Piłkarze ŁKS-u zrobili w niedzielny wieczór naprawdę dużo, żeby świętować awans do elity, ale tego dnia zabrakło nam szczęścia i rywal okazał się lepszy. W następnym sezonie w PKO Ekstraklasie zagra Górnik Łęczna, który w finale barażów wygrał w Łodzi 1:0.
Trener Marcin Pogorzała nie mógł w niedzielę skorzystać z usług zmagających się z problemami zdrowotnymi Arkadiusza Malarza i Kamila Dankowskiego. Bramki łodzian w finale barażów strzegł więc Dawid Arndt, natomiast zadanie zabezpieczenia prawej strony defensywy szkoleniowiec powierzył Maciejowi Wolskiemu.
ŁKS szybko przejął inicjatywę, ale w pierwszym kwadransie przewaga gospodarzy wyraziła się przede wszystkim w posiadaniu piłki oraz jednym bardzo niecelnym strzale z dystansu Antonio Domingueza. Skoncentrowani na defensywie gości cierpliwie czekali na swoją szansę, a gdy ta się nadarzyła, natychmiast objęli prowadzenie. W 11. minucie Serhii Krykun wykorzystał dośrodkowanie Michała Maka, wyprzedził łódzkiego obrońcę i przyjezdni dopięli swego.
Ełkaesiacy ruszyli do dorabiania strat i w 18. minucie „zagotowało” się w okolicach „świątyni” Macieja Gostomskiego. Do szczęścia zabrakło niewiele, bo po szybkiej wymianie podań w okolicach szesnastki przyjezdnych, obrońca Górnika w ostatniej chwili zablokował strzał Ricardinho. Do końca tej części gry łodzianie rozgrywali piłkę na połowie rywala, ale bardzo twardo grającą i przy tym czujną defensywę gości „ukłuć” nie zdołali.
Tuż przed upływem drugiego kwadransa Antonio Dominguez prostopadłym podaniem uruchomił wychodzącego na czystą pozycję Macieja Wolskiego (Maciej Gostomski uprzedził naszego zawodnika, ten zresztą znajdował się prawdopodobnie na pozycji spalonej), a jeszcze bliższy szczęścia był w 37. minucie Pirulo. Hiszpan nie trafił w światło bramki po kolejnym składnym rozegraniu piłki i akcji Adama Marciniaka z Maciejem Wolskiego.
Po drugiej stronie boiska działo się niewiele, chociaż w doliczonym do pierwszej połowy czasie gry przyjezdni egzekwowali kilka rzutów rożnych oraz wolnych i właśnie po jednym z nich Paweł Baranowski trafił futbolówką w poprzeczkę. Ełkaesiakom pozostała druga połowa i już na jej początku byliśmy blisko szczęścia – Adrian Klimczak długim podaniem wypuścił w bój Michała Trąbkę, ten zagrał wzdłuż linii bramkowej i gdyby nie ofiarna interwencja obrońcy, Ricardinho doprowadziłby do wyrównania, bo Maciej Gostomski leżał już na murawie.
Akcje łodzian nabierały rozpędu. W 58. minucie prosto w dobrze ustawionego Macieja Gostomskiego po solowej akcji uderzył Antonio Dominguez. Chwilę po tym na boisku pojawił się Piotr Janczukowicz i to on jako kolejny piłkarz ŁKS-u sprawdził formę bramkarza Górnika. Młodzieżowiec zabrał się z piłką, popędził w kierunku bramki, ba, zdołał nawet wymanewrować defensora Górnika, ale kropnął wprost w nogi golkipera.
Przyjezdni w tej fazie spotkania, tak zresztą jak i przed przerwą, zagrożenie pod bramką Dawida Arndta stwarzali przede wszystkim po stałych fragmentach gry. W 64. minucie, po jednym z nich, łódzki bramkarz tylko dzięki refleksowi zatrzymał piłkę po strzale z kilku metrów Przemysława Banaszaka (później golkiper wygra jeszcze jeden pojedynek z napastnikiem), ale trzeba przyznać, że zagotowało się w naszej szesnastce wtedy kilkukrotnie.
Tak naprawdę, wyjąwszy z tego oczywiście skuteczność, trudno cokolwiek zarzucić podopiecznym trenera Marcina Pogorzały. Łodzianie robili wszystko, co w ich mocy, żeby doprowadzić do wyrównania, pod bramką Macieja Gostomskiego zabrakło im jednak zimnej krwi – jak w 75. minucie Ricardinho w zamieszaniu podbramkowym; lub szczęścia, chwilę po tym, gdy piłka trafiła w poprzeczkę. W końcówce spotkania goście umiejętnie wybijali łodzian z uderzenia, więc to oni po końcowym gwizdku wznieśli ręce w geście triumfu.
W przyszłym sezonie piłkarze ŁKS-u będą występować na zapleczu piłkarskiej elity. Ełkaesiacy zrobili w ostatnim czasie bardzo wiele, żeby niedzielny wieczór sprawił kibicom dużo radości, ale tym razem lepszy okazał się rywal i to jemu należą się gratulacje z okazji awansu do PKO BP Ekstraklasy.
Finał barażów / ŁKS Łódź – Górnik Łęczna 0:1 (0:1)
Składy: