Drużyna

Derbowe zwycięstwa ŁKS-u w roli gościa

16.05.2017

16.05.2017

Derbowe zwycięstwa ŁKS-u w roli gościa

Przed środowym pojedynkiem na szczycie trzeciej ligi przypominamy zwycięskie spotkania „Rycerzy Wiosny” odniesione na boisku lokalnego rywala. Według oficjalnych derbowych statystyk ełkaesiacy w roli gości wygrali dotąd czterokrotnie.

W roli gości, co nie znaczy, że zawsze na boisku Widzewa. Trzy z czterech zwycięskich pojedynków ŁKS rozegrał bowiem na stadionie przy al. Piłsudskiego, a raz (w 1948 roku) na własnym stadionie.

Szanując rywala i jego dotychczasowe dokonania, warto przy tej okazji zwrócić uwagę na niekonsekwencję autorów derbowych statystyk, bo choć zazwyczaj traktują oni obecny RTS Widzew jako spadkobiercę klubu TMRF Widzew (co, biorąc pod uwagę przedwojenne doniesienia prasowe, delikatnie rzecz ujmując budzi wątpliwości), z niezrozumiałych powodów postanowili nie uwzględniać meczów rozegranych w okresie sprzed pierwszej wojny światowej. A te wygrywał ŁKS, m.in.: 8:0 i 3:0 (w 1911 roku), 8:0 i 9:1 (w 1912), 2:1 (towarzyski) i 2:0 (w 1913) oraz 1:0 (1914).

W dżentelmeńskiej atmosferze…

Według oficjalnej statystyki derbowej pierwszy mecz z Widzewem w ekstraklasie biało-czerwono-biali rozegrali 3 czerwca 1948 roku. ŁKS wygrał z lokalnym rywalem 6:2, a chociaż mecz odbył się na jego stadionie, gospodarzem, przynajmniej na papierze, byli widzewiacy.

Już w 6. minucie pierwszą bramkę dla ŁKS-u strzałem z rzutu wolnego zdobył Longin Janeczek, a dziesięć minut później Zbigniew Łuć z najbliższej odległości podwyższył prowadzenie (według relacji „Przeglądu Sportowego” gola zdobył po strzale z rzutu wolnego). ŁKS nie zwalniał tempa i po upływie kolejnych pięciu minut zadał trzeci cios, a główna w tym zasługa Janeczka, który celnym strzałem głową (centrował Tadeusz Hogendorf) pokonał Racza. Co prawda potem niżej notowany rywal zdobył gola na 3:1, ale tuż przed przerwą po rzucie wolnym egzekwowanym przez Łucia trafił dla ŁKS-u Stanisław Baran.

Ten sam zawodnik wpisał się na listę strzelców dziesięć minut po przerwie popisując się przedtem solowym rajdem, a na końcu silnym strzałem pod poprzeczkę. Ostatniego szóstego gola dla ełkaesiaków, zaledwie sto dwadzieścia sekund później, zdobył, znów głową, najlepszy na boisku Janeczek. Trafienie Fornalczyka kwadrans przed końcem okazało się jedynie golem honorowym, choć porażka widzewiaków byłaby mniej dotkliwa gdyby Gbyl wykorzystał rzut karny.

„ŁKS grał bardziej zespołowo i zasłużył na zwycięstwo, ale może nie w takim stosunku bramek” – napisał w pomeczowej relacji sprawozdawca „Dziennika Łódzkiego”, a przy okazji zauważył, że ełkaesiacy zagrali z Widzewem osłabieni, bo w ich szeregach „zabrakło Łącza w ataku i Łucia (Tadeusza – przyp. wł) w obronie”. Z kolei dziennikarz „Przeglądu Sportowego” podkreślał „wzorową atmosferę na boisku i widowni”, zresztą swą relację z tamtego meczu zatytułował: „W dżentelmeńskiej atmosferze ŁKS wygrał z Widzewem 6:2”.

3 czerwca 1948 r.

Widzew Łódź – ŁKS Łódź 2:6 (1:4)
Bramki
: 0:1 Janeczek 6, 0:2 Łuć 16, 0:3 Janeczek 21, 1:3 Fornalczyk 38 (według „Dziennika Łódzkiego” – Gbyl), 1:4 Baran 44, 1:5 Baran 55, 1:6 Janeczek 57, 2:6 Fornalczyk 76.

Widzów: 7 tys.

Widzew: Racz – Reszka, Kopaniewski, Stempel, Słaby, Konarski, Sadowski, Fornalczyk, Cichocki, Gbyl, Marciniak.
ŁKS: Szczurzyński – Włodarczyk, Kopera, Pegza, Karolek, Z. Łuć, Hogendorf, S. Baran, Janiczek, Pietrzak, Sidor.


Czekaliśmy 45 lat…

Rywala zza między na jego boisku, ełkaesiakom nie udawało się pokonać prawie pół wieku. Złą passę „Rycerze Wiosny” przerwali jesienią 1993 roku, kiedy to podopieczni trenera Ryszarda Polaka pokonali Widzew 1:0. Radość piłkarzy, trenerów i oczywiście kibiców najstarszego łódzkiego klubu była więc tego dnia ogromna.

Wszystko rozstrzygnęło się tuż przed przerwą, gdy goście wyprowadzili zabójczą kontrę. Najpierw Tomasz Cebula wywalczył wydawałoby się straconą piłkę  na środku boiska, następnie pomknął ile sił w nogach w stronę pola karnego rywala, a wreszcie kapitalnie zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Jacka Płuciennika. Napastnik ŁKS-u, choć naciskany przez obrońcę, złapał Wojdygę na wykroku i pewnym strzałem zdobył, jak się później okazało, jedyną bramkę w tym meczu. W drugiej połowie, mimo przewagi gospodarzy, wynik nie uległ już zmianie, w czym nie da się ukryć ogromna zasługa świetnie spisującego się w bramce ŁKS-u Andrzeja Woźniaka.

W tamtym sezonie w Łodzi górą był ŁKS, który nie tylko wygrał prestiżowy pojedynek derbowy (w rewanżu padł bezbramkowy remis), ale niemal do końca rozgrywek walczył o tytuł mistrzowski (ostatecznie zajął wysokie czwarte miejsce), ponadto łodzianie zagrali w finale pucharu Polski, dzięki czemu potem kibice mogli się cieszyć pucharowym dwumeczem z FC Porto.

25 września 1993 r.

Widzew Łódź – ŁKS Łódź 0:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Płuciennik 41.

Widzów: 10 tys.

Widzew: Wojdyga – Szulc (46 Jóźwiak), Łapiński, Cisek, Myśliński, Wyciszkiewicz, Czerwiec, Godlewski, Szarpak (80 Kowalczyk), Koniarek, Michalczuk.

ŁKS: Woźniak – Pawlak, Chojnacki, Bendkowski, Krysiak, Wieszczycki (77 Dziedzic), Leszczyński, Podolski, Ambrożej, Płuciennik (73 Lenart), Cebula.


Danielewicz skarcił Widzew

Przed derbami zaplanowanymi na 5 marca 1997 roku piłkarscy eksperci nie mieli wątpliwości. Widzew, aktualny wówczas mistrz Polski i uczestnik Ligi Mistrzów, miał według prognoz pokonać na własnym boisku broniący się przed spadkiem ŁKS. Skazana na porażkę drużyna Marka Dziuby zadziwiła jednak całą Polskę i wywiozła ze stadionu Widzewa trzy punkty po cudownym lobie rezerwowego Marcina Danielewicza w końcówce spotkania.

Kluczem do zwycięstwa okazała się żelazna dyscyplina. Istotnie, tak konsekwentnej i skoncentrowanej na swych zadaniach drużyny, kibice ŁKS-u dawno nie widzieli. Naszpikowany gwiazdami zespół Franciszka Smudy okazał się w starciu z „Rycerzami Wiosny” niemal bezradny – Kłos wyłączył z gry Dembińskiego, Pawlak – Citkę, Treściński – Majaka, Krysiak – Siadaczkę, a Lenart – Michalczuka. Kilka klarownych okazji gospodarze stworzyli dopiero po stracie gola, ale wtedy swój kunszt pokazał debiutujący wówczas w barwach ŁKS-u Bogusław Wyparło.

Redaktor Andrzej Szymański z „Przeglądu Sportowego” mógł więc napisać w pomeczowej relacji: „Nikt w najśmielszych marzeniach nie spodziewał się, łącznie z najzagorzalszymi sympatykami jedenastki z Alei Unii, że po zakończonym spotkaniu ich pupile będą pić szampana w szatni i cieszyli się jak dzieci.”

Warto dodać, że następnym sezonie drużyna ŁKS-u zdobyła drugi tytuł mistrzowski w historii, a jej trzon tworzyli ci, którzy 5 marca 1997 roku niespodziewanie pokonali Widzew.

5 marca 1997 r.

Widzew Łódź – ŁKS Łódź 0:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Danielewicz 84.

Widzów: 13 tys.

Widzew: Szczęsny – Szymkowiak (75 Szarpak), Łapiński, Bogusz, Michalczuk, Gęsior, Curtian (63 Wyciszkiewicz), Majak, Siadaczka, Citko, Dembiński.

ŁKS: Wyparło – Pawlak, Kos, Kłos, Krysiak, Treściński, Niżnik (68 Bendkowski), Terlecki (88 Romaniuk), Lenart, Ricardo (63 Danielewicz), Trzeciak.


Ucho od śledzia

Sezon 2011/2012 nie był dla ełkaesiaków udany i zakończył się degradacją do pierwszej ligi. W pamięci kibiców ŁKS-u z pewnością pozostanie jednak zwycięstwo na stadionie lokalnego rywala – ostatni derbowy pojedynek rozegrany na starym obiekcie przy al. Piłsudskiego.

Sam mecz nie należał do porywających, ale tego dnia trener ŁKS-u Michał Probierz poświęcił piękno gry na ołtarzu wyniku – a ten dzięki dośrodkowaniu Smolińskiego i celnej główce Mięciela (znów w 84. minucie!) był dla ełkaesiaków bardzo satysfakcjonujący. Widzew kończył ten mecz w dziewiątkę, bo czerwonymi kartkami arbiter ukarał Grzelczaka i Bruno.

Do legendy przeszedł także gest trenera ŁKS-u po ostatnim gwizdku. Michał Probierz wykonał w kierunku ławki Widzewa (według innej wersji adresatem był Tadeusz Gapiński) słynny gest Henryka Kwinto z filmu „Vabank”. Gol Mięciela i słynne „ucho od śledzia” obecnego szkoleniowca lidera ekstraklasy na długo pozostaną w pamięci kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego. Liczmy, że w środę znów będzie okazja do radości…

17 października 2011 r.

Widzew Łódź – ŁKS Łódź 0:1
Bramki:
 0:1 Mięciel 84.

Widzów: ok. 10 tys.

Widzew: Mielcarz – Bartkowski (89 Ben Radhia), Madera, Bieniuk, Dudu, Budka, Bruno Pinheiro, Panka, Ostrowski (84 Oziębała), Dzalamidze (61 Okachi), Grzelczak.
ŁKS: Velimirović – Kascelan, Łabędzki, Klepczarek, Kaczmarek, Szałachowski (72 Bykowski), Salski (46 Romańczuk), Łukasiewicz, Nowak (81 Smoliński), Saganowski, Mięciel.


Zebrał i opracował: Remek Piotrowski

Źródła:

  • Bratobójcza „wojna”. ŁKS wydarł Widzewowi dwa punkty, wygrywając 6:2, „Dziennik Łódzki”, nr 152 z 4.06.1948, s. 4.
  • W dżentelmeńskiej atmosferze ŁKS wygrał z Widzewem 6:2, „Przegląd Sportowy”, nr 45 z 4.06.1948, s. 2.
  • Bogusław Kukuć, Lob Danielewicza pogrążył faworytów, „Dziennik Łódzki” z 6.03.1997.
  • Andrzej Szymański, Widzew – ŁKS 0:1. Obserwując ŁKS, „Przegląd Sportowy” z  6.03.1997.
  • Jednodniówka jubileuszowa Łódzkiego Klubu Sportowego, Łódź 1924.
  • Łódzki Klub Sportowy: 1908 – 1933, Łódź 1933.
  • Jacek Strzałkowski, Łódzki Klub Sportowy 1908-1983, Łódź 1983.
  • 100 lat ŁKS, GiA, Katowice 2008.
  • derbylodzi.pl.