Książka uczciwa, nie pozostawiająca nikogo obojętnym, a już na pewno nie pozostawiająca obojętnym kibica ŁKS-u. „Terlecki. Tragiczna historia jednego z najlepszych piłkarzy w Polsce” to lektura bez znieczulenia. Nie można do niej nie sięgnąć.
O kim jest więc ta książka? O legendzie Łódzkiego Klubu Sportowego z pewnością. O piłkarzu, któremu pod względem popularności dorównywał tu po wojnie chyba tylko Jerzy Sadek również. Przede wszystkim jednak o intelektualiście, człowieku szalenie wrażliwym, zagubionym, a przy tym dojmująco samotnym i to pomimo tego, że znalazło się kilku ludzi, na których pomoc mógł liczyć zawsze.
O czym jest ta książka? Najprościej byłoby powiedzieć, że o upadku piłkarskiej ikony, lecz to nieznośny banał. Odniosłem wrażenie (po lekturze ocenicie sami – na ile trafne), że nad życiem słynnego skrzydłowego unosił się od dawna swego rodzaju fatalizm; że wszystko to, co tworzyło Stanisława Terleckiego, co w przeszłości zbudowało jego wielkość i sprawiało, że czarował tak na boisku, jak i poza nim, w końcu obróciło się przeciwko niemu. Bo ta wrażliwość, i ten subtelny intelekt, ta niezwykła popularność i swoista niebanalność, stały się w pewnym momencie bagażem, pod ciężarem którego ugiął się futbolowy artysta par excellence.
To także opowieść o różnych obliczach piłki nożnej, szczerej męskiej przyjaźni, łatwej tylko z pozoru sztuce znalezienia swojego miejsca w świecie. To w końcu opowieść o lojalności i szacunku nie na pokaz – nie zawsze łatwych, nie zawsze definiowalnych. Pozostaje cieszyć się, że ludzie, których znamy z ŁKS-u, na czele z Pawłem Lewandowskim (ale także Jacek Bogusiak i Łukasz Bielawski) odegrali w niej rolę tych niosących nadzieję.
Piotr Dobrowolski snuje tragiczną historię jednego z najlepszych piłkarzy w Polsce bez efekciarskich fajerwerków, uczciwie, z godną szacunku powściągliwością, a swój komentarz ogranicza do minimum, udzielając głosu przede wszystkim tym, którzy wiedzieli najwięcej i którzy tak fenomen, jak i dramat Stanisława Terleckiego mogli zrozumieć najlepiej.
Czy można go zrozumieć w pełni, to już zupełnie inna sprawa. Koniecznie znajdźcie więc chwilę, aby zbliżyć się do Stanisława Terleckiego, nawet jeśli znacie go jedynie z opowieści starszych kibiców, nawet jeśli nie jesteście kibicami ŁKS-u. Dla tych ostatnich to zresztą lektura obowiązkowa.
Autor: Remek Piotrowski