Piłkarzom ŁKS-u w Katowicach wychodziło niemal wszystko i dlatego nawet spisująca się rewelacyjnie tej wiosny drużyna Rozwoju w starciu z przyszłym pierwszoligowcem okazała się bezradna. Pierwszą bramkę dla gości zdobył Wojciech Łuczak. Drugą – kapitalnym uderzeniem przewrotką Rafał Kujawa.
Do sobotniego ostatniego już w tym sezonie spotkania wyjazdowego ełkaesiacy przystąpili już jako przyszli pierwszoligowcy (przed pierwszym gwizdkiem prezes Rozwoju pogratulował „Rycerzom Wiosny” tego sukcesu) , co za tym idzie nie ciążyła na nich taka presja wyniku, jak w wielu wcześniej rozegranych kolejkach. Starcie z Rozwojem było jednak sporym wyzwaniem. Młoda drużyna z Katowic to przecież druga najlepiej punktująca drużyna wiosny, która w tym roku na własnym boisku nie straciła nawet punktu.
Ełkaesiacy od początku narzucili rywalowi swój styl gry i to pomimo tego, że tym razem szkoleniowcy ŁKS-u pozwolili odpocząć Michałowi Kołbie (zastąpił go Przemysław Kazimierczak), Maksymilianowi Rozwandowiczowi czy Ievgenowi Radionovowi. Akcje gości były składne, bardziej przemyślane, widowiskowe i jak się okazało skuteczne.
Co prawda w 4. minucie po dośrodkowaniu na pole karne Jakuba Kostyrki znakomicie interweniował po strzale głową Wojciecha Łuczaka bramkarz gospodarzy, ale już chwilę później ten ostatni był bezradny – Łuczak kapitalnie przyjął zagraną z środka boiska piłkę, wpadł w szesnastkę Rozwoju, przełożył sobie futbolówkę na lewą nogę, a następnie posłał ja precyzyjnym strzałem w róg bramki (0:1).
Bohater spotkania z Siarką wkrótce mógł podwyższyć prowadzenie, ale jego soczysty strzał z dystansu odbił Bartosz Golik, bez wątpienia najlepszy zawodnik drużyny z Katowic tego dnia. W 16. minucie golkiper Rozwoju popisał się kolejną kapitalną paradą broniąc uderzenie z dziesięciu metrów Kamila Rozmusa. Co na to Rozwój? Miejscowi odpowiedzieli w pierwszej połowie tylko kąśliwym ni to dośrodkowaniem, ni to strzałem z rzutu wolnego z ostrego kąta (niestety chwilę wcześniej kolejną żółtą kartkę, już ósmą w tym sezonie, obejrzał Rozmus), na nasze szczęście futbolówka trafiła w tym przypadku tylko w słupek.
W przerwie trenerzy Wojciech Robaszek i Jacek Janowski dokonali dwóch zmian. W miejsce Łukasza Zagdańskiego na boisku zameldował się Rafał Kujawa, natomiast Jakuba Kostyrkę zastąpił Oskar Koprowski. Ostatni z wymienionych bliski był szczęście już chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy – po jego strzale głową (po wcześniejszym dośrodkowaniu z rzutu rożnego) piłka odbiła się od słupka, a dobitka młodzieżowca okazała się niecelna.
Drugi rezerwowy popisał się z kolei w 55. minucie trafieniem, które kilka godzin później powtórzy w finale Ligi Mistrzów Garteh Bale. Odwrócony do bramki napastnik ŁKS-u przyjął piłkę nogą, a następnie popisał się fantastyczną przewrotką. Futbolówka po tym pięknym uderzeniu odbiła się jeszcze przed Golikiem i wreszcie wpadła do siatki tuż przy prawym słupku bramki (0:2). Gol marzenie ustawił mecz, ełkaesiacy byli tego dnia zespołem dojrzalszym, rozgrywali piłkę swobodniej od gospodarzy i z większa łatwością kreowali groźne sytuacje w polu karnym rywala.
Goli ełkaesiacy mogli zresztą tego dnia zdobyć jeszcze kilka. Zanim Kujawa popisał się futbolowym majstersztykiem w słupek trafił uderzając piłkę głową Lukas Bielak, a zaraz po tym bombę z dystansu Łuczaka dzięki widowiskowej robinsonadzie wybronił Golik. Już po bramce na 2:0 kolejne szanse mieli Wojciech Łuczak (huknął sprzed pola karnego tuż nad poprzeczką), Bartosz Widejko (po jego dośrodkowaniu obrońca Rozwoju odbił futbolówkę na słupek, a w doliczonym czasie gry strzał obrońcy z okolic narożnika wybronił bramkarz) i Kamil Rozmus (w 87. minucie obrońca przedarł się przez szyki obronne miejscowych, ale jego „podcinkę” zatrzymał Golik).
ŁKS zagrał swobodnie, cieszył się grą i dzięki temu tak wiele razy zagroził bramce młodej drużyny z Katowic. Trener Janowski miał rację mówiąc na pomeczowej konferencji, że jego podopieczni na sukces w Katowicach zasłużyli. Łodzianie byli zdecydowanie lepsi, a inkasując komplet punktów przerwali imponująca serię zwycięstw na własnym boisku rywala z Górnego Śląska – co zaś najważniejsze wciąż mają nasi piłkarze szansę wygrać drugą ligę (Warta zremisowała z Garbarnią w Krakowie, a GKS Jastrzębie przegrał w Rybniku z ROW-em). W piątek 1 czerwca świętujemy awans do pierwszej ligi. To będzie wyjątkowy dzień. Tak wyjątkowy jak piękne uderzenie Łuczaka i jak kapitalny gol Kujawy. Albo i nawet bardziej.
33. kolejka II ligi / Rozwój Katowice 0:2 ŁKS Łódź (0:1)
Składy: