Aktualności

Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. Gol w ostatniej minucie!

12
08 / 09 / 2017

Kiedy pięć minut przed końcem spotkania Patryk Kubicki doprowadził w Pruszkowie do wyrównania, zapewne wielu obserwatorom piątkowego widowiska wydawało się, że z kolejnego wyjazdu ełkaesiacy przywiozą do Łodzi tylko jeden punkt. Nic bardziej mylnego…

Narzekaliśmy ostatnio, że ełkaesiacy nie strzelają bramek z akcji i nie trafiają w pierwszej połowie spotkania. W Pruszkowie „Rycerze Wiosny” zaskoczyli, bo już w 10. minucie po świetnym dośrodkowaniu na pole karne z lewej strony boiska w wykonaniu Bartosza Widejki, piłkę głową skierował do bramki gospodarzy niezawodny Ievgen Radionov (0:1).

ŁKS, który rozpoczął piątkowy mecz znów z Przemysławem Kocotem i Tomaszem Margolem w środku pola oraz Krystianem Pieczarą i ukraińskim snajperem w przedniej formacji, zaliczył więc znakomity start. A mogło być jeszcze lepiej, bo w 26. minucie kolejną centrę Bartosza Widejki na gola o mały włos nie zamienił Pieczara. W tym przypadku zabrakło nieco szybszej reakcji, bo wślizg na piłkę w wykonaniu byłego napastnika Polonii Warszawa okazał się minimalnie spóźniony.

Oczywiście podrażnieni gospodarze nie zamierzali rezygnować i zdołali w pierwszej połowie przeprowadzić kilka składnych akcji. Każda z nich kończyła się jednak albo bardzo niecelnym strzałem z dystansu, albo pewnie interweniował jak zwykle świetnie ustawiający się w bramce ŁKS-u Michał Kołba. Ostatnie słowo w tej części spotkania mogło należeć do gości, ale po rzucie rożnym niecelnie główkował Kamil Juraszek, a szkoda, zdaniem obserwatorów zawodów była to bowiem znakomita okazja do podwyższenia prowadzenia.

Po przerwie inicjatywę próbowali przejąć miejscowi, ale po kilkunastu minutach łodzianie opanowali sytuację. Prawda, dwoił się i troił Kamil Włodyka, były ełkaesiak Marcin Smoliński starał się oszukać łódzką defensywę prostopadłymi podaniami kierowanymi do napastnika, a i groźne były akcje Włodarczyka oraz Stryjewskiego. Na dwa kwadranse przed zakończeniem spotkania na boisku zameldował się Patryk Kubicki (kiedyś też grał w ŁKS-ie), ale i jego próby długo nie przynosiły efektu, bo goście nadal mądrze prowadzili grę, a gdyby Olczak nie wybronił kąśliwego uderzenia Piotra Pyrdoła, zapewniliby sobie zwycięstwo kilka minut przed końcem.

To, co najlepsze w tym meczu miało jednak dopiero nadejść, choć zaczęło się fatalnie. W 85. minucie dobrze broniący się ełkaesiacy popełnili pierwszy dzisiaj tak poważny błąd. Najpierw nasi piłkarze nie zdołali zatrzymać Włodyki, a następnie nie upilnowali Kubickiego, który wykorzystał podanie od partnera i szczęśliwie (bo piłka odbiła się jeszcze od jednego z zawodników) skierował futbolówkę do bramki obok bezradnego Michała Kołby (1:1).

„A zatem kolejny remis” – pomyślał zapewne niejeden kibiców ŁKS-u, okazało się jednak, że to do gości należało w Pruszkowie ostatnie słowo. Zanim ono padło chaotycznie atakujący „świątynię” Kołby gospodarze mieli swoją szansę, na szczęście dla nas Kubicki strzelił z dogodnej pozycji prosto w łódzkiego bramkarza. Chwilę po tym akcja przeniosła się na drugą stronę boiska i wprowadzony kilkadziesiąt sekund wcześniej Łukasz Zagdański został sfaulowany. I to właśnie wtedy, w ostatniej minucie meczu, huknął jak z armaty Maksymilian Rozwandowicz, a futbolówka po tym kapitalnym uderzeniu z dwudziestu pięciu metrów zatrzepotała w siatce bramki Znicza (2:1). A zatem ŁKS!

Jeszcze w doliczonym czasie gry zagotowało się w szesnastce łodzian, ale groźną sytuację wyjaśnił odważną interwencją Kołba i to ełkaesiacy po końcowym gwizdku arbitra cieszyli się z kompletu punktów.

Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo stało się więc faktem i trzeba przyznać, że nie jest ono dziełem przypadku, bo ŁKS miał, jak to się zwykło mówić, więcej z gry, był też zespołem lepiej operującym piłką, a przy tym konkretniejszym pod bramką rywala.

Nic, tylko się cieszyć!

8. kolejka II ligi Znicz Pruszków 1:2 ŁKS Łódź (0:1)

  • Bramki: 0:1 Radionov 10, 1:1 Kubicki 85, 1:2 Rozwandowicz 90.
  • Żółte kartki: Podliński – Radionov, Pieczara, Kocot.
  • Sędziował: Karski.

Skład:

  • Znicz: Olczak – Tarnowski, Budek, Klepczarek, Włodarczyk, Stryjewski (73 Podliński), Dybiec, Smoliński, Czarnowski, Włodyka, Sobków (59 Kubicki)
  • ŁKS: Kołba – Pyciak, Juraszek, Rozwandowicz, Widejko, Kostyrka, Kocot, Margol (86 Gamrot), Pyrdoł (90 Guzik), Pieczara (68 Bryła), Radionow (89 Zagdański).

[FM_form id=”3″]

POWRÓT

2 komentarze do “Pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. Gol w ostatniej minucie!”

  1. Jak w każdym meczu nasza defensywa musi popełnić głupi błąd, na szczęście tym razem skończyło się dobrze i wygraliśmy 2:1 brawo, oby tak dalej ☺

  2. Każda gra zespołowa to gra błędów kto ich mniej popełni ten się cieszy ze zwycięstwa(nie da się wszystkiego strzelić oraz wszystkiego obronić)ważne ze piłkarze zaczynają strzelać bramki min 2 i czekamy na 3+,brawo ŁKS szczególnie za walkę do końca(do póki piłka w grze!!!!!!……)ale porażka też kiedyś nas dotknie ale to nie będzie koniec świata

    Generalnie jest postęp w grze teraz trudny mecz z Bełchatowem,do boju biało-czerwono-biali

Możliwość komentowania została wyłączona.



Sponsorzy główni

Sponsorzy

Partner strategiczny

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partner techniczny

Partner medyczny