100 lat temu i też w Paryżu, gdzie w piątek rozpoczną się XXXIII Letnie Igrzyska Olimpijskie, Wawrzyniec Cyl został pierwszym w historii olimpijczykiem z ŁKS-u. Wśród sportowców spod znaku przeplatanki na letnich i zimowych IO znaleźli się m.in. Władysław Król (tu akurat jako hokeista) oraz pięciu piłkarzy. Ełkaesiacy zdobyli siedem medali.
Na nieistniejącym już dziś Stade Bergeyre, zbudowanym w 19. dzielnicy Paryża, 26 maja 1924 roku reprezentacja Polski w piłce nożnej zmierzyła się z Węgrami. To był pierwszy mecz biało-czerwonych na dużym turnieju i chociaż trudno zaliczyć go do udanych, jest to wydarzenie ważne – także dla łódzkiego sportu.
Wawrzyniec Cyl był wychowankiem Łódzkiego Klubu Sportowego. Z Łodzią związał całe swoje życie. A z ŁKS-em związał sportową karierę. Popularny „Wosiek” świetnie kierował grą zespołu najpierw jako pomocnik, następnie jako obrońca, do tego imponował ofiarnością. Zdaniem Józefa Kałuży, legendy Cracovii, ełkaesiak swoje „niedociągnięcia techniczne nadrabiał kolosalną pracowitością i twardością w grze”.
Gdybyś mógł zobaczyć na żywo jeden olimpijski moment…
W reprezentacji Polski zadebiutował we wrześniu 1923 roku w przegranym 3:5 w Helsinkach meczu z Finlandią, zapisując się w historii jako pierwszy sportowiec z Łodzi w biało-czerwonych barwach. Kilka miesięcy później, na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu, został też pierwszym olimpijczykiem z ŁKS-u. W przegranym 0:5 meczu z Węgrami stworzył duet obrońców ze Stefanem Frycem z Cracovii, zastępując na tej pozycji niedysponowanego ze względu na problemy zdrowotne innego zawodnika „Pasów”, Ludwika Gintla.
Na łódzkim Polesiu jest dziś ulica jego imienia, zresztą w tej części Łodzi znajdziemy również ulicę Antoniego Gałeckiego, innej przedwojennej legendy piłkarskiego ŁKS-u. I on, podobnie jak Wawrzyniec Cyl, zarabiał na życie jako biuralista, bo w tym czasie piłkarze byli zdeklarowanymi amatorami, więc swoje sportowe pasje musieli godzić z ciężką pracą w urzędzie lub fabryce. Antoni Gałecki świetnie spisywał się i przy biurku, i na zielonej murawie. W 1936 roku zajął z reprezentacją czwarte miejsce na XI Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie (to te w cieniu swastyki, na których popis - nie tylko zresztą sportowy - dała ełkaesianka Maria Kwaśniewska), a dwa lata później wziął udział w historycznym, bo premierowym występie Polaków w mistrzostwach świata.
Na pierwszy piłkarski medal olimpijski ełkaesiaka musieliśmy poczekać do IO w Montrealu w 1976 roku. Oczekiwania były ogromne. Po złocie zdobytym przez piłkarzy w 1972 roku w Monachium i znakomitym występie na mundialu, biało-czerwoni w składzie z bramkarzem ŁKS-u Janem Tomaszewskim byli jednym z faworytów do kolejnego olimpijskiego złota.
Polacy najpierw zremisowali bezbramkowo z Kubą 0:0, pokonali 3:2 Iran i 5:0 Koreę Północną 5:0, a w półfinale odprawili z kwitkiem Brazylię (2:0), więc w kraju wszyscy zdążyli już zawiesić złote krążki na szyjach zawodników drużyny Kazimierza Górskiego. Niestety, tym razem w finale lepsza okazała się Niemiecka Republika Demokratyczna, Jan Tomaszewski na początku meczu nie zdołał zatrzymać piłki po strzałach Hartmuta Schade oraz Martina Hoffmanna i już w 20. minucie między słupkami bramki zastąpił go Piotr Mowlik (ojciec Marusza Mowlika, byłego obrońcy ŁKS-u). Biało-czerwoni skończyli zmagania ze srebrnym medalem.
Ostatnim medalistą ważnej imprezy piłkarskiej z ŁKS-u jest natomiast Tomasz Wieszczycki, wychowanek łódzkiego klubu, a przy okazji członek drużyny trenera Janusza Wójcika, która w 1992 roku w turnieju piłki nożnej IO w Barcelonie również sięgnęła po srebrny medal. Dodajmy na koniec tego rozdziału, że na IO w Rzymie (1960) wystąpił też Henryk Szczepański, jeden z „Rycerzy Wiosny”, zdobywca Pucharu Polski i mistrz Polski z ŁKS-em.
Kwaśniewska, Wieczorek, Partyka
A to co najlepsze w kontekście występów ełkaesiaków na IO zaczęło się od Marii Kwaśniewskiej. Wszechstronnie utalentowana sportsmenka należała do czołowych zawodniczek drużyn hazeny i koszykówki, sięgnęła z ŁKS-em po złote medale mistrzostw Polski, reprezentowała nasz klub jako siatkarka i pływaczka, a co najważniejsze została pierwszą medalistką olimpijską z Łódzkiego Klubu Sportowego.
Zdobyła brązowy medal w rzucie oszczepem na Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w 1936 roku. Pierwsze dwa miejsca zajęły Niemki – Tilly Fleischer (45,18 m) i Luise Krüger (43,29 m), Polka cisnęła oszczepem na odległość 41,80 m (jej ówczesny rekord życiowy: 44,03 m), dzięki czemu zakończyła zawody na najniższym stopniu podium.
Olimpijski sukces ełkaesianki obiegł lotem błyskawicy całą Łódź i oczywiście najgłośniej był fetowany na stadionie ŁKS-u, gdzie za zawodniczkę kciuki trzymali wszyscy.
Do legendy, o czym wielokrotnie wspominaliśmy, przeszedł też incydent, do którego doszło po zakończeniu konkursu. Maria Kwaśniewska zakpiła sobie z samego Adolfa Hitlera – po raz pierwszy, gdy führer ponoć składał jej dwuznaczne propozycje i gratulował medalu „małej Polce”, a ełkaesianka odburknęła, że „nie czuje się mniejsza od wodza III Rzeszy”; po raz drugi – gdy podczas ceremonii medalowej nie uniosła dłoni w hitlerowskim pozdrowieniu. Wykonane po ceremonii medalowej zdjęcie z Hitlerem przydało się kilka lat później. W trakcie drugiej wojny światowej właśnie dzięki fotografii z führerem Maria Kwaśniewska zdołała pomóc m.in. więźniom obozu przejściowego w Pruszkowie.
Aż dwa olimpijskie medale zdobył związany z naszym klubem Artur Partyka. Urodził się w Stalowej Woli, ale dzieciństwo spędził w Łodzi i tutaj również rozpoczęła się jego wielka przygoda ze sportem. Najbardziej utytułowany ełkaesiak w historii został zawodnikiem naszego klubu w 1984 roku i spędził w nim aż piętnaście lat. W młodości marzył o karierze bramkarza ŁKS-u, ale przypadek sprawił, że zainteresował się skokiem wzwyż i właśnie tej dyscyplinie sportu poświęcił się bez reszty.
Opłaciło się. Skok wzwyż stał się jego pasją, a on sam stał się perfekcjonistą. Imponował techniką, a do tego szybko zrozumiał, że na sukces składa się wiele elementów. Artur Partyka nie tylko więc ciężko trenował, ale dbał o dietę, a i umiejętne korzystał z technologii. Wszystko to w połączeniu z talentem przyniosło imponujące efekty, których ukoronowaniem, poza medalami mistrzostw Europy i świata, były dwa krążki (brązowy i srebrny) zdobyte na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie (1992) i Atlancie (1996), zresztą i do złota zabrakło niewiele, ale najpierw lepszy od Polaka okazał się jego odwieczny rywal, Kubańczyk Javier Sotomayor, a w Atlancie minimalnie lepszy okazał się Amerykanin Charles Austin.
Nie tylko Maria Kwaśniewska i Artur Partyka cieszyli się jako lekkoatleci ŁKS-u z medalu olimpijskiego, bo takim sukcesem blisko ćwierć wieku po pierwszej z wymienionych i trzy dekady przed słynnym skoczkiem wzwyż, mogła pochwalić się również Teresa Wieczorek. Nieco zapomniana dziś sportsmenka (a przecież należy do najbardziej utytułowanych polskich lekkoatletek w historii) rozpoczęła treningi w Łódzkim Klubie Sportowym w 1954 roku i ponoć długo zastanawiała się nad tym, czy swoją karierę sportową związać z siatkówką czy lekkoatletyką. Postawiła na to drugie i całe szczęście. W Igrzyskach Olimpijskich w 1960 roku w Rzymie zdobyła brąz w sztafecie 4×100 m, a już po opuszczeniu Łodzi i związaniu się z Zawiszą Bydgoszcz sięgnęła po złoto i srebro w Tokio.
Medaliści IO z ŁKS
Ostatnią medalistką z ŁKS-u jest natomiast siatkarka Roberta Ratzke. Brazylijska rozgrywająca, która z ŁKS Commercecon Łódź sięgnęła m.in. po mistrzostwo Polski, ma na koncie olimpijskie srebro (już jako siatkarka ŁKS-u) zdobyte w 2021 roku w Tokio. Teraz, w Paryżu, gdzie w piątek 26 lipca rozpoczną się XXXIII Letnie Igrzyska Olimpijskie, szansę na występ na olimpijskich arenach mają trzy kolejne siatkarki ŁKS-u, bo w kadrze biało-czerwonych znalazły się Klaudia Alagierska, Natalia Mędrzyk i Maria Stenzel. Będziemy mocno trzymać kciuki, tak jak za wszystkich polskich reprezentantów w Paryżu!