Klub

Co słychać u rywala: Resovia

04.09.2021

04.09.2021

Co słychać u rywala: Resovia

fot. Radosław Jóźwiak / Cyfrasport

– Znamy swoją wartość i wiemy, że w tej lidze jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Tak podchodzimy do każdego spotkania. ŁKS jest solidnym zespołem mającym w swoich szeregach bardzo dobrych zawodników. Zarówno indywidualnie, jak i zespołowo są mocni, ale nie jedziemy tam jakoś przestraszeni. Nie czujemy strachu przed nikim z tej ligi – deklaruje przed przyjazdem do Łodzi napastnik Jakub Wróbel, który wiosną 2020 roku był zawodnikiem ŁKS-u, a od początku bieżącego roku broni barw Resovii.

Jak na razie drużyna prowadzona przez Radosława Mroczkowskiego plasuje się w środku tabeli, choć punktowo bliżej jej do strefy spadkowej niż tej, która daje prawo gry w barażach o ekstraklasę. Z sześciu dotychczasowych spotkań Resovia aż cztery rozegrała na własnym obiekcie i wywalczyła w nich cztery punkty (notując zwycięstwo, remis i dwie porażki). Z kolei dwa mecze wyjazdowe – w Katowicach i Jastrzębiu Zdroju – kończyły się dla „Sovii” remisami. Warto przy tym odnotować, że Resovia jest jedną z trzech – oprócz Stomilu i Skry – pierwszoligowych ekip, w których najlepszy strzelec zespołu na tym etapie rozgrywek może się pochwalić zaledwie jednym trafieniem.

Skuteczność do poprawy

Nic zatem dziwnego, że rzeszowianie jako swój największy mankament po niemal jednej piątej sezonu wskazują właśnie problemy z finalizacją akcji. – W każdym meczu mamy po kilka sytuacji i nie zdobywamy tyle bramek, ile potrafimy wykreować okazji w polu karnym przeciwnika. Z pewnością każdy z nas chciałby zamieniać wszelkie okazje na zdobycz bramkową, ale nie zawsze jest tak, jak się chce. Nie możemy składać broni, trzeba nadal nad tym pracować i wierzyć w to, że przyjdzie taki mecz, kiedy wszystkie sytuacje zamienimy na bramki. To pozwoli nam jeszcze mocniej zbudować mentalność zwycięzcy, bo wiadomo, że bramki każdemu sprawiają radość i budują mental – przyznaje na łamach oficjalnej strony Resovii Kuba Wróbel, który sam do tej pory pozostaje bez gola w obecnym sezonie.

Jedną z przyczyn dotychczasowego braku dokładności pod bramką rywala może być zapewne duża rotacja kadrowa, która dokonała się latem w zespole biało-czerwonych. Dość wspomnieć, że w przerwie międzysezonowej w Rzeszowie przywitano kilkunastu nowych piłkarzy i tylu samo pożegnano. Do grona podopiecznych Radosława Mroczkowskiego dołączyli między innymi: Bartłomiej Eizenchart i Michał Rostkowski (Górnik Zabrze), Aleksander Komor i Marek Mróz (GKS Jastrzębie Zdrój), Damian Hilbrycht (GKS Bełchatów), Branislav Pindroch (Raków Częstochowa), Sebastian Strózik (Cracovia) czy Daniel Pietraszkiewicz (Bruk-Bet Termalica Nieciecza). Wśród tych, którzy, rozstali się ze stolicą Podkarpacia, są natomiast: Przemysław Zdybowicz (Wisła Kraków), Kamil Radulj, Jakub Persak i Bartłomiej Kiełbasa (Stal Stalowa Wola), Karol Dybowski (Chrobry Głogów), Michał Kuczałek (GKS 1962 Jastrzębie Zdrój), Kamil Słaby (Sandecja Nowy Sącz), Cezary Demianiuk (Pogoń Siedlce) czy też Jarosław Czernysz (Polonia Bytom).

Komfort trenera

Przy wyborze składu na niedzielną potyczkę na Stadionie Króla trener Radosław Mroczkowski może mówić o sporym komforcie. Żaden z jego zawodników nie pauzuje bowiem za nadmiar kartek, a lista nieobecnych ogranicza się tak naprawdę do dwóch nazwisk. Pierwszym z nich jest wspomniany już Bartłomiej Eizenchart, który przebywa na zgrupowaniu prowadzonej przez Miłosza Stępińskiego reprezentacji Polski do lat 20 i w czwartkowym meczu z Włochami w Łomży (przegranym niestety 0:2) wybiegł jako zawodnik podstawowej „11”. W Łodzi zabraknie też na pewno doświadczonego obrońcy Konrada Domonia, który od początku sezonu wciąż dochodzi do pełni sił po przebytym zabiegu. W Resovii cieszą się za to, że mimo obfitych opadów deszczu, które w minionym tygodniu nawiedziły południowo-wschodnią Polskę, nikomu podczas treningów na grząskich boiskach nie przytrafiła żadna poważniejsza dolegliwość.

Przypomnijmy, iż w poprzedni piątek rzeszowianie przegrali u siebie z liderującą Koroną Kielce 0:1, choć zdaniem wielu wcale nie byli tego dnia zespołem gorszym od wyżej notowanego rywala. Na mecz z kielczanami trener Mroczkowski zdecydował się na następujący skład: Branislav Pindroch – Bartosz Jaroch, Aleksander Komor, Dawid Kubowicz, Bartłomiej Eizenchart (58. Daniel Pietraszkiewicz) – Radosław Adamski, Marek Mróz (71. Josip Soljić), Bartłomiej Wasiluk (84. Michał Rostkowski), Kamil Antonik (71. Karol Twardowski) – Sebastian Strózik, Jakub Wróbel (58. Damian Hilbrycht).

Czekają na dobrą serię

– Za pochwały i słowa uznania punktów nikt nam nie przyzna. Można grać pięknie dla oka, ale bez punktów nic się w tej lidze nie zrobi. Nas samych nasza dotychczasowa zdobycz punktowa nie satysfakcjonuje. Doskonale wiemy, że powinniśmy z kilkoma oczkami więcej być w innym miejscu i wierzę, że w końcu dopniemy swego i zaczniemy punktować serią – nie krył po ostatnim meczu Radosław Adamski, który przed rokiem akurat w Łodzi popisał się golem nieprzeciętnej urody.

A jak będzie tym razem? Transmisja meczu ŁKS – Resovia w Polsacie Sport, Polsat Box Go oraz na antenie naszego partnera medialnego, czyli w Radiu Łódź. Początek w niedzielę o godzinie 12:40.