Pracowałem w grupach naborowych na najniższym stopniu w swoim ośrodku w Zduńskiej Woli w szkółce piłkarskiej Diament. Prowadziłem też roczniki, które wchodziły we wstępny etap szkolenia U10, U11, U12 więc kolejnym etapem było przejście z piłki dziewięcioosobowej do jedenastoosobowej, gdzie zdobyłem cenne doświadczenie. Co jeszcze? Jako czynny zawodnik amatorski prowadziłem klub w klasie A. Doświadczenie z prowadzeniem zespołu seniorskiego zdobyłem, nie ukrywam, na bardzo amatorskim poziomie, ale w moim długoterminowym planie zamierzam odnaleźć się właśnie w piłce jedenastoosobowej.

Jak wygląda praca z dziećmi i jak trenerzy Akademii odnajdują się w swoich trzyosobowych sztabach?

To duże wyzwanie pod względem logistycznym, a także planowania, szkolenia, czy podziału obowiązków. Dzięki temu zdobywam cenne doświadczenie, ponieważ przez większość swojego czasu figurowałem jako trener prowadzący, a w ostatnim okresie pracy w swoim klubie pracowałem z innym trenerem w duecie. To nauczyło mnie współpracy. Tutaj wszystko jest na jeszcze wyższym poziomie. Pracujemy w trzy- niekiedy czteroosobowych sztabach, a wliczając w to trenerów motorycznych i bramkarskich można powiedzieć, że te sztaby składają się z sześciu osób. Jeżeli chodzi o zawodników, praca w dwóch sztabach ma bardzo dużo plusów, ponieważ można ocenić potencjał zawodników na tle dwóch roczników.

W której roli lepiej się odnajdujesz? Jako trener młodzieży czy prowadzący A klasowy zespół?

W piłce jedenastoosobowej funkcjonowałem jako trener i jako zawodnik. Wiedzę, którą zdobyłem na studiach było mi łatwiej przekazywać trenerowi, który miał mniejsze doświadczenie, a dla mnie samego stanowiło to pewną formę nobilitacji. Nie ukrywam jednak, że dla mnie większe wyzwanie stanowi i sprawia przy tym większą satysfakcję prowadzenie zespołu młodzieżowego. To bardziej rozwojowe doświadczenie. Poziom prowadzenia treningów i szkolenia na poziomie zespołów U12 i U13 w profesjonalnej akademii jest o wiele bardziej rozwijające niż prowadzenie zespołu seniorskiego na poziomie A klasy.

Jaki jesteś prywatnie?

Piłka nożna jest cały czas obecna w moim życiu. Czasami zdarza się, że nie mogę na nią patrzeć, ale takich chwil jest naprawdę niewiele. Piłką żyję od rana do nocy, każdą wolną chwilę spędzam na przykład na oglądaniu dodatkowych meczów ligowych. W tych fachu człowiek kształci się cały czas, więc nie ukrywam, że każdą wolną chwilę poświęcam na doszkalanie się. Często w środku nocy, kiedy nie mogę zasnąć, włączam sobie jakiś mecz i staram się dokonać możliwie najdokładniejszej analizy. Dobrze wykonana praca, daje mi ogromną satysfakcję.

Kiedy już oglądasz mecz to najczęściej…

Najczęściej angielską Premier League. Nie ukrywam, że moim marzeniem jest znalezienie sobie miejsca w angielskiej piłce. Śledzę te rozgrywki i jestem wielkim fanem Liverpoolu. Uwielbiam ich etos pracy.

Do kogo chciałbyś pojechać na staż trenerski?

Nie chcę wybierać drogi jednego szkoleniowca i podążać wyłącznie jego ścieżką. Wychodzę z założenia, że mając większą liczbę wzorców, mogę od każdego czerpać to, co potrzebne i wartościowe. Do szkolenia mam bardzo analityczne podejście. Chcę mieć wszystko dokładnie policzone, ułożone i przed treningiem czy grą także przeanalizowane. Wszystko muszę mieć pod kontrolą. Oczywiście, ma to swoje minusy. Przy tak dużym i złożonym organizmie jakim jest Akademia, nie jesteśmy w stanie zapanować nad wszystkim. Pracując w Akademii i monitorując wszystkich zawodników musisz być bardzo skrupulatny. Lubię planowanie i lubię być gotowym na najbliższą przyszłość. W filozofii, którą wyznaję, nie ma miejsca na przypadek.

Precyzując pytanie, gdzie chciałbyś w takim razie udać się na staż?

Na pewno do angielskiego klubu. Nie musi to być Liverpool, ale tak jak wspominałem do angielskiej piłki zawsze jest mi najbliżej. Chciałbym poznać pracę od podstaw w brytyjskich Akademiach. Wydaję mi się, że to, co reprezentują swoją pracą, a także to, jaką jakość piłkarską wprowadzają na rynek piłkarski musi budzić podziw. Jeśli zmusiłbyś mnie do podania nazwisk, to wybrałabym analityczne podejście Marcelo Bielsy. Nieoczywistym wyborem jest z kolei Raymond Wertheiem, ale to dlatego, że jestem dużym fanem jego periodyzacji i planowania. Nie ukrywam też, że charyzmą imponuje mi Jurgen Klopp. Chciałbym go kiedyś poznać.

Zaliczyłeś już jakieś ciekawe staże?

Byłem w kilku miejscach, m.in. w Akademii ŁKS, jeszcze zanim zacząłem tu pracować i musze przyznać, że już wtedy zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Musiałem odbyć staż, który miał trwać tydzień, jednak przyjeżdżałem tu przez cały miesiąc, by chłonąć wiedzę. Nikt mnie oczywiście do tego nie zmuszał, ale chciałem pomagać, chciałem obserwować i ciągle się uczyć. Poza ŁKS-em miałem możliwość pracowania przy trenerach Legii, ponieważ mój poprzedni klub był klubem partnerskim stołecznego klubu, więc i tam spędziłem dużo czasu na szkoleniach.

Czy jest jakieś motto, którym kierujesz się na boisku czy w życiu prywatnym?

Zawsze powtarzam, żeby pracować w ciszy, a solidna praca doprowadzi cię na szczyt, czyli „Pracuj w ciszy, niech efekty twojej pracy robią hałas.”


Rozmawiał: Mateusz Żegota