Nie był to dobry dzień dla ełkaesiaków. W meczu z Kotwicą Kołobrzeg, to goście dość szybko otworzyli wynik, a biało-czerwono-biali musieli gonić. Łodzianie napierali, dwoili się i troili, a w drugiej połowie praktycznie nie wychodzili spod szesnastki przyjezdnych
Mecz nie zaczął się po myśli biało-czerwono-białych. W 14. minucie kontratak piłkarzy Kotwicy dał im okazję na dośrodkowanie w pole karne ŁKS-u, a w nim po wyskoku głową skierował piłkę do siatki Marcel Bykowski.
Łodzianie nie zwiesili głów i cały czas szukali sposobu na otwarcie drogi do bramki Kotwicy. Próbowali dośrodkowaniami w szesnastkę gości, próbowali także uderzać z dystansu czy rozgrywać akcję środkiem pola, ale cały czas brakowało tej kropki nad „i”. Po rzucie rożnym w 30. minucie na bramkę strzelał Andreu Arasa, czujny jednak był między słupkami dobrze znany w Łodzi Marek Kozioł. W 38. minucie niezłą akcję rozegrali biało-czerwono-biali, dogrywał z prawego skrzydła Kamil Dankowski, ale Arasie w tej sytuacji zabrakło niewiele by dołożyć nogę i skierować piłkę do siatki. Groźni w kontrze dalej byli goście z Kołobrzegu, ale ostatecznie wynik do przerwy już się nie zmienił.
W drugiej połowie ełkaesiacy z minuty na minutę coraz bardziej się rozkręcali, a pomagali też w tym zmiennicy wprowadzani na murawę przez trenera. Niestety, cały czas brakowało skuteczności, a może i też po prostu nieco szczęścia. Swoje sytuacje mieli Stefan Feiertag, blokowany przez jednego z obrońców, Janek Łabędzki, który uderzał z linii 16. metra, ale piłka minęła słupek czy Michał Mokrzycki, który uderzał z pierwszej piłki po dograniu od Kelechukwu, tu jednak czujny był bramkarz gości. W 67. minucie prawdziwe oblężenie szesnastki Kotwicy urządzili sobie ełkaesiacy, ale cały czas brakowało czegoś aby piłka wpadła do siatki. To się finalnie wydarzyło w 69. minucie, kiedy linię defensywy kołobrzeżan minął Kelechukwu i podał do Feiertaga, który strzelił gola, ten jednak był anulowany ze względu na spalonego.
Biało-czerwono-biali nie tracili rezonu i cały czas kontynuowali napór na bramkę przyjezdnych. Próbował z dystansu Michał Mokrzycki, niestety piłka minęła słupek, a wcześniej po jego podaniu w pole karne uderzał Mateusz Kupczak (w tym przypadku bramkarz obronił strzał). Blisko gola był także Antek Młynarczyk, ale znów skuteczny między słupkami był Marek Kozioł.
W końcówce meczu, w 87. minucie, po wideoweryfikacji czerwoną kartkę ujrzał Antonio Majcenić, za faul na jednym z zawodników Kotwicy. Biało-czerwono-biali mieli jeszcze w ostatnich minutach spotkania swoje sytuacje, niestety tą drużyną, która strzeliła w końcówce była Kotwica – 7. minucie doliczonego czasu gry, bramkę po kontrataku strzelił Zvonimir Petrović.
5. kolejka Betclic 1. Ligi | ŁKS Łódź – Kotwica Kołobrzeg 0:2 (0:1)
Składy: