Klub

Michał Kołba: Przebyliśmy niesamowicie długą drogę

21.05.2018

21.05.2018

Michał Kołba: Przebyliśmy niesamowicie długą drogę


Jewhen Radionov

Jak smakuje awans wywalczony po takim meczu, w takich okolicznościach?

Jewhen Radionov: Nawet nie wiem co powiedzieć. Jesteśmy po prostu szczęśliwi. Chciałem zaznaczyć, że bardzo dużo pracowaliśmy na ten sukces. Było różnie, ale teraz jest nasz czas! I nasz wielki dzień.

Można powiedzieć, że mamy po prostu szczęśliwe zakończenie, jak w bajce.

J.R.: Bardzo, bardzo trudne, ale jednak szczęśliwe zakończenie!

Mecz z Siarką, pomimo straty dwóch bramek, był dobrym spotkaniem w waszym wykonaniu?

J.R.: Chcę powiedzieć, że wiara nas nie opuszczała. Nawet kiedy nie wszystko szło po naszej myśli to nie załamywaliśmy się. Nawet nie zwracaliśmy dzisiaj uwagi na te stracone bramki. Dążyliśmy do swojego celu, wiedzieliśmy, że sukces jest bardzo blisko i musieliśmy dać z siebie sto procent, żeby to osiągnąć. Nie tylko w tym meczu, ale w całym sezonie!

Cel osiągnięty, czy teraz przyszedł czas na świętowanie sukcesu?

J.R.: Nie wiem co teraz będzie (śmiech). Jeszcze parę kolejek przed nami. Musimy też przemyśleć to wszystko, żeby wyciągnąć jak najwięcej przydatnych wniosków. Ale na pewno trochę też będziemy świętować, bo ostatnio żyliśmy i graliśmy pod dużą presją.

Czy nie zabraknie wam motywacji do gry w dwóch pozostałych do końca rundy meczach?

J.R.: Nawet o tym nie myśleliśmy w ten sposób. Może będzie ciężko się teraz skupić przez najbliższe dni, ale mamy też czas, żeby się do tych dwóch ostatnich meczów przygotować. Do Katowic nie jedziemy na wycieczkę, tylko udowodnić, że zasłużyliśmy na awans do I ligi!

Gdybyśmy mieli wybiec myślami w przyszłość – czy twoim zdaniem ekipa, która ograła Siarkę Tarnobrzeg poradzi sobie w I lidze? Jak myślisz – na co będzie was stać? Środek tabeli? Walka o utrzymanie?

J.R.: Trudno mi powiedzieć. Od tego są działacze i trenerzy, którzy na pewno ocenią poszczególnych piłkarzy po tym sezonie i stworzą wizję zespołu na I ligę. Z kolei nasze zadanie było jasne – wywalczyć awans. No i zrobiliśmy to! Ja jestem spokojny o ŁKS na zapleczu ekstraklasy. Nasi działacze to mądrzy ludzie, zaufajmy im.

No i popuśćmy wodze fantazji… Za pięć lat mistrz Polski dla ŁKS-u i gra w Lidze Mistrzów?

J.R.: Na razie to jakiś kosmos (śmiech)! Nie będę aż tak daleko wybiegał w przyszłość. Na razie cieszmy się!


Michał Kołba

Po pięciu długich latach wracacie na zaplecze Ekstraklasy. Co teraz czujesz?

Michał Kołba: Ta historia naszego powrotu naprawdę była zagmatwana, ale kończy się olbrzymim sukcesem. Trzeba to głośno powiedzieć. Pewnie dziennikarze, podobnie jak kibice, wieszali w tej rundzie psy na nas, na trenerze Robaszku, na dyrektorze Przytule, na prezesie Salskim, że nikt nie reaguje na nasze potknięcia. A tak naprawdę chwała tym wszystkim ludziom, że kończymy ten sezon w takim zestawieniu. To pokazuje, że zaufaniem zostały obdarzone odpowiednie osoby.

Awans z III ligi do II był trudniejszy, niż z II na zaplecze Ekstraklasy? Byłeś w ŁKS-ie przez cały czas, więc możesz to ocenić z perspektywy boiska.

M.K.: Tak, III liga była najtrudniejsza, dlatego, że tam trzeba wszystko wygrywać, żeby liczyć się w walce o awans. Ale nie można też powiedzieć, że rozgrywki II ligi były łatwe. To bardzo wyrównana liga. Jest tu przecież kilka silnych zespołów, które biły się o awans, ale go nie wywalczyły. A my go mamy!

Byłeś też w drużynie, która rozegrała ostatni mecz w I lidze w 2013 roku, a następnie wycofała się z rozgrywek. Pamiętasz co wtedy myślałeś?

M.K.: Wtedy ciężko było zebrać myśli. Nie wiadomo było kto będzie zarządzał tym „nowym” ŁKS-em, kto przejmie tradycje i historię klubu, czy zrobi to odpowiedzialnie. Od tamtego momentu przebyliśmy niesamowicie długą drogę. Co wtedy myślałem? Pewnie przeżywałem załamanie, bo miałem wrażenie, że kończy się jakaś długa i piękna historia klubu.

Dzisiaj mamy wreszcie koniec tej epopei. I to szczęśliwy koniec.

M.K.: Jak teraz na to patrzę, to wszystko wyszło nam na dobre. Organizacyjnie jesteśmy bardzo silni. Kiedy myślę o tym jacy ludzie teraz pracuję w ŁKS-ie, to mam wrażenie, że mało klubów w Polsce ma takich fachowców. Nie ma co się oszukiwać – w ekstraklasie nie ma ludzi tak zaangażowanych i oddanych sprawie, jak my mamy w ŁKS-ie. I tyle!

Przeszedłeś z tym „nowym” ŁKS-em długą drogę, jesteś praktycznie od samego początku. To cenne doświadczenie życiowe?

M.K.: Tak. Jestem bardzo szczęśliwy. Powoli to do mnie dopiero dociera. Myślę, że jak jutro wstanę rano z łóżka to spojrzę w lustro i powiem: jestem z siebie dumny!


Przemysław Kocot

Zapytam wprost – ciężko było ograć Siarkę Tarnobrzeg?

Przemysław Kocot: Ciężko, chociaż mecz się dobrze dla nas ułożył. Od 3. minuty mieliśmy komfortową sytuację. Potem niestety brak koncentracji, dwa błędy, które z zimną krwią wykorzystali rywale. Nie przeszkodziło nam to jednak w odniesieniu zwycięstwa, szybko staraliśmy się odpowiadać na trafienia Siarki. Po wyrównaniu na 2:2 zaczęliśmy znowu kontrolować mecz i czwarta bramka była „kropką nad i”.

Cieszycie się nie tylko z wygranej z Siarką, ale przede wszystkim z powrotu na zaplecze Ekstraklasy.

P.K.: Cieszymy się bardzo! Wracamy do pierwszej ligi, tam gdzie nasze miejsce!

Gdyby popatrzeć w przeszłość – były w tym sezonie momenty, kiedy wątpiliście w awans?

P.K.: Wiadomo, jak to w piłce nożnej. Były dobre chwile, potem przyszły gorsze mecze, ale na sam koniec jesteśmy szczęśliwi. Nie poddaliśmy się ani na chwilę, bo przecież walczyliśmy o awans, którego tak bardzo wszyscy chcieliśmy. Teraz się cieszymy też dlatego, że dzisiaj zagraliśmy piłkarsko jeden z lepszych meczów w tej rundzie.