Klub

Piotr Pyrdoł: GKS nie przegrał na wyjeździe? Najwyższa pora to zmienić!

16.10.2018

16.10.2018

Piotr Pyrdoł: GKS nie przegrał na wyjeździe? Najwyższa pora to zmienić!

Mam nadzieję, że w parze z kolejnymi minutami w pierwszej lidze pojawią się też bramki i asysty. Zawsze miło jest mieć taki „namacalny” wkład w wyniki własnej drużyny – podkreśla Piotr Pyrdoł, pomocnik Łódzkiego Klubu Sportowego.

10 meczów na 13 możliwych, z czego 7 od pierwszej minuty. Jesteś zadowolony ze swojego dotychczasowego bilansu w pierwszej lidze?

Chyba każdy zawodnik chce grać w każdym meczu w pierwszym składzie i tak też jest ze mną. Na każdym treningu i na każdym meczu staram się pokazywać trenerom, że warto na mnie stawiać. Każdym kolejnym występem czy jednostką treningową chcę po prostu budować zaufanie do mnie ze strony sztabu szkoleniowego.

Do pełni szczęścia brakuje chyba premierowego gola na zapleczu ekstraklasy?

Wiadomo. Chociaż jedną bramką w sezonie na pewno bym się nie zadowolił. Chciałbym strzelić jak najwięcej bramek i zanotować jak najwięcej asyst, bo zawsze miło jest po sezonie spojrzeć w dobre statystyki. Ale podchodzę do tego wszystkiego ze spokojem i chłodną głową. Najważniejsza jest gra. Myślę, że jeśli ona będzie na dobrym poziomie, to gole i również się pojawią.

Czym jak dotąd zaskoczyła Cię najbardziej pierwsza liga?

Nie ma jednego aspektu, który jakoś bardzo by mnie zaskoczył. Bez wątpienia rzuca się natomiast w oczy, że jest to liga bardzo nieprzewidywalna. Patrzenie na tabelę w trakcie sezonu jest bezcelowe, bo w tych rozgrywkach każdy może wygrać z każdym przez co kolejność na poszczególnych pozycjach z tygodnia na tydzień zmienia się niemal jak w kalejdoskopie.

W zeszłym tygodniu każdy z zawodników ponownie przeszedł badania wydolnościowe – był element niepewności o wynik końcowy?

Nie. To bardzo fajna sprawa, że klub organizuje systematycznie takie badania. Dzięki temu możemy porównać, czy wykonywana praca idzie we właściwym kierunku. Uważam, że jest to kolejny krok do pełnego profesjonalizmu w Łódzkim Klubie Sportowym.

Najbliższego rywala, ekipę GKS-u Jastrzębie, znacie stosunkowo dobrze, żeby nie powiedzieć, że najlepiej ze wszystkich ligowych rywali. Patrząc na to, jak wyglądały Wasze potyczki jeszcze w drugiej lidze, jakiego meczu spodziewasz się w sobotnie popołudnie przy Alei Unii?

Spodziewam się bardzo trudnego spotkania. Myślę, że przeciwnik wybiegnie na murawę z takim samym nastawieniem jak my – żeby zagrać o zwycięstwo. Nie ma innej rady, musimy podejść do tego meczu z maksymalną determinacją i mobilizacją. Jest fajna okazja zrewanżować się rywalom za poprzedni sezon i szkoda byłoby jej nie wykorzystać. Zwłaszcza że wygrana pozwoli nam podtrzymać naszą niezłą passę i umocni nas w czołówce. Wiem, że Jastrzębie jeszcze nie przegrało na wyjeździe w tym sezonie, więc najwyższa pora przerwać tę ich serię.

Pochodzisz z bodaj najbardziej piłkarskiego rodu w Łodzi. Czy po awansie do pierwszej ligi omawianie Twoich meczów z dziadkiem i tatą cały czas wygląda podobnie, jak kiedyś w drugiej i trzeciej lidze? Czy coś zmieniło?

Największy wpływ na mój piłkarski rozwój ma trener i to jego uwag słucham najbardziej. Tata, dziadek i mama na pewno są za to moim największym wsparciem i czasami dadzą jakąś podpowiedź, bo w miarę możliwości oglądają wszystkie moje mecze. Myślę, że cały czas odbywa się to na podobnym poziomie, co w poprzednich latach. Na pewno jeśli dany mecz był gdzieś transmitowany, to później takie spotkanie staram się obejrzeć jeszcze na spokoju z tatą lub dziadkiem.

W drugiej linii ŁKS-u pojawił się niedawno Łukasz Piątek. Czego, jako jeszcze nastolatek, możesz się nauczyć od tak doświadczonego zawodnika jak on?

Łukasz rzeczywiście ma ogromne doświadczenie, co zresztą świetnie potwierdza jego bilans występów w ekstraklasie. Ma też duże umiejętności, co pokazuje codziennie na treningach. Od takiego zawodnika zawsze można zatem coś „wyciągnąć”. Szczególnie że Łukasz chętnie dzieli się z nami tymi swoimi przeróżnymi piłkarskimi kompetencjami. Dotyczy to między innymi zachowań w określonych boiskowych sytuacjach i ewentualnego ich przewidywania. Łukasz już wielokrotnie znalazł się w różnych meczowych sytuacjach i wie, jak się w nich odnaleźć.

Janek Sobociński już chyba na dobre zadomowił się w kadrze narodowej do lat 20. Czy po swoich ostatnich coraz lepszych występach liczysz, że również niebawem dostaniesz szansę od selekcjonera Jacka Magiery?

Przede wszystkim cieszę się bardzo, że Janek dostał szansę i pokazuje się z dobrej strony w meczach reprezentacji do lat 20. Znam się z Jankiem od siódmego roku życia i cieszy mnie każdy jego sukces. Początkowo graliśmy jeszcze przeciwko sobie – on grał już w ŁKS-ie, a ja wtedy byłem zawodnikiem SMS-u Łódź – a teraz jesteśmy kolegami z jednej drużyny. Czy zostaniemy też kolegami z jednej reprezentacji? Podchodzę bardzo spokojnie do tego tematu i wierzę, że jeśli pracuje się sumiennie w klubie i podpiera się to dobrą grą w lidze, to prędzej czy później przyjdzie za to nagroda.

Na początku tygodnia odwiedziłeś 11. Europejskie Forum Gospodarcze, na którym ŁKS miał swoje stoisko. Jakie były Twoje wrażenia z wizyty na tym wydarzeniu?

Pierwszy raz widziałem z bliska podobne przedsięwzięcie. Dopiero w takim miejscu człowiek zdaje sobie sprawę, ile kreatywnych biznesów rozwija się w jego rodzinnym mieście i w całym regionie. Widziałem, że po korytarzach i między salami cały czas przewijało się sporo ludzi, więc widocznie jest zapotrzebowanie na tego typu inicjatywy. Mam nadzieję, że ŁKS również skorzysta na obecności w tak prestiżowym gronie.