W zaległym meczu 17. kolejki PKO BP Ekstraklasy piłkarze ŁKS-u przegrali 0:1 na wyjeździe ze Stalą Mielec. Po przerwie łodzianie trzykrotnie umieszczali piłkę w bramce gospodarzy, ale arbitrzy żadnego z tych trafień nie uznali, więc do Łodzi wracamy bez punktów.
Łódzki Klub Sportowy rozpoczął mecz ze Stalą niemal w tym samym składzie (jedyna zmiana: pauzującego za kartki Kaya Tejana zastąpił Stipe Jurić), który trener Marcin Matysiak desygnował do gry w Szczecinie, gdy nasi piłkarze rywalizowali z Pogonią, bardzo długo w ubiegły piątek dotrzymując kroku faworytowi. W Mielcu przed przerwą nie wychodziło. Co prawda początek wyglądał obiecująco, już po kilkudziesięciu sekundach Mateusz Kochalski obronił strzał Michała Mokrzyckiego, ale w dalszej części pierwszej połowy Stal przejęła inicjatywę i raz po raz zapędzała się w okolice naszej bramki.
Zanim w 27. minucie Ilja Szkurin udokumentował przewagę gospodarzy golem, na co złożyło się kilka błędów ŁKS-u w defensywie i konsekwencja miejscowych, uparcie atakujących swoim prawym skrzydłem (to stąd dośrodkował na pole karne Maciej Domański, a Mateusz Matras trącił futbolówkę w stronę Białorusina), podopieczni trenera Kamila Kieresia jeszcze dwukrotnie trafili do siatki, choć w obu przypadkach sędzia odgwizdywał pozycję spaloną. Innymi słowy, gra toczyła się pod dyktando Stali, Aleksander Bobek dwukrotnie uratował nas przed stratą bramki, a po drugiej stronie boiska działo się niestety niewiele.
Po zmianie stron gra się wyrównała. Stal nadal była groźna (w 55. minucie po składnej wymianie podań bliski szczęścia znów był Ilja Szkurin, lecz tutaj na wysokości zadania stanęli Rahil Mammadov i wprowadzony na murawę Kamil Dankowski; obaj zablokowali strzały napastnika), lecz nie miała tak wyraźnej przewagi jak przed przerwą, co więcej z minuty na minutę coraz bardziej kleiła się gra samym ełkaesiakom. W końcu atakowaliśmy śmielej, składniej i z większą werwą.
Gospodarzom upiekło się zwłaszcza między 57. a 67. minutą, gdy najpierw piłka po strzale Daniego Ramireza ugrzęzła w gąszczą nóg, chwilę po tym, gdy sędzia dopatrzył się przewinienia Rahila Mammadova (reprezentant Azerbejdżanu trafił do siatki po ładnym strzale głową, lecz gol nie został uznany) i w końcu gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego futbolówkę wpakował do bramki Husein Balić (także w tym przypadku sędzia z pomocą VAR-u dopatrzył się przewinienia piłkarza ŁKS-u).
Nieco ponad kwadrans przed końcem gospodarze znów wrócili z dalekiej podroży, bo Mateusz Kochalski z największym trudem obronił kolejny tego dnia strzał Rahila Mammadova po jeszcze jednym, nieźle wykonanym przez łodzian stałym fragmencie gry. W 82. minucie – po dośrodkowaniu Daniego Ramireza z rzutu wolnego – po raz trzeci tego wieczoru piłka wpadła do bramki Stali i po raz trzeci sędzia nie uznał tego trafienia (tym razem arbitrzy dopatrzyli się pozycji spalonej Michała Mokrzyckiego). Dodajmy, że mielczanie kończyli mecz w dziesiątkę po drugiej żółtej i w konsekwencji czerwonej kartce dla Maksymiliana Pignota (za faul na Antonim Młynarczyku).
Piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego przegrali w Mielcu 0:1. W najbliższą niedzielę, w ramach 23. kolejki PKO BP Ekstraklasy, ełkaesiacy zmierzą się na stadionie Króla z Puszczą Niepołomice.
17. kolejka PKO BP Ekstraklasy (mecz zaległy) | Stal Mielec – ŁKS Łódź 1:0 (1:0)
Składy: