– Nie sposób nie dostrzec, że elementy, które są ćwiczone w trakcie zajęć pojawiają się w meczach. Po prostu widać to, jak zespoły Akademii ŁKS chcą grać w piłkę nożną – mówi Maja Osińska, sympatyzująca z ŁKS-em trenerka młodzieżowych zespołów w Górniku Łęczna, która niedawno odbyła staż w naszej Akademii.
– Maja Osińska występuje w Górniku Łęczna, jest trenerem Akademii tego klubu, a prywatnie kibicuje…
– Od małego ŁKS-owi.
– Dlaczego akurat jemu?
– Pochodzę z województwa łódzkiego. Kibicuję ŁKS-owi od piętnastu lat. Nie wiem, co mnie do tego skłoniło. Może to, że zawsze był to klub Łodzi. Poza tym większość moich znajomych wybierała Widzew, więc niewykluczone, że trochę z przekory bliżej mi było właśnie do ŁKS-u.
– I jak się ta sympatia do ŁKS-u objawiała w twoim przypadku?
– Trzymałam kciuki za ŁKS od dawna, ale zaczęłam bardziej żyć tematem pięć lat temu, czyli odkąd mieszkam w Łodzi. Wcześniej była to sympatia na odległość, a wiadomości o klubie czerpałam od chrzestnego, dziadka lub po prostu z gazet. Zaangażowałam się nieco bardziej w ŁKS w chwili, gdy klub rozpoczynał odbudowę od czwartej ligi i nie ukrywam, że poruszyło mnie to, że drużyna rok po roku pięła się w hierarchii ligowego futbolu. Cieszę się, że klub tak szybko się rozwija.
– Jaką piłkarką jest Maja Osińska? I jaką chce być trenerką?
– Jaką jestem piłkarską? Można powiedzieć, że już prawie emerytowaną [śmiech – przyp. red.]. Nie zamierzam kontynuować swojej przygody z piłką jako zawodniczka. Zamierzam w stu procentach poświęcić się pracy w roli szkoleniowca. Widzę w Polsce duże deficyty w grze w piłkę nożną zarówno wśród chłopców, jak i dziewcząt, dlatego chcę pomóc to zmieniać.
– Kończysz właśnie staż w Akademii ŁKS. Jak wyglądał ubiegły tydzień?
– Widzę jak Akademia się rozwija. Poziom treningów i tego, co sobą reprezentuje sztab szkoleniowy są bliskie mojemu sercu. Jako zawodniczka i tak samo jako trenerka preferowałam grę ofensywną. Do tego w Akademii ŁKS zajęcia organizowane są w ten sposób, żeby wszystko przypominało to, jak trenuje pierwsza drużyna. W podobny sposób pracuję z drużynami, które sama prowadzę.
– Nie wdając się w szczegóły, Akademia ŁKS stawia akcent m.in. na wyszkolenie techniczne i kreatywność zawodników. To podejście jest ci bliskie?
– Tak, bo granie w piłkę jest tutaj najważniejsze. W Polsce często za bardzo skupiamy się na przygotowaniu motorycznym, czasami też za bardzo polegamy na najprostszych środkach. A przecież kiedy mamy piłkę przy nodze, przeciwnik musi za nią biegać. Nie ma lepszego sposobu obrony. Szukajmy więc niekonwencjonalnych rozwiązań i nie bójmy się atakować. To się opłaca, poza tym taki futbol kibice lubią oglądać najbardziej.
– Jakie wnioski nasunął ci ten tygodniowy staż w Akademii ŁKS?
– Obserwowałam treningi. Oglądałam mecze kontrolne. Gołym okiem widać, że elementy, które są ćwiczone w trakcie zajęć pojawiają się w meczach. Widać to, jak zespoły Akademii ŁKS chcą grać. Do tego wiele można się nauczyć od świetnie przygotowanych szkoleniowców pracujących w Akademii, więc na pewno niejedną rzecz, którą podpatrzyłam w trakcie tego tygodniowego stażu wykorzystam w pracy ze swoimi drużynami.