Klub

I oby teraz tylko lepiej. ŁKS – GKS Bełchatów 1:0

03.04.2021

03.04.2021

I oby teraz tylko lepiej. ŁKS – GKS Bełchatów 1:0

fot. Radosław Jóźwiak / Cyfrasport

Derby województwa łódzkiego dla ŁKS-u. W 23. kolejce Fortuna 1 Ligi ełkaesiacy pokonali GKS Bełchatów 1:0 po golu Antonio Domingueza z rzutu karnego w końcówce spotkania.

Mecz z GKS-em Bełchatów zbiegł się z kolejną rocznicą premierowego występu ełkaesiaków w lidze. 94 lata temu ŁKS okazał się lepszy w derbach Łodzi od Klubu Turystów, chociaż żurnaliści narzekali po tamtych zawodach na przesadnie ostrą „futbolową walkę byków”. W sobotę walki na boisku też nie zabrakło i szczęśliwie dla nas także te derby (tutaj – województwa łódzkiego) na swoją korzyść rozstrzygnął klub z al. Unii 2.

Trzydziesty pojedynek z GKS-em Bełchatów ełkaesiacy rozpoczęli m.in. z Carlosem Morosem Gracia (Maciej Dąbrowski pauzował z powodu kartek) w składzie, Adamem Marciniakem na lewej stronie defensywy, Jakubem Tosikiem w roli defensywnego pomocnika, Adrianem Klimczakiem (tym razem w roli skrzydłowego) i wracającym po pauzie Pirulo oraz Piotrem Janczukowiczem w pierwszej linii.

ŁKS próbował szeroko rozgrywać swoje akcje i tym samym wyciągać zawodników gości ze światła bramki. W pierwszym kwadransie nie przynosiło to efektu, ale chwilę po jego upływie coś wreszcie zaczęło się dziać w okolicach bramki Leonida Otczenaszenki. W 16. i 20. minucie po akcjach przeprowadzonych prawą flanką – Mikkel Rygaard huknął nad poprzeczką, a podobny rezultat przyniósł strzał głową Piotra Janczukowicza.

Sto dwadzieścia sekund później jeszcze bliższy szczęścia był Adrian Klimczak. I tym razem piłka po strzale z pola karnego chybiła celu, a szkoda, bo świetne prostopadłe podanie Michała Trąbki z głębi pola prosiło się o wyższej próby wykończenie. Akcje łodzian nabierały rozmachu, nieźle wyglądała współpraca Pirulo z Rygaardem, do tego dużo było w grze gospodarzy ruchu i zmian pozycji.

Brakowało tzw. ostatniego podania, brakowało kropki nad „i” – tak jak w 33. minucie, gdy podopieczni trenera Ireneusza Mamrota wymanewrowali czterema szybki podaniami obronę bełchatowian, Adrian Klimczak wstrzelił futbolówkę w pole bramkowe i gdyby tylko jeden z obrońców GKS-u nie uprzedził w ostatniej chwili Michała Trąbki, zapewne cieszylibyśmy się z pierwszego gola.

Po przerwie ŁKS nie zwlekał i szybko ruszył do przodu. W pierwszych minutach nie przyniosło to zagrożenia pod bramką gości, natomiast zmusiło przyjezdnych to błędu. Już w 50. minucie Maciej Mas po raz drugi bardzo ostro potraktował ełkaesiaka w środku pola, a że miał na koncie już jeden żółty kartonik, Paweł Gil wyrzucił go z boiska.

Nietrudno się domyślić, że po tym wydarzeniu goście jeszcze bardziej zwarli szeregi, cofnęli się głęboko na własną połowę i chociaż łodzianie rozgrywali piłkę od lewej do prawej, próbowali środkiem, próbowali i prostopadłych podań i dośrodkowań, summa summarum wynikało z tego niewiele, w czym nie pomagał brak dokładności i wkradająca się z biegiem czasu w poczynania miejscowych nerwowość.

W 65. minucie trener Ireneusz Mamrot decydował się na dwie zmiany. Na murawie zameldowali się Piotr Gryszkiewicz i Ricardinho. Ten drugi kilkadziesiąt sekund po tym popisał się strzałem nożycami, lecz tej akurat próbie Brazylijczyka zabrakło mocy i precyzji. W 77. minucie z tego samego mniej więcej miejsca z półwoleja huknął Piotr Gryszkiewicz – tym jednak razem piłka po nodze obrońcy poszybowała obok słupka. Chwilę po tym odgryźli się goście, na szczęście dla nas Maciej Koziara, wieńcząc jedyny chyba w drugiej połowie tak groźny kontratak GKS-u, nie trafił w światło bramki.

Kiedy wydawało się, że bełchatowianie dowiozą do ostatniego gwizdka bezbramkowy remis, Pirulo znalazł w polu karnym Mikkela Rygaarda, Duńczyk podciął piłkę, która odbiła się od ręki pechowo interweniującego Michała Pawlika. Boiskowy zegar pokazywał 87. minutę. Sędzia wskazał na jedenasty metr, a rzut karny na gola pewnym strzałem w róg bramki zamienił Antonio Dominguez, który dziesięć minut wcześniej pojawił się na boisku. – Wiem, że dziś kibice nie do końca są zadowoleni z gry, ale mam nadzieję, że cieszą się z punktów – powiedział po spotkaniu trener Ireneusz Mamrot.

„Rycerze Wiosny” wygrali 1:0, zdobyli trzeci komplet w tym roku i zajmują trzecie miejsce w tabeli ze stratą „oczka” do wicelidera. W następnej kolejce piłkarze ŁKS-u zmierzą się na wyjeździe z Resovią. I oby teraz tylko lepiej.


23. kolejka Fortuna 1 Ligi / ŁKS Łódź – GKS Bełchatów 1:0 (0:0)

  • Bramki: 1:0 Antonio Dominguez (87 – kar.)
  • Żółte kartki: Mas, Pawlik, Żurek
  • Czerwona kartka: Mas (50)
  • Sędziował: Paweł Gil (Lublin)
  • Mecz bez udziału publiczności

Składy:

  • ŁKS: Arkadiusz Malarz – Tomasz Nawotka (81, Maciej Wolski), Carlos Moros Gracia, Jan Sobociński, Adam Marciniak, Jakub Tosik, Pirulo, Michał Trąbka (75, Antonio Dominguez), Mikkel Rygaard, Adrian Klimczak (67, Piotr Gryszkiewicz), Piotr Janczukowicz (67, Ricardinho). Trener: Ireneusz Mamrot.
  • GKS Bełchatów: Leonid Otczenaszenko – Marcin Sierczyński, Mateusz Bartków, Mariusz Magiera, Mateusz Szymorek, Filip Laskowski (79, Valērijs Šabala), Michał Pawlik, Damian Hilbrycht, Dawid Flaszka (61, Maciej Koziara), Bartosz Żurek (61, Mikołaj Grzelak), Maciej Mas. Trener: Marcin Węglewski.