Drogi pamiętniku…
To już koniec naszej przygody w Turcji. Wracamy do domu, do siebie. Byliśmy tu jedenaście dni. Nie zliczę już treningów, które tu odbyliśmy. Czasami bywało ciężko, ale praca w takich warunkach i z takimi ludźmi, nawet ta ciężka, to sama przyjemność. Tworzymy dobry team, mam wrażenie, że z nimi i z naszymi kibicami możemy zrobić dosłownie wszystko.
Cholera, mogłaby się już zacząć ta liga…! Ta adrenalina przy wyjściu na boisko, tysiące gardeł skandujących „ŁKS!”. Coś pięknego. Chłopaki w szatni nie raz opowiadali o zeszłorocznej wiośnie.
Na początku podobno lekko nie było, rodziło się to wszystko w bólach, ale ostatnie mecze… obrosły w szatni już legendą. Warta, Siarka, Radomiak i w końcu Legionovia. Żałuję, że mnie tam nie było, choćby na trybunie.
Teraz trzeba pisać nową historię, mam nadzieję, że równie piękną i emocjonującą. Tylko bez horrorów 😊 No nic, trzeba czekać. Nieco ponad tydzień i ruszy maszyna. Ciekawe ile osób przyjdzie na Garbarnię. To musi być mocne wejście w rundę. Na to liczę. Dobra, bo trzeba się pakować i ruszać w drogę powrotną. Do usłyszenia jutro pamiętniku.
Tylko ŁKS!